Bez kategorii
Like

CZY TO JUŻ OSTATNIA SZANSA NA ZMIANĘ?.. – samowychowanie 18-30 lat – książka z 1926r.

10/05/2012
469 Wyświetlenia
0 Komentarze
22 minut czytania
no-cover

Nie oglądaj się na gładką twarz i rumiane lica. I wąż jest gładki, a przytem jadowity, a niejedno jabłko czerwone, a w niem robak siedzi.

0


"Gawędy Misjonarza"  – świetna książka z 1926 – rozdział VI

 

W POPRZEDNIM ODCINKU (samowychowanie 14-18 lat)  <—-LINK

 

 

ROZDZIAŁ VI.

Od roku 18 do 30.

 

„Gdy latorośl kwitnie“.

 

ata od roku 18 do 30 — to czas bardzo ważny. W tym bowiem okresie stajesz przed życiem o własnych siłach. Gdy dawniej, w dzieciństwie, miałeś napisać wypracowanie, a, przez niedbalstwo, na­robiłeś wiele błędów i żydów, to nie wielka szkoda — podarłeś zasmarowany papier i jeszcze raz wziąłeś się do pisania: co naj­wyżej dostałeś od matki burę, żeś ty­le papieru zmar­nował. Ale gdy zmarnujesz najlep­sze lata, splamisz duszę brudnemi czynami, gdy w twojem sumieniu będą zapisane wstrętne grzechy, popełnione w mło­dości, to nie bę­dziesz już mógł wymazać brzyd­kich czynów z księgi życia twego, ani też duszy twej na inną odmie­nić i na nowo życie rozpocząć.

        Pewien pogański mędrzec — już dawno przed Chrystusem — powiedział: „Każdy dzień, to karta w księdze życia twego; staraj się, aby na żadnej z nich nie było nic takiego, coby ci hańbę przyniosło“.

Zmarnowane życie będzie cię prześladowało aż do późnej starości i pójdzie na tamten świat za tobą, a dusza twoja splamiona, to ty sam jesteś — z nią pozo­staniesz na wieki, Rozważ to sobie dobrze. Jak w tych latach do roku trzydziestego pokierujesz i ukształcisz swą duszę, taką ona zazwyczaj i nadal pozostanie. Mu­sisz więc teraz najusilniej się o to starać, aby w niej zaszczepić uczciwość i pobożność, bo potem będzie za późno.

A w jaki to sposób?

 

Im dalej w lata, tem bardziej się wzmaga krew­kość i pożądliwość ciała twego. Musisz więc je trzy­mać w karbach, aby zachowywało się porządnie, bez żadnych niebezpiecznych skoków i wybryków. Niech będzie skromne i obyczajne, niech „nie pożąda cudzej żony“, nie dawaj mu napojów, które mącą rozum i plą­czą nogi. Nie prowadź go na tańce i nie dozwalaj mu długo w łóżku się wylęgać, bo i jedno i drugie do do­brego nie wiedzie. Gdy w samych początkach nie opa­nujesz zmysłowości, to ona później nie da się stłumić i stanie ci się powodem hańby i nieszczęścia, może na­wet jakiego czynu karygodnego, który cię przed kratki sądowe doprowadzi, tak, że będziesz potrzebował ad­wokatów i doktorów, od których niech cię lepiej Bóg uchroni.

Wogóle lata, w których się znajdujesz, rozstrzy­gają zwykle o dalszem życiu. Jeżeliś teraz nie wiele wart, to takim i nadal pozostaniesz, a z każdym ro­kiem będzie gorzej. Co nie wzejdzie w czerwcu i nie wzniesie się do góry — ku niebu, mało nadziei, aby to później nastąpiło. A przeciwnie, jeżeli swą młodość dobrze rozpoczniesz i życiem twojem dobrze pokieru­jesz, to już nie trudno je później do pomyślnego końca doprowadzić.

Ale zbadajmy jeszcze lepiej i dokładniej, jak w tych łatach postępować.

Może służysz w wojsku, albo masz niezadługo wstąpić do niego? Niechże ci tam nie zawrócą głowy błyszczące ordery i piękne mundury, zawiesiste wąsy i muzyka wojskowa — mało to wszystko warte.

Nie myśl, że to, co robią ludzie bogaci, z wyż­szych sfer, te ich ukłony i uniżoność względem tych, co stoją wyżej od nich, a natomiast zupełne zapom­nienie o Bogu i Najwyższym Panu, który jest jedynie czci godzien, że to jest mądre i godne naśladowania. Wiedz, że tacy ludzie, co się tak uniżają i ż takim sza­cunkiem zachowują wobec ludzi możnych, którzy im mogą dopomóc, lub zaszkodzić, poniewierają zaś niż­szymi od siebie, a o Bogu, iż Go nie widzą, nic wie­dzieć nie chcą, są sto i tysiąc razy głupsi w sprawach najważniejszych, niż twój poczciwy ojciec, który na Anioł Pański czapkę zdejmuje, albo twoja stara matka, która idzie codzień do kościoła i w domu jeszcze się wiele modli. Mówię ci wprost, że tacy ludzie są warjatami. O wielu rzeczach, tyczących się spraw świec­kich, mówią oni zupełnie rozsądnie, ale w sprawach odnoszących się do Boga i zbawienia własnej duszy, są jakby z rozumu obrani.

Te niemądre głowy myślą, że Bóg już zrzekł się Swego panowania, że oddał całą władzę w ich ręce i uczynił ich bogami, że tylko ich trzymać się należy, a w wierze można być nie tak skrupulatnym. — Ale tak nie jest — im tylko w głowie się przewróciło, bo „w Bogu tylko jest moc i siła i panowanie“, On jest wieczny i nieodmienny, zawsze ten sam; silną prawicą rzuca i najmożniejszych na loże boleści, na którem się wiją, jak robak w ogniu, dopuszcza nań krwiotok lub paraliż, zsyła nań śmierć i strąca go pod ziemię — a biedna dusza drży przed obliczem Boga na strasznym sądzie. Bo „Bogu jedynemu należy się cześć i chwała po wszystkie wieki wieków“. Amen.

Przeto trzymaj się Boga i religji. Co niedziela chodź do ko­ścioła, a jeżeli jesteś na urlopie we wsi, nie zachowuj się gorzej i zuchwałej, niż daw­niej. Być żołnierzem to zaszczytnie i pięk­nie, ale trzeba też według tego postępo­wać.

Może jednak asenterunek cię minął, albo twoja służba w wojsku się skończyła. Co teraz uczynisz? Czy chcesz zostać cze­ladnikiem, czy też przyjąć jaką inną służbę, lub obo­wiązek? Wtenczas wybierz sobie taki dom, gdzie będziesz mógł żyć po chrześcijańsku i gdzie panuje duch chrześcijański. Nie myśl, że jeżeli pragniesz być uczciwym, nie potrzeba innych ludzi do pragniesz być uczciwym, nie potrzeba innych ludzi do tego — właśnie, że inni są potrzebni. Jeżeli w dzień powszedni w domu, a w niedzielę poza domem, bę­dziesz słuch i wzrok kierował ku rzeczom gorszą­cym, to twoja bojaźń Boża zacznie prędko zamierać i więdnąć jak kwiat umieszczony wśród pyłu i dymu. A przeciwnie, jeżeli wejdziesz w dom, lub towarzystwo, gdzie religja i porządek panują, to będzie to, jak ciepły deszcz, jak promień słoneczny dla twej duszy, która znajdzie upodobanie w religji i obyczajności. Rozważ to dobrze i nie rozpytuj się, gdzie można dostać więk­szą zapłatę, lub lepsze jedzenie, tylko pytaj się, gdzie żyją uczciwie.

Gdybyś wiedział o mieście lub o wsi, w których wybuchła cholera, albo o jakim domu, gdzie leżą cho­rzy na tyfus, czy godziłbyś się tam do służby za wy­soką zapłatę? Pewnie że nie, bo ci życie i zdrowie mil­sze, niż parę nędznych groszy. A czyż na duszę, cnotę i wieczne zbawienie mniej trzeba zwracać uwagi? Czy chcesz je zaprzedać za parę groszy, albo za nędzny jakiś banknot? A to jest to samo co zaprzedanie się, jeżeli w swoich młodych latach zamieszkasz między złymi ludźmi.

Pamiętaj na słowa: „co przyjdzie człowiekowi, gdyby cały świat posiadł, jeżeli duszę zatraci?“ Dla­tego unikaj złego towarzystwa, wyszukaj jednego lub kilku uczciwych ludzi i z tymi przestawaj,’ niech inni robią, co im się podoba — niejeden wśród zabaw i tań­ców trafia do piekła.

Jeżeli jesteś młodą dziewczyną i szukasz miejsca u obcych, to to wszystko, co mówiłem dla młodych ludzi, dla czeladników, żołnierzy i t. d., stosuje się do ciebie wdwój- i wtrójnasób. Jesteś słabą niewiastą i łatwo może cię kto uwieść, a chociaż pobożność, jak cichy płomyk, tli się w twojem sercu — wystarczy jeden silniejszy podmuch, a będzie po niej. Ach, żal mi ciebie, szczególnie, jeżeli jesteś ładną i dostałaś się gdzieś do miasta, może do jakiej gospody albo sklepu. Trzeba już silnej, ku Bogu zwróconej woli, trzeba ugruntowanej cnoty, aby opierać się całe miesiące, anawet lata namowom i pochlebstwom mężczyzn, od­rzucać je i nie dawać im przystępu do serca swego.

Jak się tedy masz zachowywać między obcymi?

Jeżeli dostałaś się do domu, gdzie żyją lekkomyślnie i nie puszczają cię do kościoła nawet i w nie­dzielę, to wypowiedz służbę czem prędzej, a z takiego domu, gdzie ktoś nastaje na twą cnotę, uciekaj natych­miast. A choćby cię nawet policja ścigała i sąd za to karał, Bóg ci to stokrotnie wynagrodzi, wróci ci pie­niądze, któreś straciła i obdarzy cię szczególniejszą laską i pociechą. Wogóle w obejściu się z mężczyznami bądź poważną, nawet surową, a twoim najmilszym przyjacielem niech będzie Pan Jezus w cichej komorze twojej.        :

Jeżeli marzniesz zimą w kuchni, jeżeli twoja pani jest dziwaczką i kapryśną, jeżeli ci ciężko na sercu i na płacz ci się zbiera, a życie staje ci się nieznośnem, po­śpiesz przed krucyfiks, a gdy go nie masz pod ręką, pomyśl wtedy o Tym, który wisiał na nim i zatop się w ranach i boleściach Jego, a wtedy bierz się znowu rano do pracy i znoś wszystkie cierpienia dla Jego mi­łości. On patrzy na ciebie, gdy się pani źle z tobą ob­chodzi tak, jak patrzył na św. Szczepana, gdy żydzi rzucali nań kamieniami, a on, umierając, jeszcze się modlił za nich. Zobaczysz, że lżej ci się zrobi na sercu, a gdy twoje gorzkie życie już będzie poza tobą, a śmierć się zbliży i będziesz stała u progu wiecznej szczęśliwości, wtedy zażadnącenę nie oddasz tych za­sług, które uzbierałaś, znosząc obelgi i prześladowa­nia, jakie na ziemi wytrzymać musiałaś.

Oddaj się Bogu, milcz, pracuj i cierp z miłości ku Niemu, a wszystko dobrze się skończy.

Możesz też poszukać innej służby, ale rozpytaj się przedewszystkiem, czy duch Chrystusowy panuje w tej rodzinie, a nie, czy tam parę złotych więcej, albo mniej dostaniesz.

U żyda przyjmować obowiązku stanowczo ci nie radzę. A są ludzie jeszcze gorsi od żydów, to są ci, którzy Kościoła się wyrzekli.

A teraz jeszcze kilka słów do wszystkich ludzi wolnego stanu bez różnicy jakiego są rodzaju: męskie­go, żeńskiego, a niechajby i nijakiego:

Czy masz takie usposobienie, jakie miała owa córka królewska Joanna, albo czy masz zamiar żenić się? Jak tedy będzie ze ślubem, czy są pewne widoki? Bardzo to ważne pytanie. Życzenia, nadzieje i obiet­nice już niejednego zawiodły. „Obiecanka cacanka, a głupiemu radość“, mówi przysłowie, — a ilu to takich w pole wywiedzionych i oszukanych spotykamy na świecie. A nieraz, niestety, bywają jeszcze gorsze skut­ki takich obiecanek.

Ja ci powiadam — jeżeli chcesz żyć po chrześci­jańsku, to porzuć te wszystkie miłostki, gdy nie masz nadziei, a może i zamiaru rychło się ożenić. A jeżeli wogóle na to się zanosi, że będziesz musiał żyć sam, albo sama, dla braku majątku, lub dla jakich innych powodów, to powiedz sobie: „Bóg tak chciał, a co Bóg chce, to zawsze jest najlepsze“. Nie jest też mał­żeństwo czemś tak wesołem, jak to sobie młodzi wy­stawiają i jak to wygląda w dzień wesela.

Dziwię się, że tak dużo dziewcząt tak chętnie wy­chodzi za mąż, mimo, że widzą codzień tyle kobiet nieszczęśliwych i poznałem już dość małżeństw, gdzie mąż może z radością dałby sobie odciąć parę palców u ręki, gdyby razem z palcami zabrano mu i żonę, któ­rą go obdarzono. O troskach i zmartwieniach z dziećmi nic już nie chcę mówić. Dlatego nie narzekaj na swój los, może Bóg chce cię przez to uchronić od wielu krzy­żów i nędzy na tej ziemi. A gdy już postanawiasz wstą­pić w stan małżeński, to nie czyń tego lekkomyślnie, jak gdybyś szedł do tańca. Pamiętaj, że jesteś katolikiem i że rozwodu brać ci nie wolno — masz się zwią­zać na całe życie. Nie oglądaj się na gładką twarz i rumiane lica. I wąż jest gładki, a przytem jadowity, a niejedno jabłko czerwone, a w niem robak siedzi. Nie rachuj tez, wiele pola, krów i koni otrzymasz. Jeżeli razem macie tyle, że wam na uczciwe życie i na wy­chowanie dzieci wystarczy, jeżeli ona nie ma tyleż lat co ty (a tem bardziej nie starsza od ciebie), jeżeli nie odgrywa roli pani i nie ma rączek delikatnych do pra­cy, a on, jeżeli nie lubi kart i kieliszka (nie bądź tak naiwną, abyś myślała, że ty go po ślubie odmienisz) i jeżeli oboje, on i ty, ty i ona jesteście religijni i potra­ficie wpajać religję w wasze przyszłe dzieci, to pobierz­cie się w imię Boże.

Tak od siebie powiem ci jeszcze, że możesz już naprzód wiedzieć, jakim kto będzie małżonkiem: przy­patrz się tylko uważnie, jakie jest jego zachowanie się w domu wobec matki; nie-będzie ono inne względem ciebie w stanie małżeńskim.

Na końcu jeszcze jedno: ty, chłopcze, i ty, córko, zachowujcie się skromnie względem siebie przed ślu­bem i przystąpcie nieskalani do sakramentu małżeń­stwa, bo to prawdziwa trucizna wstąpić w ciężkich grzechach do stanu małżeńskiego. Zatruje to bowiem całe dalsze życie, jeżeli on spostrzeże, że ona nie jest bez winy, albo ona, że on jest człowiekiem zepsutym. Wtedy błogosławieństwo sakramentu małżeństwa nie spocznie na was, a grzechy, popełnione w wolnym stanie, będą was prześladowały w małżeństwie, póki żyć będziecie, i sprowadzą na was wiele niezadowo­lenia i ciężkich chwil w życiu waszem.

 

 

 

 

 

0

space

Pragne Zjednoczenia wszystkich Polaków milujacych Boga i Matke Ojczyzne dla jej ratowania przed smiertelnym wrogiem. Oddajmy sie ufnie Jego opiece i prowadzeniu, wypelniajac Jego wole, a wspaniale zwyciestwo bedzie zapewnione.

128 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758