„Right or wrong – my country”, tak myślą o swoim kraju Anglicy i nie tylko oni. Sądząc na podstawie tego, co publikuje się w Polsce o naszym kraju można uznać, że znaczna część, a właściwie większość z tych, którzy wypowiadają się w mediach nie traktuje Polski, jako „swego kraju”, a jedynie, jako miejsce niechcianego, przymusowego przebywania. Jedni czynią to z lekceważeniem, ale są i tacy, którzy najwyraźniej dyszą nienawiścią. I co ciekawe, nie są to ludzie, którym się źle powodzi w Polsce, odwrotnie podobnie jak w XVIII wieku Polskę zdradzili nie ci najbardziej pokrzywdzeni, lecz najwyżej uprzywilejowani – Poniński, Rzewuski, Branicki, Potocki itd. Obecnie poziom zdrajców bardzo się obniżył pozostała jednak ta sama podłość i chciwość, a także zamiłowanie w […]
„Right or wrong – my country”, tak myślą o swoim kraju Anglicy i nie tylko oni.
Sądząc na podstawie tego, co publikuje się w Polsce o naszym kraju można uznać, że znaczna część, a właściwie większość z tych, którzy wypowiadają się w mediach nie traktuje Polski, jako „swego kraju”, a jedynie, jako miejsce niechcianego, przymusowego przebywania.
Jedni czynią to z lekceważeniem, ale są i tacy, którzy najwyraźniej dyszą nienawiścią.
I co ciekawe, nie są to ludzie, którym się źle powodzi w Polsce, odwrotnie podobnie jak w XVIII wieku Polskę zdradzili nie ci najbardziej pokrzywdzeni, lecz najwyżej uprzywilejowani – Poniński, Rzewuski, Branicki, Potocki itd.
Obecnie poziom zdrajców bardzo się obniżył pozostała jednak ta sama podłość i chciwość, a także zamiłowanie w opluwaniu własnego kraju.
Niedawno ukazały się publikacje na temat porównania obydwu naszych wojennych i powojennych okupantów, który lepszy a który gorszy. Pomijając idiotyzm samej idei takich porównań, trzeba się zastanowić nad skutkami pozostawionymi przez wspólne ich zbrodnie popełnione w stosunku do Polski.
Terytorium współczesnej Polski zostało wyznaczone arbitralnie przez Stalina przy służalczej akceptacji naszych zachodnich „sojuszników” i połączone z zaborem na rzecz Sowietów połowy terytorium państwa polskiego z takimi czysto polskimi miastami jak Lwów, Wilno, Grodno i wiele innych ważnych miejsc dla polskiej historii i współczesności.
Zabór ten dokonany został spiskiem Stalina z Hitlerem potwierdzonym traktatem rozbiorowym z 28 września 1939 roku ustalającym szereg działań wspólnych, ale też otwierającym drogę do wielu akcji indywidualnych po obu stronach okupacji Polski.
Należy szczególnie wymienić podstawowe akcje zbrodnicze obu stron.
Wymordowanie wspólnymi siłami polskich elit narodowych i zastąpienie ich przez Sowiety własnymi agentami, lub elementem kryminalnym.
Wprowadzenie powszechnego systemu prześladowań politycznych.
Systematyczne niszczenie polskiej kultury w tym szczególnie „wiary ojców naszych” i indoktrynowanie nieludzkiej ideologii z promocją donosicielstwa, kłamstwa, służalstwa, nienawiści i wzajemnej wrogości.
Niszczenie polskiej, autonomicznej gospodarki na rzecz służby okupantowi.
Pogrążanie narodu w nędzy, pijaństwie i rozwiązłości, rozbijanie więzi rodzinnych
Szczególne tępienie polskiego rolnictwa indywidualnego przez przymusowe dostawy po zaniżonych cenach, braki w zaopatrzeniu, wstrzymanie rozpoczętego przed wojną procesu komasacji gruntów i niedostatki infrastruktury.
Rozpoczęcie procesu ludobójstwa przez masowe rozstrzeliwania, wysiedlania i mordowania Polaków we wschodnich regionach Polski, na Zamojszczyźnie, w Warszawie i innych miejscach.
Występujący w obronie PRL powołują się na osiągnięcia polskiego rolnictwa w tym okresie. Miałem możność zetknięcia się osobistego z tą sprawą.
Otóż kiedy zostałem zgłoszony przez polski komitet FAO, jako kandydat do obsadzenia stanowiska dyrektora programu indyjskiego i wygrałem konkurs, a później z powodu sporu między FAO i rządem indyjskim w odniesieniu do szczebla dyplomatycznego tego stanowiska, również i konkurs na stanowisko dyrektora programu afrykańskiego /jeden był po angielsku drugi po francusku/ – PRL odmówił mi / nie po raz pierwszy/ paszportu.
FAO wytłumaczono to niezbędnością mojej osoby dla polskiej gospodarki, równocześnie likwidując mój zakład badawczy i proponując przeniesienie się na Wybrzeże, z którego nota bene zostałem wysiedlony.
W tych okolicznościach postanowiłem przejść na emeryturę w warunkach „twardego” lądowania i korzystając z moich uprawnień rolnych zakupiłem upadłe niewielkie gospodarstwo rolne licząc na możliwość uruchomienia hodowli ryb.
Niestety ryb mi nie pozwolono hodować ze względu na deficyt wody wynikający z faktu, że na Pisi Tucznej, nad którą to gospodarstwo było usytuowane PRL zlikwidował na przestrzeni paru kilometrów istniejące zapory wodne i związane z tym młyny i stawy hodowlane, które oprócz bieżących pożytków produkcyjnych utrzymywały należyty poziom wód gruntowych.
Ponadto we wsi położonej w odległości trzydziestu kilometrów od Warszawy jedyną zdobyczą cywilizacyjną był prąd elektryczny bardzo często wyłączany. Telefon był tylko w szkole a droga gruntowa błotnista lub w grudzie. Całe szczęście, że miałem Poloneza, który jak czołg radził sobie z tą drogą. We wsi był tylko jeden traktor i to tylko dlatego że jego właściciel pracował w Ursusie i go sobie wygospodarował.
Reszta zaprzęgi końskie i żniwa za pomocą snopowiązałek lub ręczne, nie mówiąc już o wykopkach.
Pamiętam, że jeżdżąc do kościoła zabieraliśmy miejscowych ile się dało, a przed kościołem był tylko jeden samochód, mnóstwo furmanek i rowerów.
Działo się to zaledwie trzydzieści kilka lat temu, tylko że wieś pełna była gospodarstw rolnych z inwentarzem żywym.
Obecnie wieś ma drogę asfaltową, wodociąg, gaz, sieć telefoniczną, dostęp do telewizji i Internetu, wywóz śmieci i inne dobrodziejstwa cywilizacyjne.
Wszystko zrobione z udziałem znacznego wkładu własnej pracy i pieniędzy mieszkańców wsi. Tylko że zmieniła ona swój charakter i dziś jest przede wszystkim „sypialnią Warszawy” korzystając szczególnie z dogodnego połączenia drogą ekspresową.
W interesie spadkobierców spisku antypolskiego prowadzi się obecnie Europie intensywna akcja przeciwko Polsce, szczególnie usłużny jest w niej dyspozycyjny aparat UE, ale nie brakuje też potężnej agentury w samej Polsce.
Poza przedstawicielami „holokaustbiznesu” mamy do czynienia z intensywnymi działaniami w kierunku systematycznego osłabiania pozycji Polski we wszystkich możliwych dziedzinach ze strony „totalnej opozycji”, która w „tfurczym” zapale oponuje nawet przeciwko sobie.
Przy okazji ujawnili się też wynajęci, bo nie sądzę, że „pożyteczni idioci”, piszący na nowo, a raczej powtarzający bolszewicką wersję historii Polski, Ukazuje się Polaków, jako „krwawych okupantów” na różnych obszarach z polskimi Kresami na czele.
Wyjaśniałem ten problem wielokrotnie, mogę tylko dodać, że nasza obecność na tych ziemiach nie była skutkiem podboju, jak to miało miejsce w przypadku Litwinów, ale spadku dynastycznego lub wolnego wyboru miejscowych przedstawicieli i gdyby nie nasz wysiłek zbrojny w ich obronie to mogły być to ziemie muzułmańskie, albo ewentualnie wielkoruskie. Istnienie współczesnej Ukrainy i Białorusi jest skutkiem naszej obecności.
Ucisk chłopów pańszczyźnianych występował w całej Europie, w Polsce jednak odsetek ludzi wolnych był najwyższy. We Francji w XVII wieku na 25 mln ludności było zaledwie pół miliona szlachty, w Polsce na 10 mln było blisko dwa i pół mln, a to ze względu na gdzie indziej nieznane zjawisko szlachty zagrodowej.
Ponadto wielu chłopów z „królewszyzn”, własności kościelnych i nadań indywidualnych miało status niezależnych włościan.
Nie możliwe byłoby przy opisywanej chętnie panującej powszechnie straszliwej nędzy chłopskiej w Polsce wytworzenie przez tę warstwę takiej kultury jak polski folklor i udział w wojnie szwedzkiej czy powstaniu kościuszkowskim.
Lokalne bunty chłopskie Kostki Napierskiego czy Szeli miały swoje podłoże w sytuacji materialnej, ale były głównie wynikiem inspiracji i finansowania przez Szwedów i Austriaków, a wypadki chłopskiej zdrady w powstaniu styczniowym sprytną intrygą carskiej ochrany przedstawiającą to powstanie jako sprzeciw przeciwko uwłaszczeniu chłopów przez cara Aleksandra II. Podobnie moskiewska cerkiew prawosławna inspirowała udział prawosławnych chłopów na Ukrainie w buntach kozackich nadając im charakter obrony tej religii przeciwko unickim, „rzymskim odszczepieńcom”.
Nie można tych wszystkich bardzo skomplikowanych i posiadających różnorakie oblicze problemów przedstawiać w postaci prymitywnej, moskiewskiej propagandy – walki z polską, katolicką przemocą.
Do antypolskiej akcji włączyły się też popłuczyny po PRL próbując tworzyć pozytywny obraz tej de facto sowieckiej okupacji nawet niezbyt mocno ukrytej fasadą odrębnego państwa. Poza opisywanymi przeze mnie uzależnieniami wszystkich dziedzin życia w Polsce od Sowietów, rezultatem tego stanu był nędzny poziom życia i stałe „chwilowe” trudności w zaopatrzeniu w podstawowe artykuły niezbędne dla minimum egzystencji.
Symbolem tych czasów były wieczne kolejki przed sklepami o cokolwiek co „rzucą”, dla przeciętnego człowieka równie hańbiące jak brak wolności słowa czy zagrożenie ze strony ubecji.
Rzekomo szybka odbudowa zniszczeń wojennych w Polsce zawdzięczając sowieckiej pomocy była przede wszystkim rezultatem zaangażowania całego narodu. Niemcy swoje zniszczenia zlikwidowali znacznie szybciej przy pomocy amerykańskiej i w odróżnieniu od Polaków dokonali tego za pomocą maszyn a nie pracy ręcznej.
Hałaśliwie propagowana „braterska pomoc” radziecka była kroplą w morzu w zestawieniu z totalnym rabunkiem i bezsensownymi zniszczeniami dokonanymi przez sowiecką armię po wejściu na polskie i odzyskane ziemie.
Po wojnie ten rabunek był kontynuowany w różnej formie, w tym zapłatą za „różnicę wartości” /?!/, zapewne ruin Wrocławia i Szczecina, a także spalonego przez Sowiety Gdańska już po ich wejściu do miasta w stosunku do ocalałych Lwowa i Wilna.
Ponadto zostaliśmy obciążeni wieloletnim obowiązkiem dostarczania za darmo węgla koksującego z kopalni wałbrzyskich i sprzedawania za pośrednictwem sowieckim węgla Finlandii z rublowymi cenami wyznaczonymi dla dostaw do samych Sowietów.
Niedawno opisywałem metody sowieckiego handlu z Polską nie tylko w okresie powojennej grabieży, ale także w wiele lat po wojnie, praktycznie dopóki istniały Sowiety.
Nie były to jednak najgorsze skutki okupacji, znacznie gorszy był zamach na „dusze ludzkie”. Śmigły – Rydz mawiał, że różnica między Niemcami a Sowietami polega na zagrożeniu naszej nieodległości ze strony Niemiec, o którą będziemy walczyć, a natomiast ze strony bolszewickiej na zagrożeniu zaboru polskiej duszy.
Wprawdzie nie udało się Niemcom fizyczne zniszczenie polskiego narodu mimo zadania olbrzymich strat, a Sowietom zabranie naszej duszy, ale niestety poważnie ją skaleczono.
Skutki tego przeżywamy do dziś i niestety nie podjęliśmy skutecznej walki o jej uleczenie i to jest ciągle najważniejsze zadanie.