Gdybym chciał Polakom życzyć pomyślności to powiedziałbym: po pierwsze – nauczcie się wypłukiwać złoto z Waszego powietrza, po drugie – nauczcie się wypłukiwać złoto z Waszych umysłów, po trzecie – nauczcie się wypłukiwać złoto z Waszego potu.
Życzeń Noworocznych tym razem nie będzie. Po co mam to robić, jak żyjemy w takim kraju, w którym każdy sukces indywidualny okupiony jest grabieżą chęci do życia kilku imiennych lub bezimiennych sąsiadów. To co mam Wam życzyć, abyście zgrabnie wleźli na cudze plecy?
Gdybym chciał Polakom życzyć pomyślności to powiedziałbym: po pierwsze – nauczcie się wypłukiwać złoto z Waszego powietrza, po drugie – nauczcie się wypłukiwać złoto z Waszych umysłów, po trzecie – nauczcie się wypłukiwać złoto z Waszego potu.
Trudno jest jednak robić to z wewnętrznym przekonaniem a kraju, w którym wszystko może się zdarzyć jedynie za sprawą cudu. Jest jednak sens napisać kilka zdań o rzeczach, które tu na nE się wydarzyły w ostatnim roku, a które wskazywały na działania o „sumie niezerowej”. Na działania w których zyskać możemy wszyscy. Robię to z nadzieją, że zostanie dostrzeżone, i z pesymizmem, bo ze strony społeczności blogerskiej raczej nie liczę na jakieś konstruktywne działania.
Rozpocznę od tego „wypłukiwania złota z powietrza”. Tu portal zdecydowanie zapunktował przygarniając pod swoje skrzydła autorów, którzy z wielka odwagą obnażali mechanizm tego banksterskiego oszustwa – i co więcej – proponowali drogi wyjścia. Szczególne miejsce należy się tu Jackowi Rossakiewiczowi na twórcze rozwiniecie koncepcji Jerzego Zdziechowskiego zakotwiczenia waluty na „parytecie gospodarczym”. Jednak banksterzy mają w naszym kraju psiarnię liczą skupiona wokół Korwina Kikke i Michalkiewicza i ich „stacje zagłuszające” odezwały się hałaśliwie przykrywając problem fiskalizmem państwa, parytetem złota i wolnym rynkiem nawet w obszarze emisji pieniądza. Nadzieją może być jednak konsekwentne stanowisko właściciela portalu w tej kwestii. Chciałoby się rzec: Polacy – ordyńcy w granicach! Co roku jesteście okradani z kwoty szacowanej na jakieś 50 mld zł. Wasz dług narodowy, długi waszych gospodarstw domowych, długi waszych przedsiębiorców to totalne oszustwo. Obudźcie się, jest nas 38 milionów. To nie jakaś Libia czy Irak. Jeśli nawet na nas posypią się banksterskie bomby to co? Wolność kosztuje a bombardować będą nas nasi przyjaciele (sic!). Tu liczę na młodych narodowców, z których jednak chciałbym zrobić państwowców. Jest jednak różnica.
„Wypłukiwanie złota z umysłów”, to temat, któremu poświeciłem najwięcej uwagi i z pewną nieśmiałością powiem, że z nadzieją na sukces. Mało kto ma tu odwagę pisać o tym, że gospodarka liberalna i wolnorynkowa potrafi jedynie płacić za pot. Czasy gdy Robert Taylor mógł mówić „…przychodzisz do pracy to zostaw swój rozum w szatni – nie będzie ci potrzebny…” minęły bezpowrotnie i dla sekty Korwina Mikke i Michalkiewicza w sposób niepostrzeżony. Co chwilę podsuwają tu „pampersom” mundre” książki amerykańskich truposzy pisanych dla burżuazji kompradorskiej. Tymczasem przedsiębiorstwo w konkurencyjnej gospodarce rynkowej musi na potrzeby rynku reagować „całym swym organizmem a nie tylko inwencją właściciela”. Byłem zatem trochę osamotniony pisząc o przedsiębiorstwach „strukturalnie innowacyjnych” takich jak „stowarzyszenia do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek” i spółkach właścicielsko – pracowniczych. Wolności gospodarczej powinno być tyle ile trzeba i własności także – tyle ile trzeba. To podstawowy kanon trzeciej drogi. No cóż. Przełknę to, że przez niektórych „przyjaciół” zostałem okrzyknięty kolaborantem za przetarcie młodym ludziom ścieżek do biur poselskich i to bez względu na szyldy. Kilkadziesiąt osób na Podkarpaciu zadało sobie trud zapoznanie się z MSSF 11. traktującym o „wspólnych postanowieniach umownych”. To dobrze wróży.
„Wypłukiwanie złota z potu” – no cóż, to jedynie to nam zostało i to w ograniczonym zakresie. Nasza obecna przedsiębiorczość – poza chlubnymi wyjątkami – to: szmateks, szrot, montownia, hipermarket. Rzeczywiście: przychodząc tam do pracy można pozostawić rozum w szatni. Tylko co my z tego mamy? Z drugiej strony, pot, to jedynie płytko zalegające zasoby jakimi dysponujemy. Stały się one łakomym kąskiem dla naszych nowych przyjaciół. Intensywność wypłukiwania z tych zasobów złota przez naszych "przyjaciół" została spotęgowania likwidacją naszej wytwórczości w sposób bezwzględny i dokładny. I co? – co mam Wam życzyć: tanich biletów w tanich liniach lotniczych?
A w nowym roku to zaplanowałem wycieczkę do Jawornika Ruskiego, miejsca urodzin autora muzyki do hymnu ukraińskiego, Michała Werbyckiego. Za jego sprawą zainteresowałem się ukraińską enklawą „zagubieńców” w Pogórzu Dynowskim. Może trzeba zacząć patrzeć na wschód i razem przywrócić naszej historii Mariana Wieleżyńskiego?
I gdzie tu ta nadzieja na pesymizm?