W piątek kupiłem rogala w Poznaniu z certyfikatem i zjadłem – pychota. Kupiłem od razu 10 sztuk. Zauroczony smakiem coś się o tych pysznych i jedynych na świecie rogalach poszukałem informacji – skąd się wzięły ?
W piątek kupiłem rogala w Poznaniu z certyfikatem i zjadłem – pychota. Kupiłem od razu 10 sztuk. Zauroczony smakiem coś się o tych pysznych i jedynych na świecie rogalach poszukałem informacji – skąd się wzięły ?
To co gwarą?
„Poznańska wiara, szczuny, ziomale,
Ejbry, salachy, pindy i mele,
Śrutujmy wszyscy z tytki rogale
W piątek, sobotę oraz w niedzielę.
Żeby tradycji stało się zadość,
Na bok odłóżmy smutki i żale,
Niechaj z kalafy bije nam radość,
Dzisiaj są ważne tylko rogale!
Niech się przeróżne rodzą teorie,
Mogą z nas zrobić wielkich żarłoków,
Nam nie są straszne żadne kalorie,
Przecież rogale mamy raz w roku! ”
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich.
Jak głosi legenda to właśnie na odpuście w parafii św. Marcina, pojawiły się ponoć świętomarcińskie rogale. Jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza parafii proszącego o dary dla biednych, upiekł ich aż 3 blachy i przyniósł pod kościół. Potem dołączyli do niego inni – przed wojną poznańscy rzemieślnicy przynosili też mięsa i chleby, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta. Do dziś przetrwała tylko tradycja wypiekania z drożdżowego ciasta wypełnionego masą makowo-migdałową świetomarcińskich rogali, którymi każdy poznaniak objada się raz do roku – 11 listopad
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich w Poznaniu sięga 1891 roku. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina (11 listopada), ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pod wezwaniem Świętego Marcina ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby – wzorem patrona – zrobili coś dla biednych. Józef Melzer, jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza, upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół. W następnych latach dołączyli do niego inni, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta.
Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. A po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, natomiast tuż po II wojnie światowej przed zapomnieniem rogala uratował Zygmunt Wasiński. Tradycja wypiekania rogali świętomarcińskich na dzień 11 listopada przetrwała w Poznaniu do dziś. W tym dniu poznaniacy zjadają go kilkaset ton.
Kupcie – PYCHOTA !!!
" Patriotą się jest lub się bywa, bywają ci dla których interes własny jest ważniejszy od ojczyzny" - Rotmistrz Witold Pilecki. Patriotyzm to nie słowo, to godność bycia Polakiem.