SPIRALA (z cyklu Podły sezon)
28/04/2012
466 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Zmieniam się w strażnika, który mówi:
-Los go okłamał…Świadczę, że on nie chciał, ani początku ani końca.
Mahmud Darwisz
(tłum.K.Skarżyńska-Bocheńska)
Chwila, czas, wiek. Na próżno szukać ich w wodzie, w płomieniu,
w wietrze, w zniszczonych sarkofagach. Co innego człowiek. Znaleźli Go.
I wtargnęli w niego, jak ciemne trzy hordy. I On z ich powodu rozpoczął gonitwę i szał. Dali mu siebie, a On w drodze rewanżu wskazał na szczyt swej wiedzy – bombę, podatki, rachunki, i pusty śmiech, pusty śmiech.
Ja – CHWILA
Traktat Przemian z witrażu oświetlonej katedry spadł.
JA wiek – ŹRÓDŁO
I były klucze, żeby Walkę, Rzeczy, Zacieranie, Miłość, Spływ, Odlot, Kosmos
– inaczej uruchomić.
I był proszek ze startych skał, aby wypełnić talizmany.
I były kody, które powstały o kilka dni za późno.
Istniały głazy nie po to tylko, by drążyć w nich przejścia.
I były wiosła, by trzepnąć się nimi po ramieniu i spłynąć razem.
I źródła dla mnie i chmury dla Was.
I Stacje kosmiczne są zakładane, żeby Tu na Ziemi nie było tłoku.
Ja Czas – MYŚLIWY
Będąc samotnym, zacząłem strzelać do cieni. Rozdziały dotyczące światła wypełniała treść, którą zapisywali Znużeni. Miałem być przebłyskiem, a zostałem zwyczajnie skatalogowany.Kiedy jednak sen Waszmorzył, rzuciłem jak spadochroniarzy do waszych: kanarkowych sypialni, wykafelkowanych łazienek,
mahoniowych kuchni grupę agentów – bakterie i wirusy.
Zadbałem o to, żebyście sami nie byli. Czego więc chcecie ode mnie? Zapomniałem o czymś?
JA wiek – NABÓJ UTKWIONY.
Dobrze, że byłem z wami, prawda? Pardon, za kaszel i za plucie krwią.
Dałem wam naboje, żeby puste łuski napełnić wodą,
bo wszystko miało płynąć. Tylko tamy miały stać na swym miejscu.
Dałem wam czołgi, żeby ziemia, piasek, glina, beton, asfalt miały tatuaż gąsienic.
Dałem szybkostrzelną broń, żeby świst kul – i nie wiem jaką metaforę na wieki tu wstawić. Dwie dziewczynki na placu zabaw wykupionego przez gangi – podrzucały plastikowymi lalkami, których oczy, usta, nos zrobione były ze śrutu.
Abyście nie zasnęli, dodałem do waszych gier zabawę
w zabójcę i ofiarę –tylko na planszach, a wyście z głów, serc, pleców
tarcze zrobili.
Ja Czas PROKURATOR
Dałem wam segregatory spraw, aby kurz przetrwał. Wywieszałem listy proskrypcyjne, by Wasze nazwiska – zareklamować. Z mego polecenia zakładali podsłuchy, żeby w miastach i we wsiach nie było nudno. Oskarżałem bez dowodów, żeby Was lepiej poznać i zaprzyjaźnić się. Rozdawałem dekrety, by zachwalać charakter mego pisma. Wcielałem w życie: ACTA, INDECT, GMO, HAARP żeby zapanować nad Waszymi prawami, głowami, żołądkami, nad waszym niebem. Wydam surowe wyroki na was wszystkich śpiących i pozamykam was wszystkich za nadmierne korzystanie z piasku, błota, powietrza. Dlaczego jeszcze nie płacicie podatku za to?
Ja wiek – ZACZAROWANY MAG
Dałem atom, jak eksplozja uczuć.
Dałem pierwszego człowieka w kosmosie, jak nagły skok w nieograniczoność.
Dałem elektryczność, jak przypomnienie ciepła.
Dałem wam izooktan, TNT, polichlorowane bifenyle, mieszankę pomarańczową*
Strzeliste konstrukcje i papkę ze śmieci dałem.
Dałem Gabinety Oczarowań i Tunele Ucieczek.
Studia tatuażu dałem i jak dotąd nie wytatuowali sobie:
ani jednej płytki scalonej, ani dziobu okrętu, ani szkicu kolei magnetycznej.
Dałem silikon, jak odnalezienie pewności siebie.
Dałem penicylinę jak – a wypełnijcie to sami mądrale.
Heavy Metal Rock – dałem Wam jak wygnanie ciszy.
Myszkę Micki, Psa Huckelberry, Batmana, Obi Wan Kenobiego, Lorda Vadera, terrorystów z Frontu Mgławicy, Bonda, Rambo, Terminatora, Supermena, Sportacusa i dziewczyny-syreny, itd. wymyśliłem dla was.
I całe to towarzystwo, na czerwonym dywanie, modlące się do złotych statuetek,
jak doczepienie własnego wagoniku do superekspresu sławy.
A jako bożków podniebienia dałem wam: pizze, chipsy, hamburgery, frytki i przesłodzone napoje.
Dałem perfumy i odór lizolu.
Wyprodukowalem klawiatury i myszki bezprzewodowe, aby przekazać im ciepło dłoni. I nic to, że one tego nie potrzebują.
Zainstalowalem 360 anten o łącznej mocy 3,6 mil watów, których wiązki fal radiowych uderzą w jonosferę i wywołam dla was sztuczne tsunami, trzęsienia ziemi i strącę nawet satelitę.
Zbudowano wam tory wyścigowe, gdzie ryk pędzących maszyn miał zagłuszyć skołatane myśli. A jeśli i to nie pomogło
stadiony piłkarskie postawiono, jak brak porównań.
Ja wiek Zaczarowany Mag pomieszam wam mózgi, rzucę na rynek zatrute szczepionki, skażone zboże na pola, podbiję lichwiarskie procenty że i na sól zabraknie
Tyle czarnych liter się nazbierało, jak kolejki szamanów po zapłatę.
Ja wiek… – nie opuściłem was. I zabawimy się później.
Przygotowałem dla was imprezę. Przekroczymy przestrzeń między zawieszeniem a ucieczką. Będziemy obchodzić 140 rocznicę wynalezienia drutów kolczastych, które są po to, aby na nich kwiaty zawieszać.
Ja wiek – SEN PRZERYWANY
Przerwane tamy, rozerwane ścięgna, odparte ataki, oderwane bryły lodu, pęknięta rzeka, pogniecione kartki, rozbite kody, pnące się rzędy winorośli, i muł rzeczny się rozlewa. I mimo to, ciemne stada ptaków łączyły się
z kolorowymi.
Ja czas – OBSERWATOR
Cóż bym bez Was zrobił, gdzie prawie każdą dekadę obrócicie
w manko i w popiół. Potwierdziłem wam, że jak się ujrzy w tunelu światełka
to znaczy, że to pociąg jedzie, a jak błysk w ciemnych chmurach, to może
to oznaczać zderzenie się dwóch samolotów. Żartowałem.
Czego więc chcecie?
JA wiek – ZMĘCZONY ROBOT
Stworzyłem wam Sieci Rozległei układy scalone, jak wyrwanie pamięci.
Pracuję ciężko nad projektem – sztuczny JA i sztuczny TY.
Ja wiek… sprawdzam bramy, serwery dostępów, homologacje.
I stworzę wam takie Roboty, że wam w życiu ulży. I do łóżek zaprojektuję Wam zdalnie sterowanego Jima, byście wyli z rozkoszy, aż podłogami zatrzęsie.
Ja wiek – Zmęczony Robot
śrubka mi się luzuje.
Ja czas – PEŁNY LUZ
więc – spółkujcie, kupujcie, remontujcie, i w grę zagrajcie-Kto pierwszy kogo z krawędzi zepchnie. Bawcie się do upadłego, bo i ja przeminę.
Ja czas – to PIENIĄDZ
Zapchać mną wszystkie otwory, szczeliny, wypełnić mną wąwozy. Rozkładajcie nogi z mego powodu. Krzyczcie, jeśli brak. W plątaninie sieci, w zwojach nici,
w przewodach-i tam szmal znajdziecie. Kto z Was pod baldachimem z forsy śpi?
Ja czas – to MOŻLIWOŚCI
To nieprawda. Czas Pełny luz i czas Pieniądz – łżą. To ja jestem właściwym czasem. Ja Wam stworzę: mikroskopijne nanoboty, centra tnąco-obróbcze, podmorską kolej i wywołam wód wzburzenie.
Ja Wiek – ILUZJA
Zdeponowali u mnie milion omamów. Ja kiedyś pęknę z tego przeładowania.
I zobaczą pasma wątpiącej substancji, która sięga stratosfery.
Nadali mi imię Strażnika Strefy Przymgleń. Ściemniam, lecz nie daję.
Z błysku świetlnych mieczy wyprowadzili tezę o tym, że o to
tną tlen i atomy na paski. Pocięta przestrzeń już się nie oddali.
Z Jasnego wytrącałem Jasnotrony a w Ciemnym
przechowywałem błyskawice, by nie straciły blasku.
W zamkniętym szklanym medium rozbijałem dźwięki na spełnienie i zamysł.
Z pulsującego obrazu wyrywałem nieaktywne piksele i dla zmylenia,
określałem materię nieprecyzyjnym językiem.
W laboratorium mowy rozbiłem słowa raz jeszcze. Zamieszałem nimi. I one znów się łączyły. Zło złapało za wartość Dobro. Powrót nakrył Ucieczkę. Pęd przeciwstawiał się pędowi. Milion innych słów ustawiało się w kolejce po radę.
Byłem nieskromny i trzymałem kontrolę nad: wiekiem kamienia, wiekiem brązu, wiekiem nagłych odkryć, wiekiem pary i stali, wiekiem jądrowego show, wiekiem Interny i Netu, nad czasem Skoków i Uników, nad chwilą, która niech będzie.
Kontury spływają. Pod prąd zmierza namiastka zastoju. Strefa za Strefą. Ciąg za ciągiem. Szkice przedmiotów. Zastój zderzy się z syntezą. Antrakt zbiera zasoby.
W zawirowaniu nietknięte epicentra. Konspekty zmieniły się w transmodalną architekturę i co zastąpi Przejście.
My- chwile, czasy i wieki
więcej spraw i rzeczy nie pamiętamy,
a było ich z milion, które wam daliśmy.
Z jednej nawet – cienia nie wyprowadziliście,
a uważacie, że wam się należy dostęp do planet.
Dodatkowy segment Spirali…
Wiek miliona przewodów i kabli elektrycznych.
Chwila nie przydała odwagi, jak jazda deskorolką po ogrodzeniu willi.
Czas nie dał wyciszenia, jak oczekiwanie przed bankomatem.
Czas nie dał określenia Nas samych, jak barwy klubowe.
Czas nie przysporzył sposobu, jak przeskoczyć dystans między
łuską a czerwienią.
Wiek nie dał tego co być mogło, a już nie będzie.
I ten moment zachwiania się przed wyborem…
Czas czasem płomieni – a rozświetlą się ciemne trakty; czas czasem nurtów wodnych-a kłody spod nóg odpłyną; czas czasem wiatrów-i wymiecie ruiny ze wzgórz i dolin; i czas czasem możliwości – sztuczne oko będzie widziało.
Wiek wiekiem tworzenia… – projekty połączenia planet.
My – Chwila, Czas, Wiek
Jesteśmy uparte.
Jesteśmy kością w gardle.
Jesteśmy nie rozpoznane.
*
TNT – trójnitrotoluen (materiał wybuchowy)
Polichlorowane bifenyle –bardzoszkodliwe syntetyczne związki chemiczne
Pomarańczowa mieszanka –nazwa silnego herbicydu i defoliantu użytego przez armię USA w wojnie wietnamskiej
tekst opublikowano w: Salon24 i (i skrócona wersję ) w Twoje Wiadomosci