Sejmowy rytuał: ocena wykonania budżetu państwa
09/07/2012
588 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Ostatnio posłowie pracowicie spędzają czas na zatwierdzaniu wykonania budżetu. Ale przy całym szacunku dla trudu koleżanek i kolegów posłów, muszą powiedzieć, że to strata czasu. I gorzej: to działalność szkodliwa dla Polski.
W ramach realizowania swej funkcji kontrolnej Sejm debatuje corocznie nad wykonaniem przez rząd ustawy budżetowej, opierając się na opinii Najwyższej Izby Kontroli, a efektem dokonanej oceny jest udzielenie bądź nieudzielenie absolutorium dla rządu. – Tak można przeczytać na stronie Sejmu, by lud wiedział i podziwiał, i szanował.
I tak oto otrzymaliśmy dokument: „Wykonanie budżetu państwa”. Jest tam zestawienie liczb – jakie wydatki i dochody zaplanowano i ile i jak wydano itd. Na ogół liczby wykonania niewiele różnią się od liczb zaplanowanych. Rytuał polega na tym, że posłowie rządzącej koalicji – lub gdy przewodniczący komisji jest uprzejmy (jak w przypadku komisji edukacji nauki i młodzieży, w której mam przyjemność uczestniczyć) – to posłowie opozycji – referują wykonanie budżetu na podstawie sprawozdania odpowiednich ministerstw i opinii NIK-u.
I co? – Na ogół liczby się zgadzają, budżet wykonany. Jeśli jednak posłowie opozycji, jak na przykład ja w komisji edukacji, mają uwagi, że to czy tamto jednak nie działa najlepiej, proponują dołączenie tych wątpliwości do formułowanej oceny, to i tak zostają przegłosowani przez koalicję i opinia komisji jest pozytywna bez uwag.
Zatem pytanie: – Po co ta zabawa i marnowanie czasu, by rządząca koalicja przyklepała? – I tak jest zdolna przegłosować, co dla rządu wygodne bo ma większość – to się nazywa: „sejmowa arytmetyka”.
Ale, ale, czy to można poważnie traktować? Liczby zostały zrealizowane, plan wykonany, ale jak to mówią: RZECZYWISTOŚĆ SKRZECZY.
Cóż bowiem z tego, że na przykład zaplanowany przez miłościwie nam panującego ministra finansów budżet nauki i szkolnictwa wyższego urocza pani minister wykonała, skoro na przykład Narodowemu Centrum Badań Jądrowych grozi upadłość?
Bo oto jest taka, jak to się kiedyś mówiło „ciekawostka przyrodnicza”: budżet realizujemy, ale jak powiadają uczeni z znakomitego instytutu badawczego, gdzie pracują tęgie umysły polskiej fizyki:
…świetnie prosperujące Narodowe Centrum Badań Jądrowych może ogłosić upadłość. Bierze udział w prestiżowych, międzynarodowych projektach, produkuje specjalistyczne urządzenia diagnostyczne i radiofarmaceutyki na światową skalę, a nie ma pieniędzy na wypłaty dla pracowników. – Jesteśmy w paradoksalnej sytuacji: możemy umrzeć z głodu, leżąc na pieniądzach.
(Szczegóły dla internautów:
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,12067555,Narodowemu_Centrum_Badan_Jadrowych_grozi_upadlosc_.html?as=2&startsz=x)
Są to przecież nonsensy, wynikające z nieprofesjonalnego kierowania finansami polskiego państwa. Cóż bowiem z tego, że budżet wykonano, a jednocześnie – mówię to z podwórka moich bezpośrednich sejmowych zainteresowań – instytuty Polskiej Akademii Nauk doprowadzają swych najlepszych pracowników do kariery naukowej, nadają im tytuły doktorów, ale nie mogą ich zatrudnić, bo nie ma środków na tzw. działalność statutową – obcięto im finanse średnio o 20%? Bo co to za państwo, którego nie stać na porządne sfinansowanie takiego instytutu badawczego i zapewnienie najlepszym umysłom kraju – tak, tak naukowcy to najwybitniejsze umysły kraju – godziwych wynagrodzeń?
Cóż z tego, że budżet wykonano, a jednocześnie zamyka się szkoły (1800 szkół do likwidacji (internauci przypominają hasło kampanii wyborczej PO: „Nie róbmy polityki. Budujmy szkoły”).
Cóż z tego, że budżet wykonano, a jednocześnie szpital, który zakupił nowoczesne urządzenie do leczenia stawów kolanowych nie może go wykorzystywać, bo nie ma środków na dalsze funkcjonowanie, bo „limity zostały wykorzystane” i musi swą działalność zawiesić „do następnego budżetu”?
Cóż z tego, że budżet wykonano, a jednocześnie nie potrafiono dokończyć korwety Gawron, i rządzący Polską ignoranci ekonomiczni nie potrafią zrozumieć, że jak się nie finansuje budowy okrętu na odpowiednim poziomie i przez to przedłuża na lata proces budowy, to musi to więcej kosztować, bo w kosztach jednostkowych koszty stałe rosną do horrendalnych rozmiarów?
A jednocześnie, taka sobie kolejna „ciekawostka przyrodnicza”, dowiadujemy się, że o kontrakty na budowę dla Polski za ciężkie miliardy okrętów podwodnych walczą stocznie francuskie i niemieckie. Ktoś powiedział: wiadomo, po co musiały upaść polskie stocznie…
Cóż z tego, że budżet wykonano, skoro kolejny niekompetentny minister skarbu (jak nie geodeta, to archeolog – to jakieś fatum) marnuje polski majątek?
Jak powiedziałem, to działalność szkodliwa dla Polski,bo tworzymy fałszywy obraz rzeczywistości, problemem jest bowiem to, że choć owszem, wykonano budżet dość dokładnie, to przecież nie był dobry budżet, co więcej, to był zły budżet.
Zły budżet to konsekwencja narzuconej przez słabo wykształconych ekonomicznie brukselskich biurokratów reguły wydatkowej, której nie wolno stosować do Nauki i innych dziedzin odpowiedzialności państwa, które decydują o naszej długookresowej pozycji gospodarczej. Co więcej, w kryzysie trzeba na te prorozwojowe dziedziny wydawać więcej i więcej, są one jak silnik gospodarczy: silnik pracuje dopiero wtedy, gdy wtryśnie się do niego odpowiednia ilość paliwa – tu takim paliwem są środki finansowe: w zbyt niskiej ilości silnik nie zaskoczy, co najwyżej trochę poprycha, pohałasuje zakasła parę razy, a gospodarczy pojazd będzie stał w miejscu na peryferiom Europy.
Warto zatem powiedzieć sobie, jak to powinno być. Zajmowanie się oceną wykonania budżetu to strata czasu. Parlament powinien analizować szeroko rozumianą politykę rządu.
W dobrze zorganizowanym państwie w formułowaniu oceny tej polityki ważna rolę odgrywa opozycja – ale nie jest ona spychana do narożnika politycznej bijatyki lecz uważnie słuchana.
Do takich cywilizowanych partnerskich relacji między rządzącymi a opozycję daleko nam, oj daleko. Jak dotąd wszystko sprowadza się do formalnego przyklepania budżetu ptrzez koalicję, a o poważnej debacie nie ma mowy.