Czy Ślązacy to Polacy ?
02/02/2011
1185 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
Jedna z najstarszych pielgrzymek na Jasną Górę wyrusza z Gliwic od 1646 roku. Historycy twierdzą, że jest to najstarsza ślubowana pielgrzymka w Polsce. W tym roku pójdzie po raz 365-ty. http://www.dziennikzachodni.pl/slask/296090,gliwicka-pielgrzymka-wyruszyla-na-jasna-gore,id,t.html A teraz będzie kilka nazw wsi z powiatu gliwickiego wraz z datami pierwszych udokumentowanych wzmianek o ich istnieniu/założeniu. Oto one: Nowa Wieś – rok 1226, Smolnica – 1228, Żernica – 1246, Stanica – 1258…. Powyższe nazwy są pierwotne, podobnie jak nazwy miast/grodów – Sośnicowice, Racibórz, Toszek, Tarnowskie Góry. Jeżeli spojrzymy na stare niemieckie mapy, to nazwy te są zachowane, ewentualnie zniemczone, ale rozpoznawalne. Tu mapa Martina Helwiga z 1561 roku: http://www.xlo.pl/2003/konkursy/cku-bytom/2004/bartek/mapy_img/10.jpg http://www.xlo.pl/2003/konkursy/cku-bytom/2004/bartek/slask_mapy.htm A teraz pytanie tytułowe – czy Ślązacy to Polacy i kiedy tak naprawdę […]
Jedna z najstarszych pielgrzymek na Jasną Górę wyrusza z Gliwic od 1646 roku. Historycy twierdzą, że jest to najstarsza ślubowana pielgrzymka w Polsce. W tym roku pójdzie po raz 365-ty.
A teraz będzie kilka nazw wsi z powiatu gliwickiego wraz z datami pierwszych udokumentowanych wzmianek o ich istnieniu/założeniu. Oto one:
Nowa Wieś – rok 1226, Smolnica – 1228, Żernica – 1246, Stanica – 1258….
Powyższe nazwy są pierwotne, podobnie jak nazwy miast/grodów – Sośnicowice, Racibórz, Toszek, Tarnowskie Góry. Jeżeli spojrzymy na stare niemieckie mapy, to nazwy te są zachowane, ewentualnie zniemczone, ale rozpoznawalne. Tu mapa Martina Helwiga z 1561 roku:
A teraz pytanie tytułowe
– czy Ślązacy to Polacy i kiedy tak naprawdę Śląsk należał do Polski?
Otóż on nigdy do Polski nie „należał”, podobnie jak Małopolska, czy Wielkopolska, on po prostu był jedną z krain, z których Polskę utworzyli Piastowie.
To ten piekielny, pogański tak naprawdę, cwany i ambitny watażka zwany Chrobrym rozbijał się jak szalony, powiększając obszar swojego chrześcijańskiego królestwa, które pierwotnie utworzone zostało właśnie w oparciu o ziemie śląską, małopolską i wielkopolską. Od Niemców wydarł Łużyce, Czechom zajął Pragę i polazł na Kijów. Miał facet fantazję.
Potem było „rozbicie dzielnicowe” – tak naprawdę Krzywousty chciał prawdopodobnie upodobnić ustrój Polski do ustroju państw zachodnich, czyli zrobić z Polski federację księstw i zapewnić swoim synom tytuły książęce. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy i dalej nikt nie wyciąga z tamtych zdarzeń żadnych wniosków – ale zwrócić tu uwagę należy, że pierwszym seniorem został Władysław Wygnaniec, który otrzymał jednocześnie na własność – co? Śląsk właśnie!!
Potem był Łokietek i zjednoczenie dzielnic i rzecz najważniejsza – książęta śląscy, jak najbardziej Piastowie – odmówili wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu! Swoją drogą historia „kariery” Łokietka to też temat na krwawy serial historyczny z polityką na skalę europejską w tle.
Konkludując – Ślązacy z woli swoich piastowskich (polskich) władców znaleźli się poza projektem znanym dziś jako I Rzeczpospolita (demokracja szlachecka), a granica wpływów tej ostatniej na Śląsku ustaliła się na stulecia mniej więcej na granicy między diecezją wrocławską i krakowską z roku 1022! Granicę tę ustalił niechętny Polsce Benedykt VIII . Koronacja Chrobrego nastąpiła po jego śmierci w roku 1024, za Jana XIX.
Te granice zmienił dopiero Jan Paweł II w 1992 roku !!!
No a dziś – czy Ślązacy to Polacy? Tu należy rzecz rozjaśnić.
Otóż Ślązak „niemiecki” oznacza tyle, że jego rodzina przybyła na Śląsk stulecia temu z Niemiec. A Polak oznacza Ślązaka miejscowego, tzn. takiego, którego rodzina mieszka na Śląsku od zawsze. Reszta to „gorole” – to słowo oznacza Polaków z bliskiego zaboru rosyjskiego, zwłaszcza ze znienawidzonego Zagłębia, które też leżyw województwie śląskim.
Ślązakiem jest też mój mąż, choć jest góralem – ale z Beskidu Śląskiego, rodzina wywodzi się ze wsi, która powstała w trakcie migracji wołoskiej, czyli może jest etnicznym Arumunem/Wołochem? Sądząc po urodzie to by pasowało. Jest jeszcze Śląsk Cieszyński, który jest w dużej mierze ewangelicki no i Jura Krakowsko-Częstochowska, która też do naszego województwa przynależy, a stamtąd Łokietek Polskę odtwarzał.
Ci z przedwojennych ziem wschodniej Polski, przybyli tu po wojnie – jak moja rodzina – to w ogóle terra incognita dla Ślązaków, bo wszak przez lata nie wolno było o Kresach uczyć i mówić publicznie, to skąd mieli się dowiedzieć.
Ja mieszkam w samym środku niegdysiejszych potężnych dóbr cysterskich należących do klasztoru fundowanego w XII w. przez Piasta – Władysława, księcia raciborskiego i założonego przez polskich cystersów.
Mogłabym tak długo – o nazwach miejscowości, o archaizmach polskich w gwarze śląskiej, o obyczajach staropolskich, których już nigdzie indziej się nie przestrzega.
O żołnierzach Wermachtu, wcielanych przymusowo i uciekających przez front do polskiego wojska. O sowieckich obozach dla Ślązaków po wojnie. I w końcu o Solidarności i o górnikach z Wujka i Manifestu i z Piasta.
Co jest faktem niezaprzeczalnym?
Gwara śląska, która jest archaizmem języka polskiego, oczywiście z wieloma naleciałościami z niemieckiego, czeskiego itd. Ludność miejscowa, pierwotnie polska, poprzez siedemset lat zachowała język ( i obyczaje) przodków. Oczywiście, jest dziś odmienny od obecnej polszczyzny, ale nie znaczy, że niezrozumiały. Zachowały się też nazwiska polskie i nazwy własne miejscowości.
Całe stulecia bez własnego państwa wytworzyły poczucie odrębności i jednocześnie wspólnoty. To stało się, niestety, powodem zasadniczego nieporozumienia, które trwa nadal.
Śląsk to część Polski piastowskiej, która znalazła się poza granicami Polski jeszcze za Piastów i nigdy do 1945 w całości do Polski nie wróciła.
W takiej sytuacji zdziwienie, że ludzie tutejsi mówią inaczej, mają inne obyczaje i nawyki – jest zupełnie niezrozumiałe! Niestety – przez wielu „goroli” do dziś są postrzegani jako potencjalni Niemcy.
Nie ma grupy etnicznej śląskiej, to jest typowa mieszanina z zasadniczą przewagą elementu pierwotnie polskiego, jak to na pograniczu. Ciekawe, że rozumieją to lepiej ludzie z Kresów, a ci z centralnej polski za Chiny nie.
Nie ma również „narodu” śląskiego – jest za to kilkusettysięczna grupa ludzi, którzy nie chcą się wstydzić tego, ze różnią się od swoich rodaków nie z własnej winy.
Siedemset lat temu straciliśmy brata – teraz jego potomstwo powróciło po zupełnie innych przeżyciach niż reszta rodziny. Chyba można to spróbować zrozumieć?
Pytanie dotyczy obu stron konfliktu – i tych, którzy oburzają się na RAŚ i tych, którzy chcą autonomii.
Dotychczas niestety tak było, że jeśli Ślązak chciał zrobić „karierę”, czyli wyrwać się z nizin społecznych, to musiał przyjąć „wiarę króla”. Czyli albo się zniemczyć, albo – potem – zapisać do PZPR itd. Tu akurat Kutz jest klasycznym przykładem. Najpierw był biednym Ślązakiem i nazywał się Kuc – całkiem po polsku. Potem nazwisko zniemczono na Kutz. Potem, żeby się przebić, zapisał się do partii.
Obecnie mamy pierwsze pokolenie Ślązaków wykształconych i tworzących swoje regionalne elity bez konieczności porzucania swojej kultury.
A najlepsza w tym wszystkim jest osoba Gorzelika, czyli obecnego szefa RAŚ. Jego rodzina ze strony ojca to polscy Ślązacy (czyli Polacy po śląsku), rodzina ze strony matki – z tego co wiem – pochodzi z Kresów, w każdym razie przybyła na Śląsk w ramach tzw. repatriacji.
I co?
Cóż, jeśli naród określa się nie przez pochodzenie, a poprzez kulturę – to paradoksalnie „naród śląski” jest bardzo świeżej daty i jest efektem komuny i Balcerowicza. Sami Ślązacy są zresztą w tej materii mocno podzieleni i chyba dopiero zaczynają dyskusję nad tym, kim właściwie są.
Mieszkam na Śląsku od urodzenia, ale nie jestem Ślązaczką. Do 80-tego roku to były dwa światy – miejscowi i ci ze wschodu. PO 89-tym nagle znowu zaczęło się dzielenie na miejscowych i obcych. Potem się trochę uspokoiło, dziś znowu temat wraca.
Lubię Ślązaków, bardzo dobrze się wśród nich czuję, ale to inny świat dla mnie – a przecież w życiu nie powiedziałabym, że to inny naród. Równie „inni” są dla mnie mieszkańcy Krakowa czy Poznania. Bo ja już zawsze będę z Wołynia, choć w życiu tam nie byłam – dlatego doceniam stare kultury i obyczaje, które są, trwają i bronią się przed zalewem unifikacji. Może Gorzelik ma rację, mówiąc, że państwo powinno się przestać wtrącać w sprawy, które można załatwić na miejscu?
A może odwrotnie – może zabrakło państwa, które powinno zrozumieć problemy swoich obywateli?
Po 89-tym państwo zatroszczyło się o mniejszości przeróżne, dało im przywileje, a do swoich się nie przyznało, nie ułatwiło im "powrotu” do Ojczyzny.
Co dotyczy również innych swoich, choćby tych z Kazachstanu czy innych miejsc wysiedleń sowieckich.
Państwo ma w ogóle głęboko gdzieś swoich obywateli – Ślązacy wyciągają wnioski: trzeba znowu samemu o siebie zadbać. Skoro lepiej być mniejszością w Polsce, to załapmy się za mniejszość, wszak regionalizm jest modny w Europie – czy to nie przypomina nam czasów Krzywoustego?
Ha, Polska jest jak obwarzanek, mawiał był Marszałek – a w środku „gorole” , niestety. Na Wołyniu mawiano, że w środku „mazury”:))
Jak ów środek nie pójdzie po rozum do głowy, to tendencje separatystyczne będą się nasilać. Skoro wstyd być patriotą polskim, to zawsze można być patriotą śląskim czy góralskim czy jeszcze innym. To nie Ślązacy chcą rozwalić Polskę, to państwo polskie zmusza ludzi do szukania innych sposobów na patriotyzm – bo patriotyzm jest ludziom niezbędny do samookreślenia się.