Bez kategorii
Like

Übermensche w Drang nach Osten

29/09/2012
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
41 minut czytania
no-cover

„Tylko naród, którego warstwy kierownicze zostaną zniszczone da się zepchnąć do roli niewolników” – powiedział Adolf Hitler w 1939r. — to każdy powinien przeczytać

0


Jadwiga Chmielowska

Od samego początku rok 1939 obfitował w zgony osób związanych z akcjami grupy „Wawelberga” na Śląsku. Były to choroby rozwijające się w błyskawicznym tempie. Tadeusz Puszczyński ps. Wawelberg zmarł w swoje 44 urodziny ( ur.2 02.1895 zm.2.02.1939r.). Jego zastępca Stanisław  Baczyński odszedł w wieku 49 lat (ur. 5.05.1890 zm. 27. lipca 1939r.)

Antoni Copik, mieszkający w Katowicach, współpracujący z „Grupą Wawelberga”, był agentem „Dwójki”. Po zapaleniu papierosa, którym poczęstowano go na spotkaniu wywiadowczym, dostał dziwnego zapalenia płuc i zmarł 3 maja 1939 r. 

Tuż po wybuchu wojny, 7.09.1939 roku zwołano w Berlinie naradę szefów głównych urzędów policyjnych i dowódców operacyjnych. W protokole obrad czytamy:

. "Dla Polski nie jest przewidziany żaden rząd protektoratu, lecz całkowicie niemiecki zarząd(…) Przywódcza warstwa ludności w Polsce powinna zostać w takim stopniu, jak to jest możliwe, unieszkodliwiona" ( „Człowiek człowiekowi… Niszczenie polskiej inteligencji w latach 1939-1945. KL Matuchausen/Gusen”, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Warszawa 2009.)

W ramach Intelligenzaktion (Akcja Inteligencja) była prowadzona  Intelligenzaktion Schlesien.Miała ona na celu całkowitą eliminację polskiej elity intelektualnej na Śląsku, w celu przeprowadzenia całkowitej germanizacji Górnego Śląska. Niemcy wymordowali  około 2 tys. byłych powstańców śląskich, działaczy plebiscytowych, duchownych, polityków, intelektualistów, dziennikarzy, harcerzy, urzędników.

Największe żniwo śmierci, Intelligenzaktion Schlesien zebrała na przełomie lat 1939-1940.

Aresztowania zaczęły się już po wkroczeniu Niemców na Górny Śląsk.

Filip Copik opisał swoje przeżycia z pierwszych dni rządów „Herrenvolku” (rasy Panów). Po kilkudniowych przesłuchaniach zaprowadzono aresztowanych do katowickiej ujeżdżalni. „Było to galowe przyjęcie przez sługów szatana sławnej policji SS. Popychali nas automatami do ujeżdżalni przez szerokie wrota. Spostrzegłem około pięćdziesiąt postaci siedzących na ziemi z wyprostowanymi rekami sięgającymi do kończeń nóg i tak sztywno i nieruchomo w wyrównanych szeregach, jakby ustawiono manekiny według powrózka. Nawet oczy się zdawały się być nastawione na jeden punkt a pomiędzy nimi chodziły z batami sługi szatana i gdzie było trzeba poprawiali wyrównane szeregi.(…) Na piąty dzień sformowano pochód na dworzec w Katowicach, gdzie były podstawione wagony udekorowane drutem kolczastym; na czwartem peronie, ostatnim torze, pod zabudowaniami graniczącymi z koleją. Wzdłuż trasy na ulicy Młyńskiej aż do dworca ustawiły się tłumy ludzi, szczególnie kobiet i młodzieży, aby popatrzeć na marsz powstańców do niewoli. Masowo zebrani na to widowisko, odnosili się do nas wrogo i obrzucali nas wyzwiskami. Było ich tysiące, a że wiedzieli o naszym pochodzie i oczekiwali nas na tej trasie, był dowód, że ta manifestacja była celowo zorganizowana. Rozważałem nad tym, z jakich nor te szczury powychodziły. Z tego wniosek, że pozostały w Katowicach i jeszcze dziś się tam znajdują. Na przekór zebranych szumowin, niosłem głowę do góry, jak na paradnym uroczystym pochodzie. Za tą postawę na dworcu dostałem za swoje. Widocznie naczelnikowi stacji się to nie podobało, bo uderzył mnie w szczękę z boku i wyskoczyła z zawiasów, a żołnierz, który szedł opodal ukłuł mnie bagnetem w zad.” Transport jechał do Weimaru ( relacja w zbiorach autorki).

Sonderfahndungsbuch Polen (lista proskrypcyjna) zawierała w porządku alfabetycznym ponad 61 tysięcy nazwisk wybitnych Polaków, „szczególnie niebezpiecznych dla Rzeszy”.

Znalazły się tam osoby nie tylko te, które naraziły się Niemcom, czyli powstańcy śląscy czy wielkopolscy i działacze plebiscytowi, a nawet członkowie Polskiego Związku Zachodniego czy Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, ale też profesorowie, artyści, duchowni, harcerze,  a także polska arystokracja i szlachta. Około 90% osób z tej listy zostało zamordowanych po wkroczeniu wojsk niemieckich, lub trafiło do obozów koncentracyjnych.

W Intelligenzaktion Schlesien zginęli m.in. Karol Grzesik – dowódca GO „Wschód” w III powstaniu Śląskim, naczelnik gminy Hajduki Wielkie, Prezydent Chorzowa od 1936 , poseł na Sejm RP (1928–1930), marszałek Sejmu Śląskiego (1935-39), Leon Malhomme – wicewojewoda śląski ( 1935-1939). 

Na liście proskrypcyjnej „Sonderfahndungsbuch Polen” znalazł się również Kazimierz Kierzkowski – w 1920 szef sztabu Dowództwa Głównego Polskiej Organizacji Wojskowej na Górnym Śląsku, w sierpniu 1921 zajmował stanowisko szefa Wydziału Wywiadowczego Oddziału II Informacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, od 1923 do 1929r. był komendantem Związku Strzeleckiego. 20 września 1939 w Krakowie założył organizację konspiracyjną „Orzeł Biały”. Od 1940 do 1941 był szefem Biura Informacji i Propagandy Komendy Obszaru ZWZ Kraków – Górny Śląsk. Aresztowany podczas Intelligenzaktion Schlesien, został zamordowany w niemieckim obozie zagłady w Auschwitz w marcu 1942r. (oprac. Kazimierz Płuta-Czachowski, "Organizacja Orła Białego", PAX, Warszawa 1987).

Od października 1938 r. agenci Sicherheitsdienstu szkolili mniejszość niemiecką na terenie Polski. Były to początki Selbstschutzu. Niebezpieczeństwo polegało nie tylko na liczebności, ale też na znajomości języka, terenu i polskich elit. Oficjalnie formacja ta została powołana na rozkaz Reichsführera SS HeinrichaHimmlera z dnia 20 września 1939r. i działała na terenach byłego zaboru pruskiego, gdzie były duże  skupiska mniejszości niemieckiej. W II RP żyło ok. 740 tys. Niemców, a do Selbstschutzu wstąpiło niemal 100 tys. Odliczając kobiety i dzieci można przyjąć, że co czwarty Niemiec należał do organizacji dokonującej zbrodni w Polsce. (więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Volksdeutscher_Selbstschutz#cite_note-16 )   

22 sierpnia 1939r. Hitler w przemówieniu do dowódców Wehrmachtu stwierdził:

"Unsere Stärke ist unsere Schnelligkeit und unsere Brutalität. Dschingis Khan hat Millionen Frauen und Kinder in den Tod gejagt, bewußt und fröhlichen Herzens. Die Geschichte sieht in ihm nur den großen Staatengründer. Was die schwache westeuropäische Zivilisation über mich behauptet, ist gleichgültig. Ich habe den Befehl gegeben — und ich lasse jeden füsilieren, der auch nur ein Wort der Kritik äußert — daß das Kriegsziel nicht im Erreichen von bestimmten Linien, sondern in der physischen Vernichtung des Gegners besteht. So habe ich, einstweilen nur im Osten, meine Totenkopfverbände bereitgestellt mit dem Befehl, unbarmherzig und mitleidslos Mann, Weib und Kind polnischer Abstammung und Sprache in den Tod zu schicken. Nur so gewinnen wir den Lebensraum, den wir brauchen.Wer redet heute noch von der Vernichtung der Armenier?"

("Naszą siłą jest nasza szybkość i brutalność. Czyngis Chan rzucił miliony kobiet i dzieci na rzeź z premedytacją i z lekkim sercem – historia widzi w nim tylko wielkiego założyciela państw. To, co mówią o mnie słabe cywilizacje zachodnioeuropejskie, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Wydałem rozkaz – i zastrzelę każdego, kto wyrazi choć jedno słowo krytyki – że celem wojny nie jest osiągnięcie jakiejś linii geograficznej, ale fizyczna eksterminacja wrogów. Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf, dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową. Kto w naszych czasach jeszcze mówi o eksterminacji Ormian?" (Nuremberg Trial Proceedings Volume 2;  http://avalon.law.yale.edu/imt/11-26-45.asp; http://pl.wikipedia.org/wiki/Cytat_arme%C5%84ski)

Tylko członkowie jednej formacji Freikorps Ebbinghaus wykonali egzekucje kilkuset Polaków w miastach Górnego Śląska. 3 września 1939 r. rozstrzelani zostali: we wsi Studzienice w gminie Bojszowy Józef Pyrtak (lat 17); we wsi Wisła Wielka (gm. Pszczyna) Karol Mrzyk (lat 29), Józef Silberstein (lat 53), Kurt Silberstein (lat 20), Ruta Silberstein (lat 20). W dniach 2-5 września 1939 r. we wsi Mokre, (gm. Mikołów), zamordowano 10 osób, przy ul. Rybnickiej i Leśnej zabito 3 wracających z pracy młodych Polaków: Pawła Czempa (lat 18), Ludwika Szczyrba (lat 18), Henryka Widerę (lat 16); w Jankowicach pod Pszczyną rozstrzelanych zostało 13 osób. 4 września w Orzeszu 29 Polaków, w Siewierzu 10. W Katowicach rozstrzelano kilkuset harcerzy, powstańców śląskich i innych osób cywilnych, które stawiały opór wkraczającym jednostkom Wehrmachtu. Są oni pochowani na cmentarzu w Panewnikach  i lasach panewnickich. 8 września 1939 r. w Siemianowicach Śląskich, Freikorps rozstrzelał Gerarda Drzymałę, Wilhelma Jendrusia, Franciszka Niedworka, Maksymiliana Rolnika, Jana Rudzińskiego, Teodora Szewczyka.14 września 1939 r. w Pszczynie zamordowano 14 Polaków (pochowani  zostali w lasku pszczyńskim). We wsi Grodnie (gm. Mikołów), Freikorps zastrzelił 12 Polaków.1 października 1939 r., w Nowym Bytomiu, 18 Polaków (m.in. Hermana Kubicę, Jadwigę Markową, Wilhelma Prokszę, Karola Tlaszczyka). (http://pl.wikipedia.org/wiki/Freikorps_Ebbinghaus)

Niemcy starali się uniemożliwić jakikolwiek opór na polskich ziemiach zachodnich. Większość zbrodni w kampanii wrześniowej realizowanych było w ramach „Unternehmen Tannenberg” (Operacja Tannenberg) od 1 września do 25 października 1939 r. (okres tzw. zarządu wojskowego). Zamordowano wtedy blisko 20 tysięcy obywateli polskich wg danych zebranych przez Kazimierza Radziwończyka. Szymon Datner, oraz Jochen Böhler podają, że w tym czasie „dokonano 714 egzekucji, w których życie straciło 16 336 Polaków i Żydów a 75% ofiar zostało rozstrzelanych już we wrześniu 1939 r.” http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnie_niemieckie_w_Polsce_%281939-1945%29

Wg Wikipedii do tych danych przychylają się historycy IPN. Autor hasła nie podaje ich nazwisk. Niestety, kilku pracowników katowickiego IPN bezkrytycznie przyjmuje źródła niemieckie, gorzej  – proRAŚowe nastawienie nie pozwala im czytać niekiedy nawet niemieckich dokumentów ze zrozumieniem. W 311 egzekucjach wg danych niemieckich brali udział żołnierze Wehrmachtu (Gerd Ueberschär: Wojskowe elity III Rzeszy. Warszawa: Dom Wydawniczy Bellona, 2004, s. 41)

 „Formalnie władzę na Górnym Śląsku i Zagłębiu do 13 września 1939 r. sprawował dowódca  14.  Armii  gen. Wilhelm List.Faktycznie od 3 września zaczęły powstawać struktury zarządu wojskowego, które tworzył dowódca 3. Odcinka Granicznego gen. Georg

Brandt i szef zarządu cywilnego Otto Fitzner. Już 5 września Fitzner wydał zarządzenie o oddawaniu broni i materiałów wojennych, a 6 września Brandt nakazał zgłaszać miejsca pobytu powstańców śląskich i przechowywania broni. Jednak już od 1 września samorzutnie wyłapywaniem powstańców zajęły się straże obywatelskie i Freikorps przy współpracy z Wehrmachtem. 9 września gen. Brandt wydał kolejne rozporządzenie regulujące współpracę między grupami operacyjnymi, policją, strażami obywatelskimi i wojskiem. Władze niemieckie dosyć szybko powołały do życia aparat sądownictwa umożliwiający normalizację struktury administracyjnej i aparatu policyjnego zgodnie z zasadami, jakie obowiązywały w państwie nazistowskim. 11 września dowódca 14. Armii utworzył Sąd Specjalny w Katowicach. Pierwsze jego posiedzenie odbyło się 20 września. 12 września powołano wojskowe sądy doraźne, a 21 września policyjne sądy doraźne w Katowicach i Cieszynie.

Z braku źródeł trudno niestety oszacować liczbę osób, które zginęły wskutek połączonych

działań policji, grup operacyjnych i straży cywilnych. Główna Komisja Badania Zbrodni

Hitlerowskich w Polsce ustaliła na podstawie ankiet sądów grodzkich, że w byłej rejencji

katowickiej, a więc na obszarze poza przedwojennym województwem śląskim, we wrześniu

i październiku 1939 r. zginęło około 1500 osób, w tym 1133 w egzekucjach masowych,

770 z nich to powstańcy śląscy. W Zagłębiu Dąbrowskim od 4 do 30 września

zginęło 371 osób, w tym 249 Żydów; tylko w jednym przypadku jako sprawcę wskazano

oddział SS, zapewne chodziło o oddział operacyjny (Einsatzkommando), reszta egzekucji

obciążałaby głównie jednostki Wehrmachtu. Najprawdopodobniej jednak spory udział miała

w nich grupa operacyjna Udo von Woyrscha, co wynika również z meldunków, jakie przesyłała do Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy.”– pisze Bartłomiej Warzecha w artykule „ Niemieckie zbrodnie na Powstańcach Śląskich w 1939r.; KOMENTARZE HISTORYCZNE , OKŚZPNP KATOWICE s 58.

Na początku września, jeśli ktoś nie znalazł się na liście proskrypcyjnej, miał szanse przeżyć.

Niemcy nie mieli jeszcze precyzyjnych informacji o środowisku powstańczym. Ochoczo nieśli im pomoc Ślązacy służący w Freikorpsach i organizowanych naprędce strażach cywilnych. Często donosy sąsiadów były czystą zemstą. Konflikty trwały od czasu powstań. Wojewoda śląski Grażyński uprzywilejowywał powstańców i dzięki jego polityce ekonomicznej udało się przejmować w polskie ręce niemiecki przemysł.

To właśnie przez sąsiadów został okrutnie skatowany mieszkaniec Gierałtowic, były powstaniec, Emil Jojko. Nawet Wehrmacht się nad nim ulitował, zawożąc do szpitala. Jego męczeńską śmierć opisał Tadeusz Puchałka w „Gazecie Śląskiej” 37/68 z 14.09.2012r s. 20

Warto za Bartłomiejem Warzechą przytoczyć opis egzekucji w lesie strzybnickim.

 „ Losy Demarczyka, który poniósł śmierć w lesie strzybnickim, opowiedziane przez jego

siostrę oraz relacja osoby uratowanej przed egzekucją pozwalają nam chociaż do pewnego

stopnia odtworzyć mechanizm działania oddziału specjalnego: „Tuż przed wybuchem wojny,

gdzieś pod koniec sierpnia 1939 r., brat wraz z innymi powstańcami dostał polecenie

wyjazdu w głąb Polski, gdzie miał prowadzić walki z Niemcami. Brat faktycznie pojechał

rowerem w stronę Sosnowca i został tam zatrzymany na dworcu kolejowym przez Niemców.

[…] Mogło to być 2 lub 3 września 1939 r. Wraz z bratem Niemcy zatrzymali także

wielu innych byłych powstańców śląskich. […] Po zatrzymaniu brat, wraz z innymi powstańcami, został umieszczony w więzieniu w Mysłowicach. Tam wszyscy byli trzymani do 7 września 1939 r., kiedy to Niemcy wypuścili ich na wolność. Wtedy brat wrócił do swojego

mieszkania […] już tego dnia wieczorem, kiedy wrócił z więzienia w Mysłowicach, to był

u niego w domu niejaki Birkopf, który przyjechał z Niemiec i był pierwszym przedstawicielem

niemieckich władz na tamtym terenie. […] Ten Niemiec przyszedł do brata wraz z trzema

uzbrojonymi żołnierzami, przy czym nie wiem dokładnie, co to była za formacja […]

kazał mu się meldować na gestapo co dwie godziny. […] brata zabrali w nocy funkcjonariusze

miejscowego Freikorpsu […] było ich ośmiu i podczas zatrzymywania bardzo pobili

brata. […] potem dowiedziałam się, że tej nocy Niemcy zatrzymali także wielu innych

byłych powstańców i byli oni trzymani w więzieniu w Tarnowskich Górach. […] Tam faktycznie dopiero powiedzieli nam, że brat już nie wróci i że został rozstrzelany przez sąd

wojskowy”. Tak zeznała osoba, która uniknęła egzekucji: „Freikorzyści (Członkowie Freikorpsu)  z Brzozowic wszyscy mnie znali. Oni by mnie przepuścili, ale sąsiad L.S. powiedział do nich »idzie ten, co strzelał do samolotów niemieckich.

« Po tych słowach ci z Freikorpsu zatrzymali mnie […] Zostałem zamknięty w celi

piwnicy, gdzie było już dużo byłych powstańców […] Warunki w celi były bardzo złe,

dawali nam tylko wodę i trochę chleba. Tam przebywałem przez tydzień czasu. Każdej

nocy do celi przychodzili ci z Freikorpsu i bardzo nas wszystkich bili rękami i czym popadnie.

[…] Po tygodniu przyjechali funkcjonariusze SS w jasnozielonych mundurach i zabrali

nas samochodami do więzienia w Tarnowskich Górach […] Przesłuchiwało mnie

trzech funkcjonariuszy, którzy chcieli się dowiedzieć wszystkiego o powstańcach […] Pewnego dnia wyprowadzili nas […] i załadowali […] Wysadzili nas z samochodów gdzieś

w środku lasu. […] ja już wtedy wiedziałem, co nas czeka, bo stały tam już ustawione na

nóżkach dwa karabiny maszynowe. Ja wykopałem dół dla siebie, potem jeszcze dla

Demarczyka, który miał złamaną rękę. Po wykopaniu dołów zaczął coś do nas mówić

jakiś oficer. […] Wówczas do tego oficera zwrócił się po niemiecku Demarczyk i coś

mówił. Ten oficer podszedł do mnie i pytał mnie coś po niemiecku. Ja ogólnie rozumiałem,

że chodzi mu o to, ile mam lat. Ja powiedział […] że mam 17 lat. Wtedy ten oficer

kopnął mnie kilka razy w tyłek i kazał iść do samochodu”.– pisze  Bartłomiej Warzecha w artykule „Niemieckie zbrodnie na Powstańcach Śląskich w 1939r.; KOMENTARZE HISTORYCZNE, OKŚZPNP KATOWICE s. 59

W lesie strzybnickim rozstrzelano w sumie 72 osoby.

 Już jesienią 1939r. przystąpiono do przesiedlenia ludności polskiej z ziem wcielonych do III Rzeszy. Ogółem wysiedlono 1 000 000 osób, w tym 750 000 Polaków, pozostałe ponad 8 mln. ludności polskiej stało się automatycznie obywatelami Rzeszy.

„Plan ministra wyżywienia i rolnictwa dotyczył germanizacji ziemi, czyli usunięcia z niemieckiej przestrzeni życiowej obcych narodowo i rasowo i osadzenia tam ludności niemieckiej. Ziemie przyłączone do Rzeszy miały się stać niemieckimi prowincjami chłopskimi. „Myślę że praca, jaką mamy tam do wykonania, jest tak podniecająca, tak wielka, tak wyjątkowa i wieloraka […]. Uważam, że powinniśmy być bezlitośni w sprawach osadnictwa, ponieważ nowe prowincje muszą stać się germańskimi, jasnowłosymi prowincjami Niemiec – muszą stać się prowincjami narodowosocjalistycznymi.” Są to słowa Reichsführera SS H. Himmlera, Komisarza Rzeszy do Spraw Umacniania Niemczyzny, w rękach którego znalazło się kierowanie kolonizacją ziem podbitej Polski.
Nakaz realizacji wysiedleń dał Hitler rozporządzeniem z 7 października 1939 r. obwieszczającym, że wreszcie zostały usunięte skutki traktatu wersalskiego i Rzesza Niemiecka może zgromadzić na swoim terytorium wszystkich Niemców rozsianych po świecie. Zawarto w tej sprawie układy dwustronne z Estonią, Litwą, Łotwą, ZSRR, Rumunią i Włochami, a 15 października wpłynął do portu gdańskiego statek wiozący pierwszych osadników.”
– podaje dr Maria Wardzyńska w swoim referacie „Polacy – wysiedleni, wypędzeni i wyrugowani przez III Rzeszę” (http://www.klub-generalagrota.pl/portal/kg/38/654/Polacy__wysiedleni_wypedzeni_i_wyrugowani_przez_III_Rzesze.html)

Aby móc realizować politykę Drang nach Osten, Niemcy zorganizowali specjalną komórkę ds. przesiedleń. Przygotowali obozy przejściowe i  punkty zborne.

Jeden z takich obozów przejściowych był w Nieborowicach (gm. Pilchowice). Pod upozorowanym zarzutem ucieczki, Niemcy rozstrzelali 16 byłych powstańców śląskich (Szymon Datner 55 dni Wehrmachtu w Polsce – Warszawa 1967). W obozie w lasach pilchowickich został bestialsko zamordowany ks. Władysław Robota, proboszcz parafii Gierałtowice, wielki polski patriota.

Wszystko odbywało się planowo wg list. Herrenvolk "rasa panów" potrzebowała "przestrzeni życiowej" (Lebensraum). Należał się im cały dobytek „podludzi” –  czyli Ślązaków, Pomorzan, Kaszubów i Poznaniaków – słowian.
Wysiedlonym wolno było zabrać jedynie bagaż ręczny. Musieli natomiast pozostawić domy i gospodarstwa z całym inwentarzem i urządzeniem oraz nienaruszone mieszkania; warsztaty rzemieślnicze i gabinety lekarskie z narzędziami służącymi do wykonywania zawodu; dzieła sztuki, biżuterię, księgozbiory i futra – wszystko ulegało konfiskacie i było przejmowane przez skarb Rzeszy. Faktycznie majątek ruchomy był rabowany.

 Zrabowane w Polsce przedmioty wysyłano do placówek SS na terenie Rzeszy, skąd wiele trafiało do prywatnych domów. Jako przykład niech posłuży szkoła kawalerii SS w Rhiem.

Wysiedlenia podczas ostrej zimy z 1939/1940 r. były niekiedy straszliwym doświadczeniem. Dzieci umierały, a dorośli chorowali z zimna, głodu i wycieńczenia podczas trwających niekiedy tydzień transportów.
Do lutego 1940 r. wysiedlono z terenów zaanektowanych blisko 138 tys. Polaków i 20 tys. Żydów.

Kolejną fazę masowych wysiedleń przeprowadzono od marca do końca grudnia 1940 r., kiedy realizowano drugi plan krótkofalowy i plan dodatkowy, podczas których wysiedlono ponad 170 tys. osób, oraz akcję Żywiec, kiedy wysiedlono około 20 tys. osób. Od wiosny 1940 r. akcjami wysiedleńczymi obejmowano tylko Polaków. Dalsze wysiedlenia ludności żydowskiej zostały przerwane. Żydów skupiono w gettach i deportowano do obozów zagłady.” – kontynuuje w swojej pracy dr Maria Wardzyńska

14 czerwca 1940 roku z Tarnowa wyruszył pierwszy transport więźniów do Konzentrationslager Auschwitz. Również w czerwcu do tego KL  trafił pierwszy śląski transport.

Obóz w Oświęcimiu założono w celu eksterminacji polskiej inteligencji, oraz członków ruchu oporu. Trafiali tam też schwytani na próbach przekroczenia granicy, by trafić do polskiej armii, formowanej we Francji.

Polityce Niemiec należało przeciwdziałać. W elitach śląskich trwała dyskusja – jak uchronić Ślązaków przed wygnaniem ze Śląska. Tak polską akcję hamującą deportacje opisał biskup katowicki Stanisław Adamski: „Przed wojną Niemcy na Śląsku maskowali się jako Polacy. Wchodzili jako Polacy do polskich urzędów i organizacyj. Znali działaczy polskich, wiedzieli o wszystkim, mogli informować władze niemieckie o zamierzeniach polskich, zdołali skutecznie paraliżować zabiegi polskie. Po wybuchu wojny ci właśnie zdrajcy informowali władze niemieckie o polskich „agitatorach” i organizacjach, powodując śmierć wielu i straty ciężkie. To dało pochop do projektu, aby w podobny sposób maskować się wobec Niemców i udając Niemców pozostać na miejscu, przenikać ich organizacje, zorganizować wywiad, ratować ludzi, paraliżować zabiegi wrogie polskości.

Nie chcąc samodzielnie decydować w tak doniosłej sprawie narodowej, jeszcze w październiku 1939 r. przesłałem śp. generałowi Sikorskiemu, szefowi Rządu Polskiego, obszerne piśmienne sprawozdanie o stosunkach wytworzonych na ziemiach polskich, a specjalnie na Śląsku, przez zarządzenia okupantów. Pragnienie Niemców, wykazania jak największego przyrostu niemczyzny na zabranych ziemiach polskich, umożliwiło maskowanie się Polaków. Celem było uniknięcie wysiedlania Polaków i pozbawienia ich majątku oraz zachowanie o ile możności polskiego stanu posiadania na ziemiach okupowanych. Wierzyliśmy przecież, że wojna zakończy się klęską Niemiec w niezadługim czasie.

Projekt ten Rząd Polski uznał za słuszny, p. generał Sikorski oraz inni członkowie Rządu Polskiego kilkakrotnie przez rozgłośnie wyrazili swą zgodę i polecali Polakom maskowanie się.

Mnóstwo Polaków na Śląsku czekało na odpowiedź Rządu i słyszało ją. Sprawozdanie moje w tej sprawie referował z polecenia gen. Sikorskiego na Radzie Narodowej p. Arka Bożek, obecnie wicewojewoda śląsko-dąbrowski. Bożek, po zaakceptowaniu projektu maskowania się przez Rząd Polski i Radę Narodową, kilkakrotnie osobiście nawoływał kraj przez rozgłośnie do ukrywania się pod maskami „volksdeutsch” i niemieckiej listy narodowej.

Ks. prałat Zygmunt Kaczyński z Warszawy, później minister oświaty w rządzie Mikołajczyka, wyjechawszy w marcu 1940 r. za granicę, na moją prośbę zareferował ponownie Rządowi Polskiemu o przebiegu maskowania się. Rząd Polski, nie zmieniając pierwotnej decyzji, stale podtrzymywał polecenie maskowania się Polaków i utrzymania tym sposobem w granicach możliwości stanu posiadania polskiego wśród zalewu niemczyzny.” napisał Stanisław Adamski – biskup katowicki w publikacji „Pogląd na rozwój sprawy narodowościowej w województwie śląskim w czasie okupacji niemieckiej”;Nakładem Księgarni św. Jacka w Katowicach, Katowice;1946r. s. 5,6. (http://www.antoranz.net/BIBLIOTEKA/ADAMSKI/ADAMSKI-tekst.HTM)

Wielu Ślązaków posłuchało. Przyjmowali Volkslisty. Mogli zostać w swoich domach i podjąć konspirację na znanym terenie. Rozwijała się partyzantka miejska, zajmująca się głównie wywiadem. W terenach leśnych powstawały oddziały partyzanckie.

Wszyscy ci, którzy mają jakiekolwiek złudzenia, czy można było iść z Niemcami przeciwko Sowietom, powinni przeczytać „Mein Kampf”. Co najwyżej „głupie Polaczki” umożliwiłyby zajęcie Francji i Anglii i ginęłyby pod Moskwą, by potem służyć i tak germańskiej rasie Panów.

"(…) Rzesza Niemiecka jako państwo winna postawić przed wszystkimi Niemcami zadanie, aby nie tylko zachować i zjednoczyć cały rasowo wartościowy element, lecz powoli i pewnie dążyć do osiągnięcia panowania nad innymi (…). Tak jak nasi przodkowie nie otrzymali w prezencie z nieba ziemi, na której dziś żyjemy, lecz zdobywali ją z narażeniem życia, tak i my w przyszłości zdobędziemy ziemie zwycięskim mieczem, poprzez gwałt i przemoc, a nie z łaski innych ludów. Uczynimy to dla życia naszego narodu (…). Prawo do roli i ziemi musi stać się obowiązkiem, ponieważ bez rozszerzenia naszej przestrzeni wielki naród chylić się będzie do upadku (…). Albo Niemcy staną się światową potęgą, albo w ogóle przestaną istnieć (…). My, narodowi socjaliści, świadomi tego, przekreślamy kierunek naszej polityki zagranicznej okresu przedwojennego. Rozpoczniemy działania tam, gdzie zatrzymaliśmy się przed sześcioma wiekami. Wstrzymamy nasze odwieczne parcie Germanów na południe i zachód Europy i skierujemy spojrzenie na kraje na wschodzie. Skończymy wreszcie z polityką kolonialną i handlową okresu przedwojennego, a zajmiemy się polityką przyszłości – zdobyciem ziemi". ("Mein Kampf", rozdział "Cele narodowosocjalistyczne polityki zagranicznej”).

To najlepsza odpowiedź na pytanie, czy Polakom potrzebne jest państwo. I co myśleć o politykach, którzy bezmyślnie, a może celowo – jako zaprzańcy, zniszczyli wszystkie dziedziny polskiego przemysłu, wojsko, służbę zdrowia, naukę i edukację, kulturę, sprzedali w niemieckie ręce niemal wszystkie tytuły prasowe. A teraz oddają Niemcom całą Europę.

„… Generalne Gubernatorstwo jest naszym rezerwuarem siły roboczej do prostych prac (cegielnie, budowa dróg, itd., itp.)(…) Należy bezwarunkowo zwrócić uwagę na to, że nie może być żadnych "polskich panów"; gdzie są tacy polscy panowie, mają być oni, choćby nie wiem jak twardo to zabrzmiało, zabici(…) Führer musi podkreślić jeszcze raz, że dla Polaków może być tylko jeden pan i jest nim Niemiec, dwóch panów obok siebie nie może być i nie ma na to zgody, dlatego wszyscy przedstawiciele polskiej inteligencji mają zostać zabici. To brzmi twardo , ale takie jest prawo życia.” –powiedział Martin Bormann 2.10.1940 („Człowiek człowiekowi… Niszczenie polskiej inteligencji w latach 1939-1945. KL Matuchausen/Gusen”, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Warszawa 2009)

Hitler z radości w piekle podskakuje  – Deutschland über alles! Nasi przodkowie się w grobach przewracają. Dać się oszukać to nie grzech. Trwać w błędzie – to zbrodnia dokonana na kolejnych pokoleniach.

Miał rację Piłsudski: „Gdy myślę o dziejach tak oryginalnych naszego państwa, naszego narodu, gdy myślą się przenoszę do dawnych czasów, gdy Polska z map świata, jako państwo polityczne, wymazana była, widzę historię wielką mistrzynię życia, jak cicho stąpa, zbiera swoje prawdy, zbiera wszystkie grozy świata, wszystkie jego radości. Myślę, że gdy przechodzi ona tak, jak ongi przed upadkiem Rzeczypospolitej, tak i teraz, i po naszej ziemi, po naszych osadach, tak samo cicho, patrząc na ludzi, zbierając wszystkie mądrości i wszystką głupotę, to sądzę, że nieraz wiele musi prawd przepuszczać, i tylko dzięki zaiste niepojętej, a tak wielkiej i niezbadanej litości boskiej, ludzie w tym kraju nie na czworakach chodzą, a na dwóch nogach, udając Człowieka.” ( 21 marca 1926 r. w sali „Colosseum” w Warszawie; Andrzej Garlicki, Józef Piłsudski 1867–1935, Warszawa 1988.)

Marszałek radził: „Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!”

Tekst ukazał się w „Gazecie Śląskiej” 28.09.2012 r.

 

0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758