Świat obiegł news: wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Jyrki Katainen powiedział, że „Kraje członkowskie UE nie podpiszą oświadczeń podsumowujących zakończony w poniedziałek w Pekinie szczyt Pasa i Szlaku”,
gdyż „Jako Komisja Europejska, która ma mandat, która ma zdolność negocjowania w imieniu państw członkowskich w sprawach handlowych, nie dostaliśmy możliwości negocjowania tekstu”.
I na tym generalnie przekaz mediów wałkujących tygodniami na wszystkie strony „sałatkę Pawłowicz”, czy „27:1” się kończy. A nie powinien, rodzi bowiem kilka pytań, na które warto by poznać odpowiedzi.
W Forum Pasa i Szlaku wzięli udział szefowie 29 państw i rządów. A jednak przedstawicieli KE nie dopuszczono do negocjacji tekstu oświadczeń. Czyli, że ktoś nie uznał ich „mandatu”. Kto i dlaczego? O tym jakoś dziwnie cisza.
Może nawet odbyło się jakieś głosowanie? Tylko jakie, i jaki był wynik? Też nie wiadomo.
Z tym mandatem, to też ciekawe – kto go KE dał i na jakich zasadach?
Szukałem odpowiedzi, szczególnie na stronach wałkujących temat „27:1” – i nic. Ale w końcu coś znalazłem – o dziwo u „sługusów reżimu”.
W skrócie: raz, że zwolenników tezy „kapitał nie ma narodowości” niepokoi fakt, że inwestycje na rozbudowę infrastruktury mają pokryć chińskie banki i fundusze kredytowe, a to może „zwiększyć presję na i tak już obciążony system finansowy tego kraju” zaś inwestycje nie będą mogły „spełniać potrzeb krajów, w których powstają, a skoro tak, to nie będą przynosić spodziewanych zysków”. No, to może przełożyć tak te zastrzeżenia do Funduszy Europejskich i zadłużenia samorządów terytorialnych w Polsce (niezmiennie polecam Raport Komisji Hausnera, wymagający uaktualnienia z perspektywy czasu)? Poza tym – przecież to problem Chińczyków, więc czyżby chodziło o to, że to oni zarobią w przypadku sukcesu? Czy jednak chodzi o zyski banksterskiej międzynarodówki, która na „toksycznych papierach” na chińskiej giełdzie (i w konsekwencji – krachu) może sporo stracić?
A co z zastrzeżeniami, że Chiny „mogą być zainteresowane przede wszystkim przekierowaniem nadwyżki oszczędności, eksportem nadprodukcji i zapewnieniem zagranicznych zleceń krajowym firmom budowlanym” (i pewnie nie tylko)? Skoro tak, to może porozmawiajmy o wewnętrznym rynku unijnym, szczególnie o bilansie handlowym Polski, Niemiec i Francji. Albo o Planie Marshalla i jego skutkach?
Niestety, obawiam się, że marzenia o stosowaniu jednakowych kryteriów ocen w przypadku UE w ogóle, a KE zwłaszcza – nie mają szans na spełnienie.
4 komentarz