Skończyły się wakacje, zaczął się rok szkolny, więc ze zdwojoną siłą powracają problemy z reformą edukacji, choć właściwie należałoby ją chyba nazwać po imieniu – sabotażem, opierającym kształcenie na dezinformacji i indoktrynacji. Tym razem rzecz dotyczy edukacji przedszkolnej.
Państwo „finansuje” z kieszeni podatnika 5 godzin pracy przedszkola dziennie. Jednakże oprócz tego rodzice dotąd mogli wybierać zajęcia dodatkowe, rzecz jasna dodatkowo płatne. Tyle, że to rodzice ustalali z kim i na ile zawierają umowę. Ponieważ jednak „wszystkie dzieci nasze są”, więc to nie do pomyślenia, żeby o edukacji swoich pociech decydowali sami rodzice, jak wiadomo z reguły nie mający do rodzicielstwa odpowiedniego przygotowania teoretycznego poświadczonego urzędowym papierkiem.
Od 1. września 2013 r. w przedszkolach nadal mogą być organizowane zajęcia dodatkowe. Z tą wszelako różnicą, że cena godziny zajęć jest urzędowo ustalona a pieniądze mają na ten cel przekazywać samorządy terytorialne. A że „mecenas daje złoto, mecenas wymaga”, więc teraz to urzędnicy będą ustalali w jakich godzinach mogą odbywać się zajęcia dodatkowe.
Wszystko dla dobra dzieci. Jak samorządy terytorialne otrzymują od władz centralnych fundusze na realizację narzuconych im zadań – wiadomo. Zadania są, kasy brak. O konsekwencjach tego stanu rzeczy można snuć długie rozważania, np. jak będzie wyglądała jakość zajęć dodatkowych w przedszkolach? Oprócz tego wiele wskazuje na to, że spora grupa ludzi prowadzących takie zajęcia straci pracę, bo po prostu dalsza działalność nie będzie się im kalkulować.
Ponieważ jednak ludzie mieszkający w Polsce coraz lepiej widzą otaczającą ich rzeczywistość, przeto rodzice zbierają podpisy pod petycją do minister Szumilas z pytaniem, czy zgodnie z przepisami mogą decydować o edukacji swoich dzieci i przeznaczać na to swoje własne pieniądze?
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” pisał kiedyś kanclerz Jan Zamoyski. Znakiem czasu jest, że obywatele finansujący interes pod tytułem administracja publiczna pytają urzędników, czy wolno im oprócz nakładów finansowych mieć coś do powiedzenia. O tempora, o mores!, chciałoby się zawołać. Chyba, że chodzi tutaj o wykorzystanie myśli kanclerza Zamoyskiego do celów inżynierii społecznej. A jeśli tak, to znaczy, że czas najwyższy zacząć chować dzieci przed urzędnikami systemu edukacji publicznej.
Petycję do minister Szumilas można podpisać tutaj: http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=9887
Zachęcam też do odwiedzenia strony Stowarzyszenia „MamWybór.pl” (http://mamwybor.pl/), gdzie znajdą Państwo opinie prawne, treść pisma Rzecznika Praw Dziecka do Ministra Edukacji Narodowej i stanowisko MEN – u w sprawie zajęć dodatkowych w przedszkolach.
4 komentarz