Miasteczko New Miami w stanie Ohio, USA stoi na skraju bankructwa po tym jak sąd nakazał zwrócić wszystkie pieniądze, jakie wyłudzono od mieszkańców głównie poprzez fotoradary wyłapujące kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle.
Mimo, że takie praktyki stanowią przyczyny dość sporej ilości wypadków to okazuje się, że fotoradary nie przyczyniają się do zmniejszenia ilości wypadków. Jak widać ci, co przejeżdżają „na czerwonym”, robią to mimo radarów. To samo dotyczy kierowców myślących, że jadąc drogą krajową uczestniczą w rajdzie Paryż – Dakar.
W New Miami z mandatów zebrano ponad 3 miliony $ które miasto, jeśli sąd najwyższy podzieli opinię sądu niższej instancji, musi zwrócić.
Kilka lat temu Trybunał Konstytucyjny w Polsce także nakazał zwrot pieniędzy pobranych z foto radarowych mandatów. Nie musimy ich płacić i dzisiaj. Jak to zrobić czytaj TUTAJ
Miasto musi zwrócić pieniądze za tysiące mandatów w cenie 180 $ plus odsetki.
Adwokaci udowadniają, że wcale nie chodziło o to, aby kierowcy zaczęli widzieć czerwony kolor światła na skrzyżowaniu, ale o to aby księgowy, przestał widzieć czerwony kolor w księgach finansowych opisujących budżet miasta.
Ratowanie budżetu mandatami następuje też przy wykorzystaniu policji, której aktywność na drogach wzrasta wraz z upływem każdego kwartału rozliczeniowego.
Fotoradary w Polsce także wprowadzono dlatego, że kradzież środków z OFE nie wystarcza. Dlatego Główny Inspektor Transportu Drogowego zamiast zająć się jakością dróg, gdzie dziury, nierówne pobocza i nieodpowiednie oznakowanie zagrażają bardziej niż kierowcy przekraczający „dozwoloną prędkość” w miejscach cynicznych pułapek ustawionych w miejscach gdzie ograniczenia są zbyteczne i dlatego kierowcy się ich nie spodziewają.
Pułapki są w miejscach gdzie może i powinny być ograniczenia, ale w określonych godzinach, na przykład nie w nocy, gdzie na drodze nie pojawia się nawet pies z kulawą nogą.
Czy takim miejscu jest potrzebny fotoradar taki jak na na słupie po lewej stronie zdjęcia?
Problemy Nowego Miami są postrzegane podobnie przez wielu kierowców w całym kraju – w tym wielu posłów i prawników – jako przykład wykorzystywania przez władze miejskie pułapek prędkości i fotoradarów nie w celu poprawienia bezpieczeństwa ruchu drogowego, ale uzupełnienia kasy.
Niektórzy prawodawcy sugerują, że dotacje państwowe dla jednostek prześladujących obywateli mandatami powinny zmniejszone o kwoty jakie uzyskują one z mandatów.
Poseł z Ohio, który sam został przyłapany przez kamerę gdy przejechał przez czerwone światło w Columbus mówi, że w 2006 i 2014 r. ustawodawcy zatwierdzili restrykcje dla fotoradarów i że restrykcje dla takich urządzeń cieszą się szerokim poparciem w miastach takich jak Cincinnati i Cleveland.
W USA kwestie te mają prawo regulować samorządy mieszkańców. W Polsce władza nie jest „w rekach ludu” lecz rządu i Sejmu.
Czas jednak aby przerwać niekonstytucyjny obyczaj karania obywateli przez maszyny i prześladowania kierowców przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego, firmę, która zamiast zająć się poprawianiem bezpieczeństwa poprzez ilość i jakość dróg usiłuje zastępować policję.
Obecnie siedem stanów rozważa wprowadzenie przepisów zakazujących korzystania z kamer czerwonego światła i fotoradarów w związku z obawami o ich nadużywanie, a badania wykazują, że liczba kamer przy czerwonych światłach w USA spadła do 467.
„To naprawdę przedsięwzięcie ukierunkowane na zarabianie pieniędzy „, mówi Israel Klein, prawnik z Nowego Jorku. „Oni grają tylko o dolary a to jest ekstremalne nadużycie władzy.”
Klein na początku tego roku złożył pozew zbiorowy przeciwko miastu NYC, w którym twierdzi, że mandaty za fotoradarę są nieważne i naruszają przepisy stanu Nowy Jork, ponieważ miasto nie złożyło wszystkich niezbędnych dokumentów w sądzie, zanim zezwoliło prywatnej firmie na wysyłanie mandatów w mailu. Budżet Nowego Jorku w 2018 r. ma zyskać z tytułu mandatów 119 mln USD. „Urzędnicy lekceważą prawo tak długo, jak długo zarabiają na tym pieniądze” – dodał Klein.
Badania amerykańskie wskazują że fotoradary poprawiają bezpieczeństwo na drogach o około 39%. I pewnie są naciągane tak samo jak sondaże poparcia dla polityków. Nie prowadzi się badań na ile denerwowanie kierowców idiotycznymi radarami prowadzi jednocześnie do pogorszenia warunków bezpieczeństwa.
Ja osobiście nie jestem przeciw kontrolom na drogach, jednak uważam, że mogą one być prowadzone jedynie przez policjantów (ludzi). W wielu przypadkach wykroczeń tam gdzie z radaru chcą karać mandatem policjant udzieliłby upomnienia ze skutkiem znacznie lepszym niż mandat.
PS. Oto jeden z ponad 7 tysięcy komentarzy pod artykułem dotyczącym fotoradarów: ” W naszym mieście za prześladowania nas kamerami czerwonego światła wywaliliśmy burmistrza z roboty. Badania pokazują, że można je ustawiać pod różnymi kątami, tak aby można było wystawiać mandaty które inaczej nie zostałyby wydane. Kamery zwiększają liczbę wypadków uderzenia w tył auta, gdyż przestraszeni kierowcy gwałtownie hamują. Jeśli miasta wydłużą okres trwania światła żółtego, ilość przypadków przejazdu na czerwonym dramatycznie się zmniejsza.
Jeden komentarz