Wizyta płk. Putina w Berlinie zakończyła się fiaskiem. Po tym, jak Kreml uzależnił Niemcy od dostaw gazu, ma on na głowie ważniejsze sprawy: Unię Euroazjatycką.
Rosja wraca do Azji: odbudowa ZSSR pod nowym szyldem stanowi dla Putina priorytet. Po co mu Europa, po co mu Ameryka? Putin dostał, co chciał,więc o co chodzi?Ma rurę i nie ma tarczy. Polityka UE i Baracka Husseina, wobec Kremla okazała się błędem. Polityczna doktryna
„zmiany przez zbliżenie”
uprawiana przez Brukselę (Berlin, Paryż itd.) poniosła fiasko. W Berlinie Putin i Merkel nie mieli sobie właściwie już nic do powiedzenia. Zdanie na temat potrzeby znalezienia „rozwiązania politycznego” dla Syrii brzmi jak wołanie o pokój na świecie z trybuny pierwszomajowej za Stalina.
Ukraina
nie pcha się do europejskich bankrutów. Ma do Kremla bliżej i sama może całować Putina w rękę. Bez pośrednictwa Brukseli. Teraz Rosja będzie dyktować warunki Unii Europejskiej. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Europa nie ma teraz raczej na kogo liczyć.
Post scriptum: jedynym politykiem, przestrzegającym przed skutkami narzucania się Moskwie, był w Europie Kaczyński, przestrzegający przed uzależnieniem się od Moskwy. Jego wysiłki na rzecz utrzymania wobec Kremla niezbędnego dystansu (jak odważna podróż do Gruzji) były przedmiotem drwin i szyderstw. Ale ten się naprawdę śmieje, kto się śmieje ostatni.
Rząd p. Tuska jest w znacznie gorszym położeniu. Jego polityka pokłonów na wycieraczce zaszkodziła na lata prestiżowi Polski na świecie (słynne „przejęzyczenie” Buraka) i w Europie, gdzie Polskę postrzega się jako dziki kraj (BBC, czemu przyklaskuje krajowy ojkofob).