Rodzimy się, żyjemy i wzrastamy, a czasami ledwie egzystujemy do umierania. I w końcu umieramy. Wzrost musi akceptować śmierć. To granica ego, granica wielkiego wątpienia uwikłanego w energię. Za tą granicą jest zmartwychwstanie. Nikt nie uchroni się przed zmartwychwstaniem. Ostatecznie. Kiedyś odkryjemy – po wielu porażkach i zwątpieniach – prawdziwe znaczenie nadziei. Nadzieja osłania wiarę, by ta wzniosła nasze życie w kolejny wymiar nieskończoności, zakotwiczonej w boskości. Tylko tyle. Tak najprościej. Wiara musi zmagać się z wielkim wątpieniem, w labiryncie porażek. To jej rola. Rolę trzeba jednak uprawiać. Czego brakuje nam do wzrostu? Najprościej, wielkiej łaski. Łaska nie lgnie do pustki cywilizacji budowanej na produkcji i konsumpcji rzeczy, lecz do wielkiej wiary lub wielkiego wątpienia osób. Otula to, co […]
Rodzimy się, żyjemy i wzrastamy, a czasami ledwie egzystujemy do umierania. I w końcu umieramy.
Wzrost musi akceptować śmierć. To granica ego, granica wielkiego wątpienia uwikłanego w energię. Za tą granicą jest zmartwychwstanie.
Nikt nie uchroni się przed zmartwychwstaniem. Ostatecznie.
Kiedyś odkryjemy – po wielu porażkach i zwątpieniach – prawdziwe znaczenie nadziei. Nadzieja osłania wiarę, by ta wzniosła nasze życie w kolejny wymiar nieskończoności, zakotwiczonej w boskości. Tylko tyle. Tak najprościej.
Wiara musi zmagać się z wielkim wątpieniem, w labiryncie porażek. To jej rola. Rolę trzeba jednak uprawiać.
Czego brakuje nam do wzrostu? Najprościej, wielkiej łaski. Łaska nie lgnie do pustki cywilizacji budowanej na produkcji i konsumpcji rzeczy, lecz do wielkiej wiary lub wielkiego wątpienia osób. Otula to, co w osobowych wymiarach miłości bywa dramatem przemijania form.
Co jest przyczyną porażki? Najprościej, odrzucenie wielkiej łaski, która rozwija się z wielkiej miłości osób.
Przyczyn konkretnych porażek może być wiele, zbyt wiele, żeby udało nam się za pierwszą próbą przekroczyć ograniczenia czasu i miejsca, w którym żyjemy i wzrastamy. Błedna zresztą jest cała filozofia porażek jako przeciwieństwa sukcesów. Błędna, bo zamyka bramy do realizacji marzenia w wymiarach duchowej drogi, od narodzin do śmierci, i wreszcie do zmartwychwstania.
Służba przynosi nam pokój, lecz dopiero po zakorzenieniu w ciszy. Drzewo służby wydaje owoce miłości, wiary i ufności, lecz rośnie wyłącznie pod niebem wielkiej łaski.
Bez łaski stajemy się bezpłodni. Wypełnimy nasze życie stresem i niepokojem, degradujemy się do roli niewolników, wykonujących ciężką pracę, bez spełnienia i zaspokojenia.
Porażki są po to, by przywrócić rzeczom ich właściwy wymiar. Odsłonić poziom rzeczywistości głębszej, niż ten, na którym szukamy rozwiązań.
Pojawiają się, by nas nauczać, że właściwe owoce będziemy mieć po zasianiu właściwych ziaren. W ciszy, pod osłoną nocy – i czasami w snach proroczych – odsłoni się nasze przeznaczenie.
„Po owocach nas poznacie”. Ale kim jesteśmy? Czy dzięki porażkom uczymy się wielkiej wiary?
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.