Głęboką zależność J.K. Bieleckiego od sektora bankowego widać niestety jak na dłoni .Bardzo często potwierdza ją w publicznych wypowiedziach, starając się przy pomocy wszelkich argumentów, chronić jego interesy.
1. Na poniedziałkowej debacie ekonomistów dotyczącej programu przedstawionego przez Prawo i Sprawiedliwość, pojawił się między innymi wątek wprowadzenia okresowego podatku bankowego (podobnie jak to zrobiono 2 lata temu na Węgrzech).
Według szacunków ekspertów podatek ten mógłby przynieść przynajmniej 6-7 mld zł rocznie i uzasadnieniem jego wprowadzenia jest partycypacja sektora finansowego w kosztach kryzysu wywołanego zresztą głównie przez ten sektor.
Prawie natychmiast odezwał się w tej sprawie Jan Krzysztof Bielecki obecnie szef rady Gospodarczej przy Premierze Rady Ministrów, który w wywiadzie dla portalu Biznes pl., stwierdził, że to pomysł, który może zaszkodzić polskiej gospodarce.
To kolejna sytuacja, w której parafrazując wypowiedź sprzed kilku lat francuskiego prezydenta w odniesieniu do naszego kraju, J. K. Bielecki stracił kolejną okazję żeby siedzieć cicho.
2. Przypomnijmy tylko, że przed kilkoma miesiącami Komisja Nadzoru Finansowego podała wyniki finansowe banków w Polsce za rok 2011. Mimo tego, że nie był to przecież rok najlepszy ani dla dla przedsiębiorców ani wielu grup pracowniczych, to dla banków był to rok najwyższych zysków w całym ostatnim 20-leciu.
Zysk netto, a więc po opodatkowaniu go podatkiem dochodowym, wyniósł aż 15,7 mld zł i był o 37,5% wyższy niż rok wcześniej, kiedy wyniósł 11,4 mld zł. Nawet w porównaniu z okresem kiedy nie było kryzysu gospodarczego czyli latami 2007-2008, kiedy zysk netto wyniósł odpowiednio 13,6 mld zł i 13,5 mld zł, ten wynik trzeba uznać za imponujący.
Złożyły się na niego o ponad 13% wyższe niż rok wcześniej dochody odsetkowe wynoszące prawie 35 mld zł i o 4% wyższe niż rok wcześniej, dochody z tytułu prowizji, które wyniosły 14,3 mld zł.
Komisja Nadzoru Finansowego przy okazji zaleciła bankom w Polsce, żeby mimo tych rekordowych zysków, nie wypłacały dywidend akcjonariuszom, tylko przeznaczyły te środki na poprawę współczynników wypłacalności ale nie wszystkie one zastosowały się do tych zaleceń.
Ich zagraniczni właściciele, bankowe spółki-matki, przeżywają przecież sądne dni i muszą wręcz błyskawicznie poprawić swoje współczynniki wypłacalności, więc presja na wypłaty dywidend przez spółki-córki w Polsce, jest ciągle olbrzymia olbrzymia.
Bardzo dobre wyniki finansowe sektor bankowy osiągnął także w I półroczu tego roku, co potwierdza tylko, że jak najbardziej powinien on być jednym ze źródeł dodatkowych dochodów budżetowych.
3. J.K. Bielecki to formalnie tylko Przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze, która została powołana na wiosnę roku 2010, zresztą prawie natychmiast po tym jak przestał on być prezesem włoskiego Banku Pekao S.A.
Rada Gospodarcza przy Premierze to gremium doradcze dla szefa rządu z niejasnymi do końca kompetencjami ale okazuje się, że jej przewodniczący to wręcz szara eminencja, która decyduje o najważniejszych na dla naszego państwa sprawach.
Ta pozycja nie wzięła się z niczego. W styczniu 1991 roku ówczesny Prezydent Lech Wałęsa dosyć niespodziewanie przeforsował go na stanowisko Prezesa Rady Ministrów. Był nim tylko rok ale niezwykle zasłużył się inwestorom zagranicznym w procesach prywatyzacji, które wtedy były prowadzone w zasadzie bez żadnych procedur, według uznania urzędników.
Później był jeszcze ministrem ds. integracji europejskiej w rządzie Premier Suchockiej, a stamtąd już na wiele lat trafił jako przedstawiciel Polski na stanowisko dyrektorskie do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.
W 2003 roku został prezesem kupionego przez Włochów banku Pekao S.A i był nim aż do początków 2010 z pensją rzędu kilku milionów złotych rocznie. Sumarycznie w całym tym okresie zarobił w tym banku grubo ponad 20 mln zł.
Ale to za jego prezesowania, Włosi przeprowadzili między innymi tzw. projekt Chopin, który oznacza najprawdopodobniej wyprowadzenie z banku w Polsce do włoskiej spółki Pirelli setek milionów złotych.
4. Tę głęboką zależność J.K. Bieleckiego od sektora bankowego widać niestety jak na dłoni .Bardzo często potwierdza ją w publicznych wypowiedziach, starając się przy pomocy wszelkich argumentów, chronić jego interesy.
Dlatego właśnie z całą mocą trzeba jeszcze raz podkreślić, że w sprawie dodatkowego opodatkowania sektora bankowego J.K. Bielecki, powinien jednak skorzystać z okazji i siedzieć cicho.