Zazwyczaj piliśmy za błędy na górze ale jak życie pokazało – niezbyt dużo nam z tego przyszło – a może nawet jest gorzej niż było. Może lepszym rozwiązaniem będzie zajęcie się własnymi błędami poznawczymi, które wkradają się do naszego myślenia i wypaczają jego kształt i treść powodując fatalne konsekwencje dla naszej kondycji psychicznej i życia.
Błędy poznawcze to zniekształcenia rzeczywistości, jakie dokonują się w naszym umyśle, percepcji i skutkują nieadekwatnym odbiorem otaczającego nas świata, a w efekcie problemami w kontaktach z innymi ludźmi, depresją, nadmiernym stresem, atakami lękowymi, poczuciem beznadziejności.
Skąd się biorą błędy poznawcze? Uczymy się fałszywego widzenia rzeczywistości od innych istotnych dla nas osób – na przykład rodziców – lub sami wytwarzamy fałszywe wzorce pod wpływem własnych traumatycznych doświadczeń.
Mimo, że cierpimy, ponieważ zaburzony obraz rzeczywistości prowadzi do przeżywania smutku, lęku, niepokoju czy wreszcie depresji bardzo trudno samemu rozstać się z tymi okularami zniekształcającymi widzenie świata. Często konieczny jest psycholog, który uświadomi nam, na czym polega to nieprawdziwe spojrzenie na rzeczywistość. Sami nie zdajemy sobie z tego sprawy i jesteśmy przekonani, że to, co widzimy jest jedyną prawdą dla nas i dla innych.
Problemy mogą narastać zwłaszcza w momentach da nas dramatycznych jak na przykład utrata pracy, problemy materialne czy długotrwałe poszukiwanie posady czy zajęcia. Koloryt emocjonalny świata wydaje się przytłaczająco szary i niezmienny, nad głową wisi katastrofa (a najczęściej cala seria katastrof) i za wszelką cenę szukamy w sobie winy za wszystkie błędy: własne i cudze.
Przypatrzmy się po kolei błędom poznawczym:
Dychotomia – to widzenie świata tylko w dwóch barwach; czarnej i białej. Coś jest albo złe albo dobre i nie ma miejsca na żadne szarości i światłocienie. Jak każdy z nas wie, w praktyce świat jest dużo bardziej skomplikowany i złożony – wymaga bardzie subtelnego potraktowania i analizy niż dzielenie na przykład ludzi wyłącznie na śmiertelnych wrogów i przyjaciół do grobowej deski.
Powiększanie wad – zdarza się, że niektórzy ludzie tak długo patrzą w inną osobę, że znajdą w niej robaka i bardzo starają się, aby był coraz większy. Widzenie u innych wyłącznie wad i to możliwie w przejaskrawiony sposób nie buduje dobrych relacji z innymi ludźmi, których obserwujemy z pozycji zgorzkniałego i nieżyczliwego mizantropa. Nikt nie jest doskonały jak trafnie zauważył jeden z bohaterów „Pól żartem pół serio” i może, dlatego przy odrobinie starań bez większego trudu nawet w największym świętym i bohaterze można znaleźć jakiś szpetny rys, już nawet o nas, zwyczajnych ludziach, nie mówiąc. Zwykle też nie poprzestajemy tylko a odkryciu owych wad: zwykle możliwie często i szeroko komentujemy i rozgłaszamy nasze rewelacje każdemu chętnemu. Życie w świecie zaludnionym potworami jest raczej niemiłe: wszyscy jawią się jako kłamcy, maniacy seksualni, karierowicze czy pijacy. Co tylko chcecie.
Uogólnianie, generalizacja – z jednego negatywnego, czy niepomyślnego wydarzenia wyciągamy wnioski, co do całości świata albo po wszystkie czasy. Jedna rzecz staje się niezbitym dowodem czekających nas kłopotów i nieszczęść, jakie spotkają nas bez wątpienia. Można też generalizować swoje oceny dotyczące zachowania innych ludzi: Takie czasy, że nikt sobie nie da rady! Przesłanka, jaka służy generalizacji może mieć sens albo nie – to nie jest specjalnie istotne: jedna nieudana rozmowa z pracodawcą może „oznaczać”, że nigdy i nigdzie nie znajdę pracy i nie ma w Polsce już dla mnie żadnej nadziei.
Katastrofizm – bywa, że myśli katastroficzne nie opuszczają nas ani na chwilę: nie dość, że Zaraz zachoruje i umrę, to jeszcze Zachorują bliscy, Wyrzuca mnie z pracy, Kryzys zniszczy wszystkich na świecie i tak dalej. Myśli katastroficzne najczęściej odpowiadają za ataki lękowe i stany paniki. Zazwyczaj udowodnienie z dostateczną pewnością nadciągających katastrof jest trudne, ponieważ nawet, jeśli ktoś wpadnie w kłopoty finansowe wcale nie znaczy, że zostanie postawiony sam sobie przez rodzinę i przyjaciół i już do końca życia nie będzie miał pracy.
Czytanie w myślach – po prostu wiemy za innych, co myślą i co chcą i przeważnie są to myśli niesympatyczne wiec musimy się przed nimi bronić. Wiemy, co ludzi myślą i jacy są naprawdę – wystarczy tylko spojrzeć na jakiegoś osobnika żeby odkryć jego ukryty zamiary. Poważny krok w stronę regularnej paranoi. Naturalnie jesteśmy w tym całkowicie nieomylni.
Wnioskowanie o rzeczywistości na podstawie własnych stanów emocjonalnych – skoro jestem zestresowany i niezadowolony, lub jest mi smutno, to oznaki takiego stanu dostrzegam u wszystkich ludzi wkoło. Rzeczywistość przybiera koloryt moich emocji i zazwyczaj jest to kolor szary albo czarny, ale zdarza się też, że jesteśmy akurat nastawiani maniakalnie i wtedy jest krótki karnawał. Czy nam się to podoba, czy nie rzeczywistości jest nieco bardziej złożona, niezależna i bogatsza oraz nie podlega zmianom wynikającym z naszych stanów emocjonalnych.
Branie odpowiedzialności za rzeczy niemożliwe – za to co działo się w przeszłości i w przyszłości. Z moją rodziną, przyjaciółmi. Z moją firmą, nawet z całym krajem. Nie ma praktycznie takiej rzeczy, za którą nie mógłbyś czuć się odpowiedzialny. Od ptasiej grypy po dziurę ozonową. Taki stan rodzi stres i napięcie, które bez zmiany takiego sposobu widzenia świata i jego spraw łatwo nie ustąpi.
Etykietowanie – nadajemy etykietki wszystkiemu i wszystkim. Nie ma takiej rzeczy, która by nie podpadała pod jakąś kategorię. Najczęściej dotyczy to ludzi, którzy nas otaczają. Świat staje się sztywny i do bólu skategoryzowany i to właśnie my nieomylnie rozpoznajemy te wszytki nalepki i ogłaszamy sobie i innym. Złodziej, kanalia, dureń, dziwka, kretyn, idiota, ćwok – takiej zwykle treści bywają te naklejki i nic dziwnego, że w świecie, w którym odnajdujemy takich ludzi jedynym uczuciem jest mściwa satysfakcja, że znamy prawdziwe twarze innych i nie ma w nim miejsca na miłości i przyjaźń.
Myślenie powinnościowe – czyli bezustanne myślenie o tym, co powinieneś zrobić kiedyś, teraz i w przyszłości i jak będzie fatalnie, jak tego nie uczynisz. Myślenie powinnościowe to gorset a może raczej smycz i to krótka, na której trzymamy samych siebie. Wytwarza to w nas stan smutku i napięcia, że nie robimy to, co powinniśmy robić w związku z tym jesteśmy nie tacy, jacy powinniśmy i nie spełniamy oczekiwań innych ludzi i własnych (na przykład nie zarabiamy tyle pieniędzy ile trzeba)i dlatego jesteśmy niewiele warci.
Negatywne opinie na własny temat – kochaj bliźniego jak siebie samego- jest to całkiem poważna sugestia terapeutyczna, ponieważ człowiek, który nie lubi sam siebie raczej nie będzie skłonny do lubienia innych i często nawet w czynny sposób (agresja i destrukcja) może to manifestować. Jestem głupi, Jestem nic nie wart, Nic nie umiem, Nic mi się nie uda. Przechowywanie w swojej głowie takich przekonać musi doprowadzić do depresji. I na pewno nie pomaga w pracy i nie buduje dobrych relacji z bliskimi. Ten błąd poznawczy często pojawia się u osób, które utraciły pracę i mają trudności z jej znalezieniem i boleśnie odczuwają presję rodziny.
Wojciech Warecki & Marek Warecki www.warecki.pl Dwa słowa o nas. Zajmujemy się: Pisaniem książek i dziennikarstwem Oraz Trenowaniem i szkoleniami Doradztwem Terapią szczególnie w zakresie: Stres, psychosomatyka Mobbing funkcjonowanie człowieka w organizacji Psychologia wpływu i manipulacji Psychologia oddziaływania mass mediów (w tym nowe media) Rozwój osobisty i kreatywność Praca zespołowa i kierowanie Psychologia sportowa Problemy rodzinne. Warsztaty skutecznego uczenia się