Czy zostanie, na dnie popiołu złocisty dyjament, wiekuistego zwycięstwa zaranie? – Cyprian Kamil Norwid, W pamiętniku.
Polakom dano czas, by do końca, aż do bólu, zrozumieli podstawy swojej egzystencji, które również determinują codzienność, tzw. normalne życie, jak przeżyć cały miesiąc, by dotrwać do pierwszego następnego miesiąca. Presja zafałszowanej rzeczywistości polskiej graniczy prawie z absolutnym kłamstwem. I na kłamstwie tzw. Okrągłego Stołu (vide arturiański Okrągły Stół i wspólnota Szlachetnych) ulokowano funkcjonowanie państwa, społeczeństwa i narodu. Zafałszowane wybory z 4 czerwca 1989 r. ugruntowały nie po raz pierwszy w naszym kraju „życie na niby” – to jakby kontynuacja opisanej mentalności Polaków, sprowadzonych do statusu niewolnika, w książce, zbiorze esejów, Kazimierza Wyki pt. „Życie na niby.”
U Kazimierza Wyki naganną postawą jest emanacja „sarmatyzmu” rzuconego w realia głównie okupacji hitlerowskiej i potem. Zaznaczam, dość surrealistycznie opisanego sarmatyzmu, ponieważ właśnie ta cecha Polaków, dumny i rubaszny (a miejscami „krotochwilny”) sarmatyzm, pozwoliła przetrwać sowiecką okupację Polski. Jednak z uśmiechem kretyna, ale przetrwać. (Czy inne narody wytrzymałyby presję dwóch zbrodniczych okupacji jednocześnie? Śmiem wątpić.) Zatem Kazimierz Wyka dość koniunkturalnie pisał o mentalności polskiej, akcentując tylko cienie – blask sarmatyzmu wyrzucając poza nawias. Jednak książka „Życie na niby” (wyd. I, 1957) mimo wszystko charakteryzuje zasadniczy problem życia na niby – jako kondycji współczesnego Polaka. Np. w ramach tej problematyki mieści się przyzwolenie na fałsz, albo prawdę. Nakładanie się na siebie dwóch światów – fikcji i realności.
Piszę o egzystencji Polaków a mam na uwadze przede wszystkim Naród Polski – czyli sugeruję, by skierować analizę i refleksję ku podstawom metafizycznym Narodu – ku takim fundamentalnym warunkom, które w uniwersalnym sensie decydują o historycznym procesie „długiego trwania” polskości. Najpierw jednak powinniście zapytać samych siebie – czy to przypadek, że jesteście i jesteśmy Polakami? A potem powinniście uświadomić sobie, co jest archetypem naszej narodowej i etnicznej wspólnoty. Nie powtarzajcie automatycznie, iż j. polski, wspólnota językowa, są fundamentem naszej wspólnej świadomości, bo choćby sowieckie eksperymenty na j. polskim, na jego sferze sensualnego przekazu informacji, które prowadzono od lat 50-tych do 80-tych XX w., czy także dość charakterystyczny okres „poetyckiego” przekazu lat 70-tych XX w., przeczą bezpośrednim związkom domyślnej wspólnoty.
Mówimy różnymi językami w ramach j. polskiego – np. środowiska stalinowskie i post-stalinowskie, a my, Polacy. Najeźdźcy sowieccy, ich potomkowie, dzieci i wnuki sowieckiej administracji, mimo, że edukację odebrali już w Polsce – nie mają wyczucia polszczyzny, jej składni, sensu zawartego w informacji, nie mają dostępu do systemu znaczeń, które są poza językiem, a które są genetycznie zawarte w ethnosie. Rozumienie języka otoczenia jest racjonalną metodą budowania indywidualnej świadomości. Proces ten wpływa na rozwój psychiki; sfery mentalnej, emocjonalnej; tworzy podstawę do rozumienia innych. Jeśli programowo nie uznajemy reguł i zasad przynależności do określonej tradycji narodowej, do określonej wspólnoty językowej, to poddajemy w wątpliwość jakikolwiek porządek naturalny, archetyp kulturowy – które kształtowały się w perspektywie tysięcy lat. Wchodzimy więc w konflikt z rzeczywistością; z ludźmi, pośród których żyjemy; ze światem wartości, któremu honoruje specyficzna wspólnota językowa, splotu tradycji i kultury. Gdy dalej upieramy się przy tym, iż nasza negacja jest racjonalna i jedynie słuszna, chcemy więc niszczyć kraj, ludzi, tradycję, obyczaj, kulturę, język. Programowo. Jeśli nie daje się zniszczyć od razu – czynimy tak przez dziesięciolecia, stulecia. Chyba, że pojawia się siły, które przekreślą los osobowej hybrydy – psychopaty i nihilisty. Albo opuścimy znienawidzone miejsce i ludzi.
Teraz po Tragedii Smoleńskiej odradzają się w Polsce siły, o których nie śniło się klasykom marksizmu. Tej okoliczności nie przewidziały również kręgi sowieckich okultystów spod znaku mauzoleum tow. Lenina – zmumifikowanej formy czerwonego arcy Biesa (vide „Biesy” Fiodora Dostojewskiego – tam wyjaśnienie mojej emfazy). Ot, w rzeczy samej są to okoliczności jako przejaw klasycznej cybernetyki – prosta reguła akcji-reakcji, zatem proces uruchomiono. Jak wobec tragicznych wydarzeń powinni bronić się Polacy? Przecież ok. 40 milionowy naród nie wyemigruje nagle np. na Ziemię Ognistą. Dlatego współczesny Naród Polski szuka genezy, podstawy symbolicznej, archetypu – jako antidotum wobec nihilizmu, ludzi, którzy dość „frywolnie” traktują egzystencję innych ludzi w myśl koncepcji prawdy umownej.
Odwoływanie się do Majestatu Króla Polskiego w prelekcjach Grzegorza Brauna (reżysera i publicysty), „nawet gdyby tym Królem nie został już w ogóle obdarzony Naród Polski w przyszłości… ale myślmy tak, jakbyśmy już teraz byli Jego poddanymi” (parafraza wypowiedzi Grzegorza Brauna) jest bezpośrednią i jasno wyłożoną sugestią jak skutecznie „odpracować” polskość w sferze symbolicznej Narodu. To także plan, projekt i program nawiązania do właściwej konstrukcji genezy polskiego ethnosu na przełomie wieków. Tej rzeczywistości nie da się zniszczyć; poddać w wątpliwość; przekreślić, lecz byłaby to tylko figura retoryczna „leżąca odłogiem” – wobec braku naszego poznania – ta rzeczywista idea tworzy zbiorową świadomość i poczucie obecności, że jesteśmy tu, a nie gdzie indziej. Podobnie jest z innymi nacjami. Struktura w tym wypadku przejawia ideę, która emanuje z góry – natomiast nie reprezentuje procesu ewolucji społecznej lub politycznej, od dołu ku górze. Np. jako rodzaj społeczeństwa otwartego, społeczeństwa globalnego, które ewoluują ku wyższym formom (a la Hegel).
Majestat Króla Polskiego w świecie idei reprezentuje metempsychiczną istotę „Króla Ducha” Juliusza Słowackiego – czyli jest to bliżej niesprecyzowany stan ducha świadomości zbiorowej Polaków, niesprecyzowany, ponieważ nie wszystkie elementy tej poetyckiej, symbolicznej, a zarazem metafizycznej konstrukcji dadzą się przenieść w rzeczywistość fizyczną. Procedura zafałszowania realnej kondycji społeczeństwa i narodu polega na zasłanianiu generalnej i porządkującej idei; polega na tworzeniu sytuacji zastępczych; oszukiwaniu Polaków, że nie ma żadnego wyboru oprócz decyzji uzurpatora lub uzurpatorów.
Mimo wszechogarniającego chaosu i presji ekonomicznej koniunktury – sytuacji sprokurowanych – Polacy zdobędą wolność i niepodległość. O tym decyduje jakość Majestatu Króla Polskiego, idei otwartej ku przyszłości.
Materiały uzupełniające:
Cyprian Kamil Norwid – W pamiętniku
Tak, jak każdy, mam biografię. Raczej jest to zbiór pomysłów niezrealizowanych, marzeń, niepełnych sekwencji w ramach upływu dni. Pracuję więc zrywami. Przeskakuję z pasji na pasję. Kupuję książki, a potem ich nie czytam. Tak. Są stabilne sprawy - rodzina, krąg przyjaciół, poezja i malarstwo. Może trochę niezależna i buntownicza myśl. Np. o Rzeczpospolitej - a to większa czasoprzestrzeń niż Polska. Oczywiście, Rzeczpospolita wyrasta z kultury i cywilizacji Polski. Moim autorytetem są przede wszystkim Żołnierze Wyklęci.