Obecne działania władców zachodniego imperium zła, nie tylko odbijają się czkawką w całym represjonowanym przezeń świecie, ale zachodzą za skórę szeregowym obywatelom jego twardego jądra, jakim są niewątpliwie Stany Zjednoczone. Do tej pory żyli oni w dobrobycie i niezasłużonym poczuciu swej „wyjątkowości”. Dziś bieda i widmo niepewnego jutra zagląda im prosto w oczy. Wydawałoby się, że czas dojrzał już do drastycznych, nawet rewolucyjnych, zmian. Tym czasem społeczeństwo amerykańskie tonie w marazmie i totalnym zakłamaniu serwowanym na okrągło przez wszechobecną maszynę propagandową, zwaną „mediami głównego nurtu” i polityczne marionetki odgrywające rolę „przywódców” w oligarchicznym teatrze absurdu. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Interesującą analizę tego aspektu można znaleźć w najnowszym artykule[i] Freda Gibbona. Poniżej zamieszczam tłumaczenie ciekawszych sentencji tej […]
Obecne działania władców zachodniego imperium zła, nie tylko odbijają się czkawką w całym represjonowanym przezeń świecie, ale zachodzą za skórę szeregowym obywatelom jego twardego jądra, jakim są niewątpliwie Stany Zjednoczone.
Do tej pory żyli oni w dobrobycie i niezasłużonym poczuciu swej „wyjątkowości”. Dziś bieda i widmo niepewnego jutra zagląda im prosto w oczy. Wydawałoby się, że czas dojrzał już do drastycznych, nawet rewolucyjnych, zmian. Tym czasem społeczeństwo amerykańskie tonie w marazmie i totalnym zakłamaniu serwowanym na okrągło przez wszechobecną maszynę propagandową, zwaną „mediami głównego nurtu” i polityczne marionetki odgrywające rolę „przywódców” w oligarchicznym teatrze absurdu.
Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Interesującą analizę tego aspektu można znaleźć w najnowszym artykule[i] Freda Gibbona. Poniżej zamieszczam tłumaczenie ciekawszych sentencji tej publikacji.
Dzisiaj przestępstwa, lunatyzm, zgnilizna są powszechne, tak że bezwolnie gnamy ku jakiejś katastrofie, jeszcze niewyraźnie majaczącej na horyzoncie.
Dzisiejsza Ameryka to nie jest państwo, ale zlepek grup różnych interesów zajmujących wspólna przestrzeń geograficzną. Korporacje, rasy, ideologie, obcy agenci udający Amerykanów, skaczą sobie nawzajem do gardeł.
Struktura władzy nieodwracalnie się zmieniła i nie dzieli się jak dawniej na wykonawczą, sądowniczą i ustawodawczą, ale na Biały Dom, Wall Street (finanse), media, AIPAC[ii] (główna żydowska agentura w USA), itd. Wybory to zabawka dla pospólstwa, absorbująca jego uwagę, gdyż jego wpływ na władzę obecnie już nie istnieje. Korporacji nie można nazywać już „amerykańskimi”. Bezpowrotnie minęły czasy kiedy to Charlie Wilson mógł powiedzieć: „co jest dobre dla General Motors jest dobre dla Ameryki”. Obecne międzynarodowe korporacje są rozprzestrzenione globalnie i lojalne tylko do swych zysków.
W charakterze dygresji następująca uwaga; socjalizm jest systemem, gdzie środki produkcji należą do państwa. W naszym systemie to państwo jest własnością środków produkcji. Kongresmeni to towar; Waszyngton jest automatem do sprzedaży; włóż monetę, wybierz potrzebny ci przepis prawny i pociągnij za dźwignię. Innymi słowy Ameryka jest oligarchią[iii] z prezydentem reprezentującym interesy korporacji, kompleksu militarnego i Izraela.
Demokracja, jeżeli w ogóle kiedykolwiek istniała, jest nieobecna. Amerykanie nie mają wpływu na to czego uczy się ich dzieci, kiedy można śpiewać kolędy i z kim prowadzić wojnę. Intensyfikowane są socjalne reżimy; spróbuj powiedzieć coś na murzyna, żyda, czy homoseksualistę i zostaniesz wyrzucony z pracy w typowo sowieckim stylu.
Socjalne media są również narzędziem cenzury. Niewybierani prezydenci Google i Facebook, obaj żydzi, kontrolują to co cały świat ma prawo widzieć.
Jakość wykształcenia gwałtownie spada, a młodzież nie jest w stanie oszacować stopnia degrengolady, gdyż nie zna niczego innego. Społeczeństwo debatuje na temat, kto może korzystać z jakich toalet; a 20% Amerykanów myśli, że słońce obraca się dookoła ziemi. Na uniwersytetach Szekspir to rasista, Mozart zbyt elitarny, a gramatyka jest narzędziem opresji.
Dwa milenia zachodniej cywilizacji są zapomniane. Małpy gaworzą na ruinach zapomnianego społeczeństwa. Niełatwo połączyć raz przerwany łańcuch kultury. Zresztą wykształcone społeczeństwo stanowi zarodek problemów, więc nie będziemy go posiadać.
Większość studentów – powinienem napisać „studentów” – nie powinna znajdować się na uniwersytetach, ale zostali skuszeni studenckimi pożyczkami, które jedynie wzbogacą administratorów uniwersyteckich i banki.
Reasumując, można stwierdzić że Ameryka zniża się do poziomu trzeciego świata. Gwałtowny lub w zwolnionym tempie, oczekuje nas jakiś epokowy upadek.
Powyższy opis dotyczy państwa, które dla większości Polaków jest niedoścignionym wzorcem do naśladowania. No może nie aż tak niedoścignionym. Lata III RP pozwoliły nadrobić zaległości. Teraz kraj nasz przypomina Amerykę w miniaturze i zapewne dlatego większość jest zadowolona i dumna z osiągnięć. Jakie tego mogą być efekty przeanalizuję w następnym artykule.
[i] https://www.unz.com/freed/decline-in-the-fall-or-late-summer-anyway/
[ii] https://www.aipac.org/
[iii] https://pl.wikipedia.org/wiki/Oligarchia
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: 22.08.2018 – Syria: 1055 dzień sprzątania świata… | KODŁUCH