Spadek notowań PiS-u w ostatnich tygodniach można z łatwością wytłumaczyć. Z jakich jednak powodów traci poparcie Konfederacja? Dlaczego aż ponad 20% ankietowanych nie wie, na kogo zagłosuje?
Dwukrotny spadek poparcia
Według KANTAR rok temu na Konfederację chciało głosować aż 12% ankietowanych. Jeszcze latem tego roku swe poparcie dla tej formacji deklarowało 10% Polaków, zaś w październiku zaledwie 5%, co oznacza, iż poparcie dla Konfederacji spadło w tym czasie ponad dwukrotnie! Według IBRIS na ugrupowanie Korwina, Bosaka i Brauna w lipcu tego roku chciało głosować ponad 9% ankietowanych, zaś trzy miesiące później, w październiku tylko 4,4%, czyli także ponad dwa razy mniej!
W ostatnich tygodniach poparcie dla PiS także spadło gwałtownie o ok. 10%, czego nie musimy chyba specjalnie komentować. Przyczyny są oczywiste.
Po tej samej stronie barykady
Jakie są jednak powody odwracania się plecami od Konfederacji? Niektórzy analitycy próbują to tłumaczyć wyłącznie tym, iż ugrupowanie stanęło ostatnio po tej samej stronie barykady co PiS. Ponieważ większość wyborców Konfederacji to ludzie bardzo młodzi, o poglądach nie tylko konserwatywnych, ale także konserwatywno-liberalnych (wypada przypomnieć, iż Unia Polityki Realnej Korwina była partią właśnie konserwatywno-liberalną), postawa Konfederacji w ostatnich tygodniach musiała mieć wpływ na spadek jej notowań. To prawda, lecz nie jest to jedyna przyczyna spadku popularności tego ugrupowania.
Wielu ludzi zafascynowanych początkowo Konfederacją zauważyło, iż bynajmniej nie jest to formacja różniąca się znacząco od pozostałych partii parlamentarnych. Na próżno szukają na stronie Konfederacji jej statutu. Gdy dowiadują się, że wejście do tego ugrupowania, a zwłaszcza udział w procesie decyzyjnym jest utrudnione tak, jak w przypadku innych partii, gdy proponuje się im jedynie pracę w klubach Konfederacji, czyli gdy zauważają, iż mają pełnić rolę swego rodzaju „murzyna”, zrażają się do tej formacji.
Świnie się zmieniają, koryto pozostaje
Gdy media nagłośniły sprawę (przyznanych sobie samym) astronomicznych wynagrodzeń „wierchuszki” tej formacji, część sympatyków Konfederacji musiała dojść do wniosku, że jej przywódcy nie mają w rzeczy samej nic przeciwko posilaniu się z „koryta”, które tak często sami przecież krytykują, patrz:
https://www.pulshr.pl/wynagrodzenia/gigantyczne-pensje-liderow-konfederacji,77500.html
Mimo, że decyzja o wyłonieniu kandydata Konfederacji na Prezydenta RP w drodze prawyborów była ze wszech miar godna pochwały, to już końcowy rezultat tych działań pozostawiał dużo do życzenia. Wyłoniony w ich wyniku Krzysztof Bosak byłby być może stosunkowo niezłym kandydatem (ze względu na swą elokwencję) pod dwoma warunkami, gdyby nie musiał przedstawiać swego życiorysu i gdyby występował wyłącznie w radio. Wielu sympatyków Konfederacji czuło pewien niesmak, iż o najważniejszy w państwie urząd ubiega się człowiek, który praktycznie w życiu nic znaczącego nie osiągnął i to w wieku prawie 40 lat. Ci, którzy wybrali Bosaka na kandydata Konfederacji na Prezydenta nie wzięli także pod uwagę znaczenia wizualnej części kampanii. Możemy oczywiście nie zgadzać się z tym, iż wygląd polityka może mu pomóc lub zaszkodzić w kampanii, ale w takiej właśnie rzeczywistości żyjemy i partie powinny to mieć na uwadze, jeśli chcą być skuteczne.
Oczywiście Konfederacja, podobnie jak inne partie, próbowała wynik Bosaka przedstawić jako sukces, gdyż uzyskał on więcej głosów niż wcześniej sama partia w wyborach parlamentarnych. Jednak trzeba mieć tutaj na uwadze znacznie większą frekwencję w wyborach prezydenckich. Faktycznie wynik Bosaka oznaczał regres, a nie postęp dla Konfederacji, gdyż jego wynik procentowo był gorszy od wyniku Konfederacji w wyborach parlamentarnych.
Brak zdolności koalicyjnej
Wielu dotychczasowych sympatyków odwróciło się od Konfederacji już przed drugą turą wyborów prezydenckich, gdy okazało się, że partia ta nie ma zdolności koalicyjnej. Bosak & Co. pokazali wówczas, że nie są w stanie zrozumieć, jakie znaczenie ma tzw. Realpolitik. Każdy wyborca Konfederacji wie, że nie uzyska ona nigdy większości w Sejmie, ale mogłaby być tzw. języczkiem u wagi. Gdy nie wykorzystała szansy na realizację jakichś swoich punktów programu w zamian za poparcie Dudy, część wyborców uznała, iż partia ta także w przyszłości nie będzie w stanie być koalicjantem, potrafiącym wymóc na większym partnerze realizację przynajmniej części swego programu. Po co więc popierać taką partię, pytała wówczas część elektoratu Konfederacji.
Nie można lekceważyć Polski powiatowej
Na spadek notowań Konfederacji miały także wpływ jej błędy w tak zwanym terenie. Zazwyczaj wszystkie partie polityczne lekceważą ten aspekt działań politycznych. Na przykład wystawiają na swych listach wyborczych kandydatów skompromitowanych w danym regionie czy też podejmują niewłaściwe decyzje dotyczącego terenu (gminy, miasta powiatu etc.). W konserwatywnej Polsce południowo-wschodniej – na Podkarpaciu Konfederacja uzyskała mandat poselski, w Krakowie także wywalczyła miejsce w Sejmie, a pośrodku – to jest w także konserwatywnym okręgu tarnowskim nie była już tego w stanie osiągnąć, gdyż liderem jej listy był tutaj człowiek dwukrotnie skazany (z kodeksu karnego). Gdybyśmy nawet wzięli poprawkę na to, iż obydwa skazania „jedynki” Konfederacji uległy zatarciu, oczywistym obciążeniem dla tej partii był fakt, iż lider ten jest dość dobrze znany w regionie, podobnie jak jego możliwości intelektualne (sic!), patrz:
http://marekciesielczyk.neon24.pl/post/150267,czeslaw-kwasniak-chrzescijanska-twarz-konfederacji
Kumulacja tych wszystkich przyczyn obniżenia notowań Konfederacji w ciągu ostatnich miesięcy sprawiła, że finalnie jej obecne straty wizerunkowe są tak duże, iż poparcie dla tego ugrupowania spadło nawet poniżej 5 procent.
Ponad 20% wyborców nie wie, na kogo ma teraz głosować. Są to głównie sfrustrowani, dotychczasowi wyborcy PiS-u oraz Konfederacji. Tak więc co piąty wyborca jest „do wzięcia” przez jakąś nową siłę polityczną, jeśli potrafi ona być dla tej części wyborców przekonywująca.
Marek Ciesielczyk jest doktorem politologii Uniwersytetu w Monachium, był profesorem politologii w University of Illinois w Chicago, pracownikiem naukowym w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegewart w Bonn i European University Institute we Florencji. Jest autorem pierwszej w języku polskim książki na temat KGB. Kontakt: tel. 601 255 849, dr.ciesielczyk@gmail.com
dr politologii Uniwersytetu w Monachium, wykładowca sowietologii w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu (Małopolska), obecnie Redaktor naczelny pisma "Prawdę mówiąc" oraz portalu www.prawdemowiac.pl, więcej patrz: www.marekciesielczyk.com
Jeden komentarz