Bez kategorii
Like

Normalność.

10/12/2012
474 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

O tym co jest normą.

0


    Wiadomo ile człowiek jest w stanie czego zrobić. Wystarczy chociażby poczytać o różnych rekordach w internecie. Tyle, a tyle wynosi  rekord świata, taki jest rekord guinessa itp. Jeśli coś jest powyżej tego i nigdzie o tym nie piszą, widocznie tego nie ma, a ludzie twierdzący inaczej to zwykli kłamcy.

 

   Zacznę od siebie. Nadciśnienie krwi miałem wysokie, o wiele wyższe niż to podawano gdziekolwiek. W więzieniu tak mi w nie wierzono jak w moją niewinność. Codziennie więc prowadziłem do pielęgniarki tabuny niedowiarków. A znałem „lepszych”. Na przykład mój nieżyjący już kuzyn miał takie, że nawet lekarze nie wierzyli. I czuł się dobrze dopóki nie zaczęto go leczyć. Tak było i ze mną. Miałem ciśnienie nie mieszczące się w normach współczesnych mierników. Nie rozumiem skąd to wszechobecne dążenie do zamknięcia wszystkiego w obrębie norm. To i to jest normalne, bo inaczej to trzeba leczyć. Najgorzej, że nie wszystko można wyleczyć. A próby normalizacji często kończą się tragedią. Po prostu niewytłumaczalne trzeba jakoś wytłumaczyć. A jak się nie da, sprowadzić do „normalności”. A jak i to nie pomoże, trzeba dziwaka wyeliminować z „normalnego” społeczeństwa.

   Wujek był młodszym bratem mojej mamy. Był potężny. Miał co najmniej 150 kilogramów, a może znacznie więcej. Posiadał dwóch synów i córkę. Synowie byli podobnej postury. Kiedyś coś robił przy ciągniku. Podparł go na cegłach. Zawaliły się i traktor runął na wujka. Jeden z synów po prostu go przewrócił na drugą stronę, żeby uratować ojca. Było by to niemożliwe gdyby wiedział, że tak się nie da. Na szczęście dla wujka nie wiedział.

   Kiedyś w kilku mieliśmy taki problem: jak przenieść ciężki piec szamotowy z parteru na piętro. Waga pieca to 230 kg. Do tego był nieporęczny do noszenia. Co żeśmy nakombinowali! Wypadał nam z rąk. Przechodził kuzyn. Zobaczył jak się bez efektów z nim męczymy. Objął ten piec rękoma i wbiegł z nim po schodach na piętro. Tylko mu spodnie nie we wszystkich szwach wytrzymały.

   Było bardzo upalne lato. Wujek od niedawna się zaczął leczyć. Bez skutku, bo wkrótce zmarł. Był problem z trumną. Trudno było znaleźć odpowiednią dla tak wielkiego człowieka. A tą co kupiono to ledwo domknięto. Ledwo, ledwo. W kościele było znacznie chłodniej niż na dworze. Ale nie dość chłodno.

   Kościół był pełen ludzi. A gazy w wujku nie miały ujścia. W końcu tak go rozdęło, że trumna nie wytrzymała. Pokrywę odrzuciło w górę. I ten zapach! Wszyscy rzucili się na ślepo do wyjścia. I pod kościelnym murem zgodnie „haftowali”. Później nie było szansy zamknąć  z powrotem tej trumny na śruby. Więc ktoś przyniósł pasy od jakiejś rolniczej maszyny.

   I tak go pochowano.

…………………………………………………………………………………………………………………………………………………….

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758