Ukrywanie prawdziwych sprawców Holokaustu to temat obecny również w filmie. Poniekąd proroczy pod tym względem okazuje się być pochodzący z 1994 r. „Vaterland” Christophera Menaul’a.
Jest rok 1964. Trzecia Rzesza zwyciężyła lokalnie w Europie. Zdobyła część Afryki Północnej, Rosję. Jedynie na Uralu toczą się walki z niedobitkami armii Stalina, broniącymi resztek Związku Sowieckiego hen, na Syberii.
Urzędnik policyjny SS-Sturmbannführer Xavier March trafia na ślad zagadki. Zaczynają ginąć ludzie. I to pochodzący z dość wysokich kręgów partyjnych.
Żmudne śledztwo doprowadza do rozwiązania – giną ostatni świadkowie konferencji w Wannsee, na której zadecydowano o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej.
Żydów bowiem nie ma w III Rzeszy. Ich istnienie a potem nagłe zniknięcie to tajemnica państwowa.
Holokaust jest ukrywany, bowiem sędziwy Adolf Hitler liczy na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z USA, a wobec silnego lobby żydowskiego wokół prezydenta JFK (Kennedy) ujawnienie prawdy może być przeszkodą.
Fabuła filmu jest jednak na tyle uczciwa, że nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, kto był sprawcą Mordu europejskich Żydów.
Po 20 latach od zakończenia „akcji” skwapliwie ukrywano jej istnienie.
Tymczasem pierwsze próby ukrycia sprawców i obarczenie winą za Holokaust innych miały miejsce praktycznie od początku.
Zofia Kossak – Szczucka pisała w swoim Proteście z 1942 roku:
Nie mamy możności czynnie przeciwdziałać morderstwom niemieckim, nie możemy nic poradzić, nikogo uratować, – lecz protestujemy z głębi serc przejętych litością, oburzeniem i grozą.
Protestu tego domaga się od nas Bóg, Bóg który nie pozwolił zabijać. Domaga się sumienie chrześcijańskie. Każda istota, zwąca się człowiekiem, ma prawo do miłości bliźniego. Krew bezbronnych woła o pomstę do nieba. Kto z nami tego protestu nie popiera – nie jest katolikiem.
Protestujemy równocześnie jako Polacy. Nie wierzymy, by Polska odnieść mogła korzyść z okrucieństw niemieckich. Przeciwnie. W upartym milczeniu międzynarodowego żydostwa, w zabiegach propagandy niemieckiej usiłującej już teraz zrzucić odium za rzeź żydów na Litwinów i… Polaków, wyczuwamy wrogiej dla nas akcji.
Tak pisała kobieta, Polka, która jednocześnie w żaden sposób nie ukrywała swojego stosunku do Żydów:
Zabieramy przeto głos my, katolicy – Polacy. Uczucia nasze względem żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie – to pozostanie tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni.
Odezwa rozlepiona na murach stolicy w liczbie ok. 5000 egzemplarzy pokazuje stosunek Polaków do Żydów lepiej, niż tysiące opracowań.
Oczywistą oczywistością był niechętny stosunek do Żydów przed wojną. Pamiętano bowiem ich postawę w 1920 roku, próby pozbawienia Polski niepodległości, udział w tzw. Rewolucji październikowej a przede wszystkim w nowej policji politycznej (Czeka), dowodzonej zresztą przez polskiego szlachcica socjalistę Dzierżyńskiego.
Równie silne były wspomnienia czasów popowstaniowych (1863), gdy majątki polskich patriotów przejmowane były przez Żydów.
W 1942 roku znane było już powszechnie zachowanie Żydów pod okupacją sowiecką i nadaktywność w aparacie czerwonego nazizmu.
To jednak nie stanowiło usprawiedliwienia dla bierności czy nawet wrogości w obliczu Zagłady.
Zbrodnia jednoznacznie była potępiona.
Jeśli jednak w okupowanej Polsce panował terror i akcje zbrojne siłą rzeczy należały do rzadkości, to nic nie tłumaczy bierności środowisk żydowskich w USA.
W Anglii.
Na próżno Karski alarmował prezydenta Roosevelta.
Jego odpowiedź na wieść o Tragedii jeszcze dzisiaj zaskakuje:
To m.in. dlatego wczorajsze milczenie świata dzisiaj zastępowane jest próbą uczynienia winnych z ofiar, mających wkrótce podzielić los Żydów.
Na szczęście nie jest to optyka wszystkich.
Seweryn Aszkenazy, jeden z założycieli Towarzystwa Kultury Żydowskiej Beit Warszawa, polski Żyd uratowany z Holocaustu przez polską katolicką rodzinę, w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną powiedział:
Gratuluję polskiemu rządowi tego, że doprowadził do powstania takiej ustawy (…). W ciągu siedmiu dni załatwił sprawę, której polskiej dyplomacji nie udało się załatwić przez 70 lat. (…)
W izraelskim rządzie nie ma zbyt wielu światłych ludzi. Otwarcie mówię, że coraz częściej wstydzę się za rządzących Izraelem. Izrael nie ma prawa wtrącać się w prawodawstwo rządu polskiego. Oczywiście chodzi również o pieniądze, bo możliwość oskarżania Polaków o Holokaust to również możliwość wyciągania odszkodowań i restytucji mienia. Ale powinniśmy być wdzięczni Izraelowi za ten protest, bo dzięki temu do wielu głów w końcu dotrze, że nie było żadnych polskich obozów śmierci, tylko niemieckie, nazistowskie, hitlerowskie.
Możliwość oskarżania Polaków o Holokaust to możliwość wyciągania odszkodowań i restytucji mienia.
Cała reszta to komentarze.
Tzw. polski antysemityzm, antysemityzm bez śmiertelnych ofiar, ale oparty na głębokim przeświadczeniu o różnicy celów obu Nacji dzisiaj, dzięki bzdurnym wypowiedziom czołowych polityków izraelskich okazał się… realnym spojrzeniem na rzeczywistość.
To zasługa nie tylko „lewackiego niedouka” Yair Lapida , ale i samego Netanyahu.
Przy okazji świat wreszcie dowiedział się, jak z tymi obozami było.
Za chwilę tzw. negacjoniści zaczną domagać się wyjaśnienia wszystkich zbrodni na Żydach popełnionych na terenie dzisiejszej Polski.
A więc nie tylko wznowienia ekshumacji w Jedwabnem ale i wyjaśnienia mechanizmu funkcjonowania „fabryki śmierci” w Auschwitz – Birkenau.
To będzie naturalną konsekwencją otwarcia Europy na tzw. uchodźców. W krajach islamskich bowiem uważa się, że pojęcie Holokaustu to przede wszystkim zabieg PR-owy mający na celu legitymizację tezy o moralnej wyższości zwycięskich idei demokracji liberalnej nad narodowym socjalizmem.
Rychło należy spodziewać się zmian w niemieckim kodeksie karnym i likwidacji m.in. art. 130 u. 3.
Oficjalnie w imię swobody badań i dyskusji naukowej. Nieoficjalnie – wskutek wymagań coraz większej islamskiej mniejszości.
W Polsce może to oznaczać renesans dr Dariusza Ratajczaka, wg powszechnego ongiś w Opolu mniemania zabitego przez… agentów Mossadu za poddawanie krytyce mitu założycielskiego Izraela.
Tymczasem pytanie o ilość faktycznie zamordowanych w Holokauście jest coraz bardziej palące. Niemiecki kodeks karny penalizował m.in. kwestionowanie liczby zabitych w czasach, kiedy powszechnie uważano, że w Auschwitz (wtedy jeszcze w Oświęcimiu) zginęło 4-4,5 mln osób.
Dzisiaj zaś mówi się o 1-1,2 mln.
Tylko liczba wszystkich ofiar pozostaje ciągle na tym samym poziomie.
Skrupulatność ich zapisów wyklucza bowiem zatajenie 3 milionów ofiar.
.
Polacy natomiast notatek nie prowadzili.
5.02 2018