Agresja na Krymie przez Putina jest kawałem „dobrej roboty” pokazującym prawdziwą „duszę” rosyjskiego prezydenta a dla całego „zachodu” doskonałą lekcją poglądową metod używanych przez dyktatora. Ukraina to część Europy, przynajmniej tej geograficznej i brutalny atak na jej suwerenność na granicach cywilizowanego świata był (jest) zimnym prysznicem dla zadufanych w sobie polityków a społeczeństwa zachodu miały okazję bliżej zapoznać się z rosyjskim niedźwiedziem i metodami jego działań. Znane społecznościom wschodniej części naszego kontynentu metody działania zranionego w swojej dumie cara zostały zaprezentowane w całej swojej brutalności, cynizmie i nie cofającej się przed niczym hipokryzji.
Akcja rosyjskich służb specjalnych i wojskowych na Krymie to wyraz olbrzymiej frustracji post-komunistycznego reżimu który Putin jest tak doskonałym uosobieniem. Ukraina wybierająca europejskość i przekreślająca związki z dawnym suwerenem spowodowała atak wściekłości i szału przyzwyczajonego do Janukowiczowskiej uległości prezydenta Rosji. Olbrzymi i najważniejszy z dawnych radzieckich republik kraj wypowiada posłuszeństwo i wypina się na Moskwę. Ten który miał być głównym elementem euro-azjatyckiego sojuszu dawnych sowieckich protektoratów przywracającym marzenia o odgrywaniu czołowej roli w światowej dominacji, wykrzyczał na Majdanie prosto w twarz Putinowi: ręce precz od Ukrainy.
Obraza, koniec marzeń o sterowaniu kijowskimi marionetkami, odrzucenie od granic Europy Zachodniej oraz utrudnienie kontroli nad znacznymi zasobami ukraińskiej gospodarki. Jednym słowem porażka na wszystkich frontach a ta propagandowa jest najbardziej bolesna. A w obrazoburczych perspektywach majdan na Placu Czerwonym i burzący się sowieccy obywatele. Po Prostu koszmar, któremu trzeba się za wszelką cenę przeciwstawić. I Krym a właściwie Ukraina musi niestety płacić wysoką cenę za utratę marzeń przez dawnego KGB’owca.
Ukazanie światu prawdziwego, agresywnego, sowieckiego oblicza odbywa się kosztem naszego wschodniego sąsiada. To jest początkowa cena na długiej drodze walki o własną suwerenność. Drodze niełatwej i wymagającej wielu wyrzeczeń. Ale prezentowana światowej opinii publicznej oraz politycznym decydentom lekcja odpowiedzialności i wiary we własne wybory wywołuje szacunek a agresja na Krym uświadamia całemu światu prawdziwe oblicze nie liczącego się z międzynarodowymi normami i europejskimi standardami azjatyckiego imperatora. Bielmo spada z oczu wielu, często nie chcącymi ujrzeć rzeczywistości, politykom a również światowa opinia publiczna może zapoznać się z tym, do czego Putin jest zdolny.
Politycy mają czas do zastanowienia. Dzisiaj decyzje o gazowej rurze na dnie Bałtyku nie zostałyby podjęte tak łatwo i dzisiaj nie jest pewne czy premier Orban podpisałby porozumienie z Putinem o budowie rosyjskiej elektrowni atomowej. Dzisiaj Amerykanie zaczną coraz szybciej myśleć o możliwościach dostarczania LPG do Europy a członkowie G8 zastanowią się dwa razy jaką właściwie rolę miałaby odgrywać Rosja w ich gronie. Amerykański sekretarz stanu John Kerry pojawia się w Kijowie i obiecuje pomoc co jeszcze kilka tygodni temu było nie do pomyślenia. Na wniosek Polski NATO reaguje zwołaniem obrad na podstawie art. 4 o zagrożeniu granic, gdyż czuje się zagrożone a kanclerz Merkel upublicznia opinię iż Putin stracił kontakt z rzeczywistością.
To co było Polakom od dawna wiadome rozlewa się szeroką falą po świecie. Potępienie agresywnej polityki Rosji jest na porządku dziennym. Oczywiście w miarę upływu czasu będzie się mniej o tym mówiło ale zapomnieć się nie da. Putin już nie będzie widziany jedynie jako partner do gospodarczych rozmów. Obraz agresora oraz burzyciela statusu bezpiecznych, europejskich granic przedarł się do europejskiej świadomości. Bielmo spadło z oczu. Tym, którzy nie chcieli widzieć istniejącej rzeczywistości.
Jeden komentarz