Podziwiam Żydów; od tysięcy lat kultywują najbardziej archaiczną „Tradition”. Dlaczego więc tak przeszkadza im nasz słowiański „Ciemnogród”?
Upadek Cesarstwa Rzymskiego wydawał się praktycznie niemożliwy; doskonała organizacja państwa, jego niebywała potęga militarna i ekonomiczna, do tego imponujący rozkwit sztuki, nauk wszelakich i prawa (które zresztą dało podwaliny nowoczesnemu wymiarowi sprawiedliwości) budziły respekt.
I nagle zjawia się nie wiadomo skąd wataha barbarzyńców, nie wykazujących żadnego szacunku dla wielkości Imperium. Pod ich ciosami pada na kolana, rozsypuje się w proch cały ówczesny cywilizowany świat; w 476r. bramy Rzymu stają otworem dla dzikich plemion germańskich…
Zapewne przyczyn upadku Rzymu można by szukać w wielu wymiarach; ja jednak skupię się na jednej przesłance, wydaje mi się najważniejszej: demoralizacji struktur władzy, przenoszącej się następnie na obywateli. Wywalczony geniuszem założycieli, latami krwawych podbojów, wielu ofiar i wyrzeczeń dobrobyt Cesarstwa zmarnotrawiony został przez samych Rzymian. Bezpardonowa walka o władzę kolejnych władców i pretendentów do tronu, poświęcających dobro ogółu dla korzyści własnych – zdominowała życie polityczne ówczesnych elit władzy. Ogólne rozluźnienie obyczajów, polityka „tu i teraz”, schlebianie najniższym instynktom i potrzebom rzymskich obywateli (słynne „chleba i igrzysk!” z nieludzkimi walkami gladiatorów), rozprzężenie decyzyjne, brak właściwej oceny sytuacji i dbałości o bezpieczeństwo rubieży – to wszystko zaowocowało postępującą degrengoladą społeczeństwa. Kiedy więc Germanie stanęli pod murami Rzymu – zdegenerowanym władcom pozostały już tylko kapitulacja i żal…
Patrząc na dzisiejszą Zjednoczoną Europę, miotającą się między poprawnością polityczną a idiotycznymi decyzjami – widzę wiele podobieństw do świata antycznego. Brak cementującego narody MORALE (Kto jeszcze zechce dziś umierać za kraj? Przecież zawsze można wyjechać na Bahama…) – daje już na starcie przewagę zdeterminowanym nacjom (vide – islamscy terroryści gotowi zginąć za swą ideę). Usuwanie wspólnych, jednoczących obywateli SYMBOLI bez zstąpienia ich równie "mocnymi" (krzyże wyrzucane są z przestrzeni publicznej) nie sprzyja spajaniu wspólnoty. Przeróżni „postępowi” celebryci ośmieszają resztki „kołtuństwa i ciemnogrodu”, jedynego segmentu wspólnoty zdolnego do poświęceń i patriotycznych zachowań. Kult zabawy i używania świata nie sprzyja prokreacji. Nasz świat kończy się więc również demograficznie.
Na ten wyjałowiony teren wdzierają się frontowymi drzwiami obcy nam kulturowo przybysze; bez kindżałów, armat i buńczuków. Mają tylko jedną, skuteczną broń: swoją Wiarę i Tradycję. Korzystają z europejskich „socjali” i wodogłowia przywódców UE podbijają Europę „brzuchami swoich kobiet” (jak to ładnie powiedział płk. Kaddafii). Ich dzieci i wnuki nie integrują się. I nawet, jeśli wkrótce kolejne pokolenie przybyszów przegłosuje (większościowo, legalnie i pokojowo) prawo szariatu, nie łudźmy się, że pozwolą nam tu żyć w spokoju.
Cóż, słabsze jednostki muszą wyginąć. A że na własną prośbę? Książka Normana Davisa („Zaginione Królestwa”) opisuje nie takie przypadki…
Lech Makowiecki
P.S. Walka z polskim „patriotycznym ciemnogrodem” prowadzona jest bezpardonowo, m.in. przez środowisko GW. Mówiąc szczerze – cholernie zazdroszczę Żydom przywiązania do swych odwiecznych wartości. Dzięki nim właśnie: Wierze, Tradycji, Determinacji i swoistej Edukacji młodzieży (polegającej na przekazywaniu umiejętności przetrwania w niesprzyjających warunkach) – ten Naród Bez Ziemi przetrwał tysiące lat. I to pomimo prześladowań, pogromów i Holocaustu (który – jako hasło – sam w sobie staje się już odpowiednikiem świeckiej religii). Zaiste – nieprawdopodobna, niewiarygodna wręcz historia. A wszystko to dzięki hołubionym przez setki pokoleń Izraelitów „super-ciemnogrodzkim” zdawałoby się zwyczajom i obrzędom (na samą myśl np. o hardcorowym obrzezaniu jeżą mi się włosy na plecach).
Pytanie – dlaczego ludziom praktykującym przez tysiąclecia najbardziej archaiczne i ciemnogrodzkie obyczaje tak bardzo zależy na wykorzenieniu naszego, słowiańskiego Ciemnogrodu – pozostawiam bez odpowiedzi…
Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...