Mgła, kisiel, błoto, bryja to obszar w jakim mamy się w swoich rozmyślaniach poruszać. Pracuje na to cała propaganda Systemu
Chciałbym gorąco polecić 20 – minutową opowieść byłego redaktora naczelnego Rzeczpospolitej Tomasza Wróblewskiego: http://lazacylazarz.nowyekran.pl/post/79373,byly-naczelny-rzeczpospolitej-wyjasnia-jak-bylo-z-trotylem
Świetny dziennikarz, jakim bez wątpienia jest Tomasz Wróblewski, wychowany został w należyty sposób przez swego ojca, dziennikarza wybitnego Jana Krzysztofa Wróblewskiego. W podanym powyżej materiale zwierza się on, a właściwie opisuje, godzina po godzinie, jak doszło do wydrukowania i upublicznienia „wybuchowego” artykułu.
Spowiedź tą polecam szczególnie moim przyjaciółkom, które w tym artykule widzą fragment jakiejś, wielkiej i tajemniczej gry. Warto się nad tym zastanowić, czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z grą, czy z normalnymi życiowymi przypadkami i splotami okoliczności.
Oczywiście, każdy natychmiast zauważy, że Tomasz Wróblewski nie mówi wszystkiego. Dla mnie to zrozumiałe. Nie chce przecież palić wszystkich mostów i zatrzasnąć drzwi, które jeszcze są uchylone.
Znamiennym momentem tej „spowiedzi” jest fragment, gdy w gorączce redakcyjnego przygotowywania tekstu, wysłano Cezarego Gmyza, by ponownie, telefonicznie sprawdził pewne fakty. Wraca on po chwili i stwierdza: – „Tak, to był trotyl”.
Jest to bardzo znamienne i ma wielorakie znaczenie. Po pierwsze, świadczy o tym, że prokuratorzy i eksperci używali nowoczesnego sprzętu, który natychmiast identyfikuje skład pobranej próbki. I są to włąśnie ślady trotylu. Wielu internautów wyśmiewało ten już historyczny materiał wybuchowy. Nic bardziej błędnego. Trotyl jest ciągle w powszechnym użyciu, a co najważniejsze, praktycznie nie można zidentyfikować źródła jego pochodzenia. Dlatego, że jest tak powszechny i uniwersalny – nie tylko w wojskowości, ale także w pracach cywilnych. Takie powiedzmy C4 lub semtex można z dużym prawdopodobieństwem określić, skąd pochodzą.
A teraz przejdźmy do mataczenia. Wrednego, zakłamanego oszukiwania opinii publicznej i robienia mętliku w głowach.
Tajni informatorzy gazety potwierdzili, że znaleziono trotyl. Gazeta podała to w tytule. Jest to materiał wybuchowy. Bez żadnych niedopowiedzeń.
Tymczasem, na konferencji prokuratury wojskowej, pułkownik Szeląg po cywilnemu, puszcza w obieg słowo, które zaczyna natychmiast robić niebywałą karierę w polityce i mediach propagandowych – są to „cząstki wysokoenergetyczne”. Już nie trotyl (o którym dobrze wie, tenże Szeląg), już nie nawet materiały wybuchowe, tylko właśnie „cząstki wysokoenergetyczne”. Zgoda, tenże Szeląg jest pospolitym prokuratorem, wyszczekanym i niegłupim, to fakt, ale nie jest żadnym fizykiem.
Tymczasem przeciętny fizyk na określenie „cząstki wysokoenergetyczne” powie, albo pomyśli – ki diabeł? O fizyce cząstek wysokoenergetycznych mamy do czynienia w przypadku badania dalekiego kosmosu, albo w przypadku badań subatomowych, akceleratorów i tym podobnych.
Nazywanie materiałów wybuchowych i ich śladów „cząstkami wysokoenergetycznymi” to eufemizm. Tak jak powiedzieć, że coś, co jest czarne, było bardzo ciemno szare. To unikanie nazywania rzeczu po imieniu i świadome wprowadzanie ludzi w błąd. Dodatkowe sugerowanie przez usłużnych funkcjonariuszy propagandy, że mogą to być w równym stopniu cząstki perfum albo plastyku z pokrowca, jest już zupełnym debilizmem i robieniem wody z mózgu.
Nic mnie tak nie wkurza, jak bierze się mnie za prostaczka i idiotę. A razem ze mną cały naród. Jakbym, przez wrodzoną gnuśność, nie mógł sobie wyguglać: HIGH ENERGY PARTICLE i nagle odkryć całą dziedzinę cząstek elementarnych. I nigdzie w kontekście materiałów wybuchowych. Fakt, materiały wybuchowe składają się z cząstek doprawdy wysokoenergetycznych. Lecz żaden z fachowców, z tego powodu ich tak nie nazywa. Szeląg niewątpliwie z ferajną Tuska wypichcili ten eufemizm, by dalej mącić i mataczyć. To jest właśnie ich stara gra, znana już z afery hazardowej, by nie nazywać rzeczy po imieniu.
A tu ponownie Tomasz Wróblewski potwierdza przed kamerą, że był trotyl i wojskowi prokuratorzy dobrze o tym wiedzą.
Jaka gra tu się odbywa moje drogie przyjaciółki?