The Economist dobrał sie do naszego stołu i stawia przewrotna tezę że komunizm zniszczyl polską tradycyjną kuchnię. To bzdura. Owszem dość ją ograniczył, ale tradycje polskiej kuchni zniszczyła dopiero dzisiejsza neokomuna.
Rzeczpospolita zawsze otwarta byla na inne narody. Dlatego prawdą jest że w polskich narodowych potrawach można znaleźć wpływy kuchni niemieckiej, żydowskiej,węgierskiej,rosyjskiej. Może nawet fracuskiej i wloskiej.
Okres PRL-u miał negatywny wpływ na życie polskich rodzin , także na to co pojawiało się na polskim stole. Ludziom się nie przelewało więc i codzienny stół był raczej ubogi. Czym chata bogata miało swoje odzwierciedlenie.
Ale nie znaczy to że upadla tradycja przyrządzania tradycyjnych polskich potraw. Domowe receptury, przetrwały z pokolenia na pokolenie. Przetrwały potrawy regionalne. Nie można powiedzieć że na świątecznych stołach brakowało tradycyjnego polskiego pożywienia.
Dziś usiłuje się nam wmawiać że „dziki zachód” na polskim stole to wina poprzedniego a nie obecnego systemu.zacznijmy od tego że nie ma już polskiego stołu. Ludzie zażerają się w „fast foodach” – pizza, kebabami, hamburgerami, hot dogami, chińskimi specjałami. Czy to wszystko pojawiło się przed 1989 rokiem. Na dobrą sprawę za „komuny” pojawiły się : hot dogi, gofry i zapiekanki – no powiedzmy jeszcze frytki bo placki ziemniaczane raczej były nasze.
A propos polskiego stołu. W ilu polskich domach jada się wspólne posiłki przy domowym stole, śniadanie, obiad, kolację lub choćby tylko jeden z tych posiłków. Jeśli nie w tygodniu to czy chociaż w niedzielę?
No to jak można mówić o zachowaniu tradycji polskiej kuchni , skoro w szkołach dziewczynki uczyć się będzie masturbacji a nie umiejętności gotowania ?
Faktem jest, że jakby podświadomie, jest zapotrzebowanie na receptury polskiej kuchni. Ksiązki kucharskie rozchodzą się w sprzedażny szybko. Ale prawdziwa polska kuchnia jest w zasadzie w książkach kucharskich datujących się przed wojną.
Czy nauczymy się przyrządzania polskich potraw z książki kucharskiej z polskimi potrawami napisanej przez panią Annę Applebaum, żonę Radka Sikorskiego, którą (książkę) zachwalał The Economist ?
Czy można w formułowaniu opinii o polskiej tradycyjnej kuchni opierać się na stwierdzeniach szefów kuchni luksusowych restauracji , gdzie menu wygląda upstrzone jak gej na paradzie?
Mimo wszystko artykuł The Economist zasługuje na uwagę. Gdyby pozwolił rozpocząć dyskusję nad potrzeba zachowania tradycji polskiej kuchni , tak zresztą jak nad koniecznością zachowanie innych tradycji i kultury narodowej- byłoby bardzo dobrze. Czy komuś by przeszkadzało aby w restauracji zwanej „Karczma” zawsze można było zjeść nie pizzę, a mieć wybór smakowitych dań regionalnych ?
Ten materiał nie wyczerpuje tematu ale mam nadzieję zachęci do dyskusji. Także przy domowym stole.
3 komentarz