Mazowsze
Like

Dlaczego Pani Dyrektor celestynowskiego schroniska nie zależy na oddawaniu psów w dobre ręce?

28/02/2014
1218 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

„Rysia historia jest taka : Razem z mamą zawiozłyśmy dary ( jak co roku) i ’cudowna pani dyrektor’ zaczęła nas oprowadzać po „prawej stronie”, Rysio uwiesił mi się na nodze i cały się trząsł. Wzięłam go na ręce i wiedziałam, że jest mój. Płakałam…, bo z mamą nie miałyśmy w planie adoptować na razie psa. Ale nie wytrzymałabym jak bym go nie adoptowała. Następnego dnia przyjechałyśmy po niego… Całą noc nie spałam… był bardzo strachliwy… a teraz to jak tylko ruszę nogą w łóżku to od razu warczy… mały rozwydrzeniec… kochany… dopasowaliśmy się”. Tę wzruszającą historię opowiedziała mi młoda Wolontariuszka. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ta historia wyróżnia się optymizmem na tle innych, które zdarzyło mi się usłyszeć. […]

0


„Rysia historia jest taka : Razem z mamą zawiozłyśmy dary ( jak co roku) i ’cudowna pani dyrektor’ zaczęła nas oprowadzać po „prawej stronie”, Rysio uwiesił mi się na nodze i cały się trząsł. Wzięłam go na ręce i wiedziałam, że jest mój. Płakałam…, bo z mamą nie miałyśmy w planie adoptować na razie psa. Ale nie wytrzymałabym jak bym go nie adoptowała. Następnego dnia przyjechałyśmy po niego… Całą noc nie spałam… był bardzo strachliwy… a teraz to jak tylko ruszę nogą w łóżku to od razu warczy… mały rozwydrzeniec… kochany… dopasowaliśmy się”. Tę wzruszającą historię opowiedziała mi młoda Wolontariuszka. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ta historia wyróżnia się optymizmem na tle innych, które zdarzyło mi się usłyszeć. Przyznała to zresztą sama Autorka wypowiedzi.
Celestynowskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt to naprawdę dziwne miejsce. Zgodnie z prawem jego zadaniem jest udzielanie pomocy opuszczonym psom i kotom postaci zapewnienia schronienia, pożywienia, opieki weterynaryjnej oraz, w miarę możliwości, poszukanie ludzi, którzy chcieliby zwierzę przygarnąć. Jak wygląda „udzielanie pomocy” w tym schronisku w zakresie wyżywienia, opieki weterynaryjnej i warunków sanitarnych pisałam już w poprzednich tekstach i jeszcze niejednokrotnie do tego wrócę. Wydawałoby się, że przynajmniej sprawa tak zwanych adopcji powinna wyglądać inaczej. Komu nie miałoby zależeć, żeby ze schroniska zabrano jak najwięcej zwierząt robiąc tym samym miejsce dla nowych podopiecznych? Tymczasem z relacji świadków wynika, że Pani Dyrektor nie tylko do przygarniania zwierzaków nie zachęca ale wręcz… zniechęca chętnych. Młoda Wolontariuszka, której wypowiedź cytowałam wyżej, powiedziała mi, że była świadkiem, jak Pani Dyrektor potraktowała dziewczynę, która przyjechała po starszego psa. Komentarz brzmiał: „A po co pani taki stary pies”. Świadkiem tego była jeszcze inna Wolontariuszka, która potwierdziła, że Pani Dyrektor zachowywała się tak, jakby chciała zniechęcić chętną do adopcji. Psa udało się zabrać ale niesmak pozostał. Postępowanie Pani Dyrektor jest tym bardziej zdumiewające, że dużo trudniej znaleźć osobę chcącą wziąć psa czy kota starszego, o wiele więcej osób chce przygarnąć szczeniaka lub młode zwierzę. Okazuje się jednak, że i w tej kwestii Pani Dyrektor stawia niezrozumiałe przeszkody. Doświadczona Wolontariuszka powiedziała mi, że nieraz słyszała, że na prośbę o wydanie szczenięcia Pani Dyrektor odpowiadała, że nie ma schronisku szczeniąt a były. Kilka osób twierdziło, że postawa Pani Działak wobec osób chcących wziąć psa ze schroniska zależy „od tego, jaki Pani Dyrektor ma humor”.
Udało mi się również uzyskać relację pani Ilony, która tak wspomina swoją wizytę w Celestynowie: ‘Było tam parę piesków grzecznie z boku siedzących zapytałam o adopcję właśnie jednego z nich pani powiedziała ze są to rezydenci i nie są do oddania. Bardzo mi tłumaczyła na temat samej procedury adopcyjnej, natomiast z góry krzyknęła 70 zł za pieska i 80 za suczkę. Wyszłam ze schroniska mega zniesmaczona, zaskoczona i zszokowana…… nie wiedziałam tak naprawdę co mam o tym myśleć. Nie widziałam też do kogo mogę sie z tym udać. Przez telefon zapewniali wszyscy, że sytuacja jest pod kontrolą. Oczywiście nie wzięłam żadnego pieska, nie miałam takiej możliwości, porozmawiać na spokojnie, przejść po całym schronisku…’.
Motyw pieniędzy przewija się różnych relacjach. Jest zwyczajem, że adoptujący składa datek na rzecz schroniska. I tu pojawiają się znowu niepokojące relacje. Wolontariuszka twierdzi, że żądane kwoty są bardzo różne, trudno doszukać się w tym jakiejś reguły, czasem żądania mają wynosić nawet 300 złotych, czego sama miała być świadkiem. Przeciętnie żądane kwoty wynoszą od 60 do 120 złotych. Oddanie psa osobie chętnej do jego przygarnięcia jest więc zwyczajnie dla schroniska opłacalne, gdyż zasila jego skromny budżet. Tym bardziej więc niechętna postawa Pani Dyrektor wobec osób pragnących przygarnąć psa czy kota staje się niezrozumiała i po raz kolejny nasuwa się pytanie: o co w tym wszystkim chodzi?
DSC_3737

0

monitako

Monarchistka, z lekka skręcająca ku katolickiemu tradycjonalizmowi, zawsze wierna Kościołowi i Polsce. Liberalizm w gospodarce, konserwatyzm w polityce i moralności.

39 publikacje
10 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758