Dzisiejsza podniosła i jakże dla nas „egzotyczna” uroczystość, jest niewątpliwie momentem historycznym i chyba podnosi na duchu cały świat.
Ze sporym wzruszeniem oglądam właśnie podniosłą paradę łodzi na Tamizie, honorującą w ten sposób 60 rocznicę koronacji Królowej Wielkiej Brytanii i krajów Commonwealthu Elżbiety II.
Zazdroszczę Brytyjczykom. Są dumni ze swojej monarchii i monarchini. Za wyjątkiem grupki malkontentów, którzy są przecież wszędzie, nigdy by nie zmienili ustroju państwa i co ważniejsze, nigdy by nie porzucili tysiącletniej tradycji.
Można się długo spierać, który ustrój państwowy jest najlepszy, jednak niewątpliwie każdy będzie odczuwał podziw do nielicznych państw, które pozostały monarchiami. Złośliwy powie, że monarchie to przeżytek i właściwie tylko dekoracja. To powiedz to Anglikom, Norwegom czy Szwedom. Wszyscy oni kochają i są dumni ze swoich królów i królowych. Dają oni im to co jest chyba najważniejsze w patriotyzmie – poczucie ciągłości, tradycji i kontynuacji. W Polsce te trzy rzeczy okrutnie przerwano, doprowadzają do tego, że spora część narodu jest zagubiona i nie może sobie ze swoim patriotyzmem poradzić.
Elżbieta II jest ewenementem na skalę światową. 60 lat panowania, w dobie pokoju, tworzącego podwaliny pod potęgę kraju, mimo gwałtownych zmian na świecie i mimo ostatecznego zerwania z kolonializmem. Potężne kraje Commonwealthu – Kanada, Australia, czy Nowa Zelandia nie życzą sobie zerwania więzi z koroną brytyjską, mimo, że mogą to zrobić w każdej chwili.
Dzisiejsza podniosła i jakże dla nas „egzotyczna” uroczystość, jest niewątpliwie momentem historycznym i chyba podnosi na duchu cały świat.
A nam dostarcza wzruszeń i daje do myślenia. I rzeczywiście, Elżbieta II traktowała swoje panowanie, jak wykonywanie ciężkiego zawodu. Zawodu – królowej.
===========================