Michaił Kałasznikow pochodził z Syberii, nie kończył żadnych specjalistycznych szkół, ani tym bardziej uniwersytetów. Był ślusarzem zatrudnionym w zakładach kolejowych
Kiedy Michaił Kałasznikow dowiedział się, że ktoś chce umieścić jego nazwisko na butelce wódki, mocno się zdenerwował. O tym, by wyraził na to zgodę nie było nawet mowy. Zdanie zmienił dopiero wtedy, kiedy pokazano mu ilość zer na czeku, który miał otrzymać za ten drobiazg. Wódkę o nazwie „Kalaschnikow” sprzedaje się dziś w Wielkiej Brytanii.
Michaił Kałasznikow pochodził z Syberii, nie kończył żadnych specjalistycznych szkół, ani tym bardziej uniwersytetów. Był ślusarzem zatrudnionym w zakładach kolejowych. Jego życie, jak życie wielu ludzi w Rosji i na całym świecie zmieniła II wojna światowa. Do wojska powołano go już w 1938 roku, po trzech latach Michaił Kałasznikow był na froncie. Dowodził czołgiem. Jego maszynę rozbił pocisk wystrzelony z hitlerowskiej armaty, zdarzyło się to pod Briańskiem, załoga zginęła, a dowódca z poharatanymi plecami znalazł się w szpitalu w słonecznym mieście Ałma Ata. Długą rekonwalescencję Kałasznikow umilał sobie szkicując modele karabinków, tak powstały pierwsze projekty. Na pomysł, by zainteresować tym jakieś czynniki wyższe nasz konstruktor wpadł późno, bo dopiero pod koniec wojny. Zainteresowanie wykazały dwie instytucje: Moskiewskie Centrum Lotnictwa i Akademia Artylerii im. Dzierżyńskiego. To właśnie eksperci z tej drugiej instytucji najmocniej przyczynili się do wielkiej kariery Michaiła Kałasznikowa i stworzonego przezeń dzieła: karabinka AK-47. Po wszystkich testach i zwycięskim konkursie karabinek wszedł na wyposażenie armii radzieckiej, a potem wszystkich armii państw Układu Warszawskiego, a potem wszystkich organizacji przez ten blok popieranych, a potem wszystkich terrorystów i ekstremistów świata.
Karabinek AK- 47 nie wziął się z powietrza, projektowanie broni to nie jest tworzenie poezji tylko korygowanie błędów innych konstruktorów, których produkty miało się w rękach lub mieli je w rękach ci, którzy strzelali z położonego naprzeciwko okopu. Kałasznikow myśląc o swym projekcie miał w pamięci broń trzymaną w rękach przez żołnierzy Hitlera, czyli karabinek MP-43 zwany Schmeisserem od nazwiska Hugo Schmeissera konstruktora tego cudeńka. Był to dobry sprzęt, znacznie lepszy od tego co w trudnych latach wojny dzierżyli w rękach żołnierze Stalina. Popularna pepesza mogła przydać się od biedy przy wyważaniu drzwi w domach, z tym że w drzwi należało oczywiście tłuc kolbą, a nie lufą. Jeśli chodzi o swą podstawową funkcję czyli strzelanie pepesza znacznie ustępowała schmeisserowi. Nie pomogło to co prawda Niemcom wygrać wojny, ale dało do myślenia naszemu konstruktorowi. AK-47 był doskonalszy od Schmeissera.
„Kałasznikow” strzelał amunicją 7,62×39 mm i był właściwie niezawodny, strzelał nawet po wyciągnięciu go z błota lub głębokiego piachu, można było na nim zamontować granatnik. Przeszedł kilka modyfikacji, pierwszą w latach 50-tych kiedy na bazie konstrukcji podstawowej wyprodukowano lżejszy, zmodernizowany karabinek z inną kolbą i urządzeniem osłabiającym odrzut. W latach 70-tych skonstruowano nową wersję kałasza na mniejsze naboje 5,45×5,56mm, który oznaczony był jako AK-74.
Kiedy przyjrzymy się fladze Mozambiku odnajdziemy na niej znajomy kształt karabinka kałasznikow, dla organizacji Hezbollach i Strażników Rewolucji z Iranu jest to symbol ich zwycięskiej walki o to co nazywają wolnością. Przyczyn tej oszałamiającej kariery należy szukać nie tylko w zaletach konstrukcji karabinka kałasznikow, ale także, a może przede wszystkim w prostych zależnościach wymienionych wyżej organizacji od dostaw broni z ZSRR i innych demoludów. To prawda, że dla wszystkich działających w Europie zachodniej ekstremistów kałasznikow to symbol rewolucji, nawet dla Irlandczyków z IRA, choć byli oni i są, jak najdalsi od nieśmiertelnych ideałów Lenina i Marksa. Trudno przypuszczać, by do używania kałasznikowa skłoniły chłopców z IRA jego zalety takie jak choćby odporność na trudne warunki, Irlandczycy strzelali do Anglików z za węgła i nie było tam żadnych trudnych warunków, co najwyżej lekka mżawka. Mogli strzelać ze wszystkiego, wybrali jednak kałasza.
Cała Afryka i spora część Azji strzela do siebie z tej broni, wszyscy są zadowoleni i nie zanosi się na to by zaprzestano produkcji kałasznikowa, choć od lat 90-tych nie jest on już na wyposażeniu rosyjskiej armii. Zastąpił go karabinek AN-94 Abakan. Kałasznikow jest elementem popkultury wyrosłej na powojennej radzieckiej propagandzie mówiącej o wyższości ludów pracujących ZSRR nad zgniłymi kapitalistami z zachodu. W propagandę te, tak jak w kałasznikowa uwierzyło mnóstwo młodych ludzi, niektórzy z nich już nie żyją, inni dalej głoszą wyższość kałasznikowa nad innymi rodzajami karabinków. Zaledwie niewielka część przeszła do obozu konkurencji i uznała wyższość amerykańskiego M-16 znanego z filmów takich, jak „Pluton” czy „Łowca jeleni”. Karabinek ten właściwie przewyższa kałasznikowa wszystkimi parametrami, jest lżejszy, ma dłuższą lufę przez co jest celniejszy, prędkość początkowa pocisku wynosi tam 900 m/s, a nie 750 m/s, a skuteczny zasięg 600 metrów, a nie 500. Są to jednak drobiazgi zważywszy na to, że karabinków tych używa się w dzisiejszych czasach do walki na bliskie odległości i mają je w rękach przeważnie nie zawodowi żołnierze obeznani z bronią tylko szaleńcy, terroryści albo dzieci. M-16 obsługiwany przez niewprawne ręce psuje się łatwo, kałasznikow działa dalej. Nie wyczyszczony i porzucony przez pijanego angolańskiego partyzanta kałasznikow będzie działał nadal, tymczasem M-16 nie wystrzeli choćby nie wiem co. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego wyprodukowano około 100 milionów kałaszy i 20 milionów M-16. Liczby mówią same za siebie.
Michaił Kałasznikow żyje do dziś, na jego piersi lśni rząd orderów wręczanych mu przez wszystkich chyba pierwszych sekretarzy KPZR. Ma także odznaczenia z bratnich krajów, które dawno już przestały być bratnie. Mieszka w Iżewsku na Uralu gdzie znajdują się zakłady zbrojeniowe w których pracował. Otwarto tam muzeum jego imienia poświęcone najsłynniejszemu karabinkowi świata. W tym roku Michaił Kałasznikow kończy 88 lat. Przez długi czas razem z nim w Iżewsku pracował Hugo Schmaisser, człowiek który wyposażył armię Hitlera w broń będącą pierwowzorem kałasznikowa MP-43. Schmeisser, który pracował w fabryce w Suhl dostał się wraz z całym zakładem i rodziną w ręce armii czerwonej w 1945 roku. Jak wielu niemieckich konstruktorów i wojskowych został przewieziony do Rosji i „nakłoniony” do pracy twórczej i poświęcania swych sił dla dobra ojczyzny proletariatu i mas pracujących całego świata. Nie wiadomo co myślał o oszałamiającym sukcesie swego konkurenta. Nie dowiemy się tego nigdy, bo Hugo Schmeisser już nie żyje.
Podczas, którejś z kolei dekoracji Michaiła Kałasznikowa jakimś błyszczącym orderem prezydent Putin nazwał karabinek AK-47 i jego zmodyfikowaną wersję AK-74 symbolem rosyjskiego talentu i geniuszu.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy