Bez kategorii
Like

Czy musi dojść do secesji Galicji?

29/09/2012
617 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Nad reaktywacją tradycji prawnej prawa gospodarczego patronują nam słowa Bruno Schulza: „jestem z Galicji, bardzo biednej bo bardzo żydowskiej”.

0


 

        Na miejsce kolejnego spotkania KONSTRUKTYWNYCH typowane są Nowy Sącz, Tarnów i Mielec. I powiem dlaczego.

        Pierwszą naszą inicjatywą jest reaktywowanie prawa dla „Stowarzyszeń do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek”. Prawo to istniało w kodeksie handlowym Austro -Węgier już od 1862 roku i ono tkwi gdzieś w naszych genach. Galicja jest obszarem gdzie trendy personalistyczne w filozofii i ekonomii trzymały się mocno. Doszliśmy zatem do wniosku, że nie ma sensu zawracać głowy zawiłościami prawnymi mieszkańcom „kongresówki”, bo oni to specjaliści od latania ze sztandarami po ulicach i innych „szturmów modlitewnych”. Co do „prusaków”, to nie mamy wyrobionego zdania. Tradycje wspólnotowego działania były tam duże, tylko mamy obawę o to, jak na tych naszych „pyruśników” zadziałała domieszka krwi kresowej. Jednak drzwi dla nich pozostawiamy szeroko otwarte.

        Po dawnej Galicji niewiele poza Małopolską i Podkarpaciem zostało. Nowy Sącz, Tarnów i Mielec – leżące na styku tych tych ziem mają stać się miejscem ogłoszenia ekonomicznej autonomii Galicji.

        W Galicji jakichś większych bogactw nie mamy. Ładnie tu i schludnie. Ludzie pracowici i skłonni urobić się po łokcie, aby biedzie się nie dać. Nad reaktywacją tradycji prawnej prawa gospodarczego patronują nam słowa Bruno Schulza: „jestem z Galicji, bardzo biednej bo bardzo żydowskiej”. Mamy szacunek do autora tych słów, który tak trafnie określił przyczyny przysłowiowej „nędzy galicyjskiej”, nie oszczędzając swojej nacji. Współcześnie chyba powiedziałby: bardzo biednej, bo bardzo liberalnej. Skoro wiemy, co mamy zrobić, to dlaczego nie mielibyśmy prawa do rozwiązań gospodarczych pozwalających nam uzyskać przewagę konkurencyjną nad innymi regionami? Niech sobie Warszawa i Gdańsk hołubią swego bożka w postaci niewidzialnej ręki rynku i personalną ikonę tych koncepcji w osobie Marcina Plichty. My chcemy tu mieć stowarzyszenia spółek dorazowych. To tak na początek.

 

        Ze zgromadzeniem 15 posłów, aby złożyć do laski marszałkowskiej projekt ustawy, problemu nie będzie. Zrobimy to abyśmy, my i nasze dzieci, nie musieli żreć obroku z hipermarketu i płacić za niego jak za kawior. Zrobimy to, aby na naszych wsiach pozostało dodatkowo 30% wartości dodanej. Zrobimy to aby nasze pomysły i zapały gospodarcze nie lądowały a dolinach śmierci, aby spotykały się ze społecznym wzmocnieniem. Zrobimy to, aby nasza gospodarka dokopała się do potężnych zasobów synergii tkwiących w silnych związkach przedsiębiorców o charakterze nieformalnym a prawo im w tym nie przeszkadzało.

 

       Teraz podpieramy brody i dumamy jakie normy imperatywne i quasi imperatywne powinny być dodane do tego historycznego prawa, aby współcześnie nam służyło. Sekta Korwina Mikke z tego obowiązku jest zwolniona i może opuścić notkę opatrując ją jedną gwiazdką. To też ważne, abyśmy się policzyli.

 

TYTUŁ DRUGI

O stowarzyszeniu do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek1

 

Art. 266. Stowarzyszenie się do jednej lub więcej czynności handlowej na wspólny rachunek nie wymaga pisemnego aktu, ani też nie podlega innym formalnościom.

 

Art. 267. Jeśli nic innego nie umówiono, wszyscy uczestnicy są obowiązani przyczynić się w równym stosunku do wspólnego przedsięwzięcia.

 

Art. 268. Jeśli nic nie umówiono co do udziału w zysku i stracie, natenczas oprocentowuje się wkładki, natomiast zysk lub stratę rozdziela się według głów.

 

Art. 269. Z czynności, które zawarł uczestnik z osobą trzecią, nabywa on wyłączne prawa i odpowiada za zobowiązania wobec osoby trzeciej.

Jeśli uczestnik wystąpił zarazem z polecenia iw imieniu reszty albo też wszyscy uczestnicy działali wspólnie przez wspólnego pełnomocnika, wówczas każdy uczestnik jest solidarnie uprawniony i zobowiązany w stosunku do trzeciego.

 

Art. 270. Po ukończeniu spólnego interesu musi uczestnik, który go prowadził, zdać pozostałym uczestnikom sprawę przy przedłożeniu dowodów.

On też załatwia likwidację.

 

Źródło: Powszechna ustawa handlowa z 17 XII 1862 dz. p. p. Nr 1 z r. 1863 obowiązująca w byłym zaborze austrjackim wraz z ustawą wprowadczą i ustawą o spółdzielniach , Księgarnia Nakładowa , Lwów 1932. E-book http://www.pbc.rzeszow.pl/dlibra/docmetadata?id=4845&dirids=1&ver_id=

 

Jak będzie musiało dojść do secesji Galicji, to dojdzie!

Wicej:

Akcja – idziemy jak Gandhi po sól.


 

1 Spółka dorazowa

0

nikander

Bardziej pragmatyczne niz rewolucyjne mysla wojowanie.

289 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758