Ogłoszona przez minister Bieńkowską strategia negocjacyjna, prowadzi nas na manowce i to kosztem polskiej wsi i rolników, co będzie miało odbicie w przyszłości w rosnących cenach żywności. A to jest już problem dla nas wszystkich.
1. Wczoraj razem z europosłem Januszem Wojciechowskim mieliśmy konferencję prasową podczas której bardzo mocno polemizowaliśmy z głównymi tezami wywiadu jakiego udzieliła Gazecie Wyborczej minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowską (http://www.popler.tv/prawoisprawiedliwosc#51172).
Wywiad ten ukazał się 29 października i jego myślą przewodnią było stwierdzenie, że „dopłaty bezpośrednie to nieefektywny system płacenia rolnikom”.
Z tego stwierdzenia wynika naszym zdaniem błędna strategia negocjacyjna rządu Tuska, „odpuścimy Wspólną Politykę Rolną (WPR), a w zamian być może nie obetną nam aż tak bardzo środków na rozwój regionalny”.
Zwracam uwagę, że wywiad został opublikowany w momencie kiedy w Brukseli zaczyna się ostatni etap negocjacji nowej perspektywy finansowej na lata 20014-2020, który ma zostać sfinalizowany na szczycie UE w dniach 22-23 listopada.
2. W dużym skrócie Wspólna Polityka Rolna ma II filary. Pierwszy – to dopłaty bezpośrednie dla rolników, drugi – środki na rozwój terenów wiejskich.
W obecnej perspektywie finansowej na lata 2007-2013 środki na dopłaty bezpośrednie rosły od 70% w roku 2007 do 100% w 2013 i sumarycznie dla Polski w tym ostatnim roku wyniosą około 3 mld euro.
W takiej wielkości zostały zaplanowane przez Komisję Europejską dla naszego kraju na następne 7 lat czyli w całej nowej perspektywie powinny wynieść 21 mld euro.
W ramach II filaru Polska otrzymuje w obecnej perspektywie około 2 mld euro rocznie, a więc przez 7 lat, otrzymamy środki w wysokości 14 mld euro.
Podobnie powinno być i w następnej perspektywie finansowej, tak więc sumarycznie Polska powinna otrzymać na lata 2014-2020 na WPR około 35 mld euro.
3. Jest jeszcze bardzo ważny problem wyrównania dopłat bezpośrednich pomiędzy starymi i nowymi krajami członkowskimi. Mimo tego, że w 2013 roku polscy rolnicy otrzymają 100% dopłat bezpośrednich, to na hektar użytków rolnych w Polsce przypadnie około 190 euro, a na przykład w sąsiednich Niemczech blisko 330 euro.
Do tej pory różnica w dopłatach była uzasadniana niższymi kosztami wytwarzania w nowych krajach członkowskich ale koszty te w zasadzie się już wyrównały i utrzymywanie różnic, jest naszym zdaniem, dyskryminacją polskich rolników, co jest sprzeczne z prawem unijnym.
Polski rząd zapowiedział walkę o wyrównanie dopłat ale nic w tej sprawie nie zrobił i wygląda na to, że w końcówce negocjacji nawet nie chce podnosić tego tematu.
A przecież gdyby do tego wyrównania doszło (średnia unijna dopłat około 270 euro na hektar), to Polska rocznie dodatkowo w ramach I filara uzyskałaby 1 mld euro, a więc w ciągu 7 lat perspektywy finansowej, dodatkowe 7 mld euro.
Naszym zdaniem w Ramach WPR na lata 2014-2020, Polska powinna więc otrzymać 42 mld euro i o takie pieniądze polski rząd powinien walczyć w Brukseli.
4. Niestety opisana wyżej strategia rządu doprowadzi do tego, że stracimy sporo środków na WPR, nic nie zyskując w ramach funduszy regionalnych.
Już po cichu Komisja Europejska z komisarzem ds. budżetowych Januszem Lewandowskim, obcięła środki na politykę regionalną dla Polski aż o 3 mld euro, a prezydencja cypryjska zmniejszając ogólny budżet UE na lata 2014-2020 o 53 mld euro, zmniejszyła środki na politykę regionalną dla naszego kraju o kolejne 4,3 mld euro.
A więc nie rozpoczynając jeszcze negocjacji, straciliśmy 7,3 mld euro na politykę regionalną i z zarezerwowanych dla naszego kraju 80 mld euro zrobiło się tylko 72,7 mld euro.
Jeżeli będą dalsze cięcia wydatków budżetowych, a chcą tego Niemcy i Francja, stracimy kolejne miliardy euro i wtedy środki na politykę regionalną w przyszłej perspektywie finansowej, będą podobne do tych w obecnej. A przypomnę 68 mld euro na lata 2007-2013, uzyskał premier Marcinkiewicz bez specjalnego rozgłosu.
Ogłoszona przez minister Bieńkowską strategia negocjacyjna, prowadzi nas na manowce i to kosztem polskiej wsi i rolników, co będzie miało odbicie w przyszłości w rosnących cenach żywności. A to jest już problem dla nas wszystkich.