Bez kategorii
Like

Dla dziennikarzy TVN najważniejszy był wczoraj…śnieg

22/01/2013
848 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Poziom polskich sztandarowych dzienników telewizyjnych(Fakty, Wiadomości, Wydarzenia) właśnie sięga dna. Wczoraj musiałem włączyć „Fakty”, bo nie wiedziałem, że na dworze jest śnieg.

0


 

Nie mogę wyjść z osłupienia. Tak jak kiedyś wspomniałem, "Fakty" TVN oglądam codziennie, ale nie jako poważny dziennik informacyjny, tylko jako dobry serial komediowo-satyryczny. Naprawdę polecam każdemu, to lepsze niż kabaret. Co prawda zawsze chciałbym "widzieć więcej", ale obserwując program twórców tego epokowego hasła można odnieść wrażenie, że chodzi o to, by widzieć jak najmniej. I można ten proces zaobserwować nie tylko w TVNie ale także w sztandarowych wydaniach dzienników TVP i Polsatu, które dla większości "wyborców" są jedynym źródłem informacji o Polsce i świecie.

Jak wygląda polityka informacyjna tych stacji? Od kilku lat wyraźnie zwraca się ku podawaniu do publicznej wiadomości informacji błahych, a wręcz wyjątkowo błahych. Dzienniki telewizyjne powinny informować telewidza o wydarzeniach najwyższej rangi, takich, które mają bezpośredni wpływ na każdego z obywateli. A bez wątpienia powinny być to poważne informacje o polityce, gospodarce i prawie. Nie twierdzę, że informowanie w sprawach błahych nie jest potrzebne. Twierdzę tylko, że to nie jest "kontent" na główne wydanie wiadomości. Istnieje już dziesiątki innych programów telewizyjnych, które o nich traktują.

Jeżeli polskie dzienniki nie poświęcają całej uwagi na polityce, gospodarce i prawie, muszą ten czas jakoś zagospodarować. Co zatem mamy w zamian?Dla każdego coś miłego. Otóż we wczorajszym wydaniu "Faktów" TVN "na czołówce" podano jakże ważną informację o tym, że w Polsce spadł śnieg. Mam jedno głupie pytanie, czy wczoraj trzeba było włączyć telewizor, żeby się o tym dowiedzieć?

Czym jeszcze zdobywaja serca widzów? W polskich dziennikach telewizyjnych od pewnego czasu aż roi się od spraw społecznych, epatowania przemocą rodzinną, morderstwami. Jako najbardziej jaskrawy przykład możemy uznać żenujący serial z "Matką Madzi" w roli głównej. Jest także jak wspomniałem bardzo dużo o pogodzie. Jak spadnie śnieg, albo, jak przez Polskę przejdzie trąba powietrzna i zerwie kilka dachów w jednej wsi. Jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, mnie jako widza programu informacyjnego, mimo, że bardzo współczuję, mało interesuje to, że komuś na drugim końcu Polski zalało mieszkanie,  zerwało dach. Albo, że miał miejsce jakiś wypadek drogowy w którym ktoś zginął. Tymczasem są to zawsze tematy nie schodzące z czołówek. Ogólnie mówiąc, telewizje skupiają się nie na informacjach, które dotyczą wszystkich obywateli, jak np. ostatnio przemilczane fatalne dane o polskiej produkcji przemysłowej, tylko o tych, które dotyczą problemów pojedynczych ludzi. Podkreślę raz jeszcze, powinno się mówić i o takich sprawach, ale bardziej w "Sprawie dla Reportera", "Uwadze", czy innych programach tego typu, które przecież funkcjonują i mają dużą oglądalność.

Jest jeszcze w przemyśle przykrywkowym dość nowy trend, jaki zauważyłem od czasu Euro 2012. Mianowicie chodzi o uporczywe informowanie o sporcie. Lubię sport, kocham sport. Ale jak chcę wiedzieć co się wydarzyło w sporcie, to oglądam serwis sportowy po wiadomościach. Po co oglądać dwa razy to samo? Eskalację mieliśmy, jak pisałem w czasie Euro 2012, kiedy nie istniał żaden inny temat, świat zamarł i życie przestało się toczyć. Ale ta fala została podtrzymana. Bo kiedyś w dziennikach nie informowano o takich wydarzeniach, jak mecz Radwańskiej, Rajd Dakar, skoki w Zakopanem, czy biegi Justyny Kowalczyk.

Dzienniki od lat również, pod koniec każdego wydania prezentują nam też informacyjne śmieci zwane infotainmentem. To jest jeszcze niższy poziom od tych opisanych powyżej. Są to najczęściej żarciki o politykach, ciekawostki, rekordy, humor, absurdy życia, ciekawi ludzie, życie celebrytów. Może czasem zabawne, może czasem śmieszne. Ale my chyba oglądamy program informacyjny a nie kabaretowy?

Dobrze, ustaliliśmy czego być nie powinno. Jak zatem serwisy informacyjne mówią nam o sprawach ważnych, polityce, gospodarce, prawie? Bo, że mówią, może za mało, ale jednak mówią. Tutaj są również totalnie skompromitowani. W tych dziedzinach także skupiają się na sprawach błahych. Najczęściej w nieskończoność analizując i oburzając się na to, że ktoś coś powiedział. A to Kaczyński chlapnął coś o zamachu, a to o Merkel, a to Macierewicz jątrzy, a to Braun nawołuje do mordów, a to Winnicki nawoływał do nienawiści podczas Marszu Niepodległości, a to ks. Rydzyk nadużywa słów i mówi o totalitaryzmie. Zwróćmy zatem uwagę, że w tych "newsach" bardzo krytycznie moralizuje się przedstawicieli opozycji. Zwołuje się tzw. dyżurne autorytety, które razem z dziennikarzami sa święcie oburzeni postawą tych, którzy tak strasznie dzielą społeczeństwo.

Ale "newsy" dotyczące przedstawicieli władzy również powstają na tej samej zasadzie, czyli na tym, że ktoś coś powiedział. Jest jednak jedna mała, subtelna różnica. Jeżeli tamta strona powie o dwa słowa za dużo, media nie prowadzą wobec nich nagonki, tylko wręcz gloryfikują. Przypomnijmy sobie takie wystąpienia, jak choćby Zbigniewa Brzezińskiego, który sugerował, że Kaczyński powinien udac się do psychiatry. Przypomnijmy sobie sędziego Tuleyę, który przyrównał metody CBA z lat "IV RP" to metod stalinowskich. Przypomnijmy sobie cały szereg haniebnych, chamskich wystąpień, Janusza Palikota, czy Stefana Niesiołowskiego. Czy dziennikarze również po takich wypowiedziach pochylają się nad fatalnym stanem polskiej demokracji? Nie, nazywają te wypowiedzi co prawda kontrowersyjnymi, ale też "odważnymi", "dobitnymi", czasem "potrzebnymi, by wstrząsnąć opinię publiczną i zwrócić jej uwagę na jakiś poważny problem".

W sferze poważnej brakuje informacji poważnych, brakuje informacji o gospodarce, sytuacji polskiego budżetu, zmianach w prawie, wielkich afer. Trzeba uczciwie przyznać, że czasem nie każdy dzień przynosi istotne wiadomości z kraju. Czy nie byłaby to doskonała okazja do informowania o świecie?

Polskie dzienniki telewizyjne kompletnie zamknęły się na świat. Z relacji wiem, że komunistyczny Dziennik Telewizyjny przekazywał codziennie przynajmniej cztery materiały filmowe z zagranicy. Dziś, w "demokratycznej" Polsce bywa, że nie ma ani jednego. A dzieją się przecież wydarzenia epokowe, mocarstwowe plany Rosji, upadek gospodarczy Stanów Zjednoczonych, Chiny, jako nowe supermocarstwo, masa konfliktów zbrojnych, gróźb wybuchu poważnej wojny, informacji gospodarczych, wydarzeń politycznych na świecie. Wszystko jest przemilczane! Nie tylko nie dostajemy wiedzy na temat dalekiej Afryki, Azji, Ameryki Południowej. My nawet nie za dużo wiemy o naszych najbliższych sąsiadach! Czy dziś przeciętny Polak byłby w stanie wymienić nazwisko, dajmy na to, premiera Słowacji? Czy dziś wiemy, która partia ma większość w litewskim parlamencie? Sądzę, że większość nawet nie potrafiłaby podać nazwy choć jednej partii politycznej z Niemiec.

W całym tym obrazie nędzy i rozpaczy najlepiej prezentują się wiadomości stacji, która ma najmniejsze środki i możliwości do informowania, czyli katolickiej TV TRWAM. Oprócz informacji typowych dla takiej stacji, czyli z dziedziny religii, możemy dostać sporą dawkę rzetelnych informacji polityczno-gospodarczych, które są przemilczane w innych stacjach. Telewizja TRWAM nie skupia się na tym, co ktoś powiedział a na tym co ktoś zrobił, albo nie zrobił. I jakie będzie to miało skutki dla milionów Polaków. Co prawda trudno też uważać tę telewizję za w pełni obiektywną, to nawet w tym względzie wypada o niebo lepiej, niż naganiacze z Faktów, Wiadomości, czy Wydarzeń. Zresztą, TV TRWAM nie musi być obiektyna, gdyż jest finansowana z pieniędzy prywatnych okreslonej grupy społecznej i to ci ludzie decydują co i jak chcą oglądać. Gorzej jest z TVP. Płacić musi każdy posiadacz odbiornika, najczęściej po to, by usłyszeć o sobie w telewizji, że jest zaściankowy, nieeuropejski, nietolerancyjny, niewykształcony i ma się wstydzić za historię swojego narodu.

Tak jeszcze na koniec, dla ciekawości podam tylko zestaw "ważnych" informacji, jakimi uraczyły nas wczoraj "Fakty" TVN. 

1. W Polsce spadł śnieg. Niektórzy się potłuczyli.

2. W Europie spadł śnieg. Nie lata część samolotów. 

3. Inauguracja drugiej kadencji Obamy-porcja peanów pochwalnych na cześć "fajnego gościa", jakim jest Obama.

4. Matka zabiła dwójkę swoich małych dzieci, sama się wykrwawiła. Horror dla mas, a i przy okazji można było wypromować lewackie aborcję i feminizm "Jak mogło do tego dojść w XXI wieku"(Pochanke). 

5. Zakończył się Rajd Dakar. Sportowcy się ogolą, wykompią i pójdą na piwo.

6. Coś o małpach w klatce. Ale dokładnie nie pamiętam co, bo na chwilę się wyłączyłem.

7. Dzień babci. Można było znów ocieplić wizerunek prezydenta, czyli babcia Ania i dziadek Bronek.

Czy rzeczywiście zobaczyłeś więcej?

Źródło grafiki: http://s.v3.tvp.pl/images/2/e/6/uid_2e635d8653acf4922928de1d63ea5c6c1292915542727_width_700_play_0_pos_3_gs_0.jpg

0

Migorr

Student, rocznik 89.

27 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758