Wybory na szefa dolnośląskiej struktury PO pokazały jak w soczewce obraz demokracji, jaka się ukształtowała w Polsce pod rządami tej partii. Nie trzeba być licencjonowanym politologiem, by dostrzec znamiona daleko posunietej degeneracji. Opis jest krótki – wybory demokratyczne tak, ale wynik ma być zgodny z planem; nie liczy sie fakt wyborczych fałszerstw – wynik został osiagnięty i tak ma pozostać.
Sytuacja jest taka – jakaś polityczna opcja wygrywa wybory parlamentarne, powołuje rząd i umacnia się na swoich pozycjach. Dalej demokracja już nie jest potrzebna, co więcej – jest szkodliwa. Mechanizm odwoływania posła, czy samorządowego prezydenta jest tak utrudniony i zagmatwany, iż praktycznie ludzie wybrani przez określoną społeczność – już przez tę społeczność odwołani być nie mogą. Tak zostały sformułowane zasady odwoływania, że praktycznie jest to martwy zapis. To samo, a nawet bardziej dotyczy to instytucji referendum – teoretycznie możliwego do zwołania, w innych niż odwołanie kogoś, sprawach. Jeżeli w konstytucji jest zapis, że sejm może nie zezwolić na referendum bez względu na ilość zebranych głosów obywateli, to referendum jest możliwe tylko wówczas, gdy w zamiarze ma poprzeć opinie parlamentu w jakiejś sprawie. W przypadku, gdy społeczeństwo może mieć inne niz sejm zdanie – na referendum się nie pozwala. Demokracja bezpośrednia jest u nas fikcją. Obawa ustawodawcy, że moda na referenda może zablokować wszelkie działania władzy jest przesadzona. W niektórych państwach demokracja bezpośrednia funkcjonuje wspaniale np. w Szwajcarii, gdzie zajmowanie publicznych stanowisk to jednocześnie służba społeczeństwu i honor – nie łączy się z określonym awansem z punktu widzenia władzy i pieniadza – łączy sie wyłącznie z dodatkową pracą.
Polska demokracja ma dłuższą tradycję niż większość państw Europy; była to oczywiście demokracja szlachecka. Została wypaczona prze nadmierną czułość tej społecznej grupu w obronie „źrenicy wolności”; nic o nas, bez nas. To była degeneracja w drugą stronę, granicząca z anarchia i samowolą – wiemy do czego doprowadziła. Mam jednak wątpliwości, czy nadmierne przywiazanie się do splendorów władzy rządzacego obozu politycznego ma swoje źródła w tej historycznie odległej I Rzeczypospolitej. Raczej widziałbym inne korzenie i ciagotki; w bezpośrednim sasiedztwie Polski egzysuje i ma się dobrze ustrój polityczny, który można z pełną odpowiedzialnością nazwac dyktaturą. Zarówno w Rosji, jak i na Białorusi formalnie panuje demokracja, a jednak władza uchwycona przez okreslone osoby jest nie do odebrania. Tam nie stosuje się na co dzień represji w stylu Stalina – nie ma potrzeby; są metody subtelniejsze, tańsze i równie skuteczne. W razie potrzeby jednak używa się ciagle gotowych do takich akcji oddziałów OMONU.
U nas w Polsce również utrzymuje sie władzę poprzez opanowanie wszystkich publicznych mediów i pozyskanie przychylności tych prywatnych. Zresztą w dużej mierze rząd jest ekspozyturą określonego układu władzy i pieniadza, który egzystuje w Polsce od kilku już pokoleń. Nie tylko jednak; w przypadku, gdy istnieje zagrożenie dla władzy w postaci tzw. kryterium ulicznego – sięga się po środki sprawdzone na świecie i w Polsce w czasach komuny. Zbliża się Święto Niepodległości połączone z zapowiadanymi pochodami; władza się mobilizuje – 2 lata temu miały miejsce prowokacje policyjne, katowanie manifestantów, rok temu ktoś wymyślił (czyżby Cichocki) wpuszczenie w tłum manifestantów setek agentów policyjnych w kominiarkach majacych na celu chyba prowokować… Niedawny marsz „Solidarności” – na prośbę organizatorów – bez żadnej policyjnej ochrony nie skutkował ŻADNYM przypadkiem zakłócenia porzadku publicznego, a marsz liczył ok 200 000 demonstrantów.
Konkluzja jest oczywista – policyjna „ochrona” manifestacji, to nic innego tylko wykorzystanie okazji do pałowania tych, którzy ośmielają się żądać czegoś od władzy. Ludzie mają się władzy bać i ją szanować, w przeciwnym wypadku może ich spotkać przykrość. A wydawało się, iż po 1989 roku narodziła się w Polsce demokracja; niestety wszystko musimy zaczynać od poczatku.
Jeden komentarz