Przejęcie władzy przez obóz patriotyczny w Polsce, to także nie lada wyzwanie, dla publicystów wspierających otwarcie albo jedynie po cichu, nowe porządki w państwie. W jaki sposób, można jeszcze obronić te rządy, jak wykazać, że aktualna opozycja jest w błędzie? Apele i wezwania do dialogu, opamiętania, czy merytorycznej krytyki, trafiają w próżnię, bo też przeciwnikom zależy wyłącznie na konfrontacji. W taki sposób, przeważnie odchodzi znienawidzona władza, zrujnowanego systemu i skompromitowanej elity, a także wspierającej ich klienteli. O bezsensowności tego systemu, świadczy najlepiej, liczba urzędników, których „w 1990 roku mieliśmy 45 tysięcy, a w roku 2016 już około 650 tysięcy.
Tymczasem dodać należy, iż wszystkich funkcjonariuszy publicznych, mamy dzisiaj nawet 3 miliony”. To potężna armia. Tylko zachodzi pytanie, na co nam taka? Czy obroni nasze granice, poruszy gospodarkę, a może pozwoli ograniczyć czas, spędzony przez Polaków, w różnego typu instytucjach, wydających odpowiednie dokumenty, pozwolenia i zaświadczenia? A jeszcze lepiej, może dokarmi niedojadające dzieci w Polsce? Do paradoksów, będących udziałem polskiego życia publicznego, zdążyliśmy się przyzwyczaić. Wszystko zaczęło się, od wygranej przez Sowietów wojny i instalacji kontrolowanej przez nich elity, która tak się pięknie urządziła, że za nic nie myśli o powrocie. Nasuwa się sama, analogia ze świetnego reportażu Pana Ryszarda Kapuścińskiego, o upadającym cesarzu Etiopii – Haile Selassie – i jego wspaniałym dworze.
Byli członkowie orszaku, tego bardzo długo panującego władcy, jako przyczyny upadku swego Pana i cesarstwa, wskazali: „A to dlatego przyjacielu, że w każdym wszystko było wygodnie przegrodzone, rozdzielone – widzenie od myślenia, myślenie od mówienia, a w człowieku nie było takiego miejsca, gdzie by te trzy istotności mogły się spotkać i ozwać się głosem słyszalnym”. Wygląda na to, że z tożsamą przypadłością, mierzą się również lemingi i cała michnikowszczyzna. Podobnie, jak wielki cesarz – Selassie – nie dostrzegał ogromnej korupcji (której de facto sam był czołową postacią), wielkiego głodu swych rodaków, a także zacofania gospodarczego państwa, również i w polskim wypadku mamy do czynienia z zadziwiająco dziwną amnezją, zaprzeczaniem faktom, czy odrealnioną oceną kondycji państwa. Jak zauważył, Pan Ryszard Kapuściński, kres władzy w cesarskim wydaniu, wyznaczyły współczesne zjawiska, związane z rozpowszechnionym dostępem do informacji – „Wszyscy słuchali wtedy radia, a ci nieliczni, których stać było na kupno telewizora, oglądali telewizję. Każdy dzień przynosił sowitą porcję rewelacji o życiu pałacu i cesarza. Sypały się cyfry i nazwiska, numery kont bankowych, nazwy majątków i firm prywatnych. Pokazywano domy notabli, nagromadzone tam bogactwo, zawartość tajnych skrytek, stosy biżuterii. Często odzywał się głos ministra najwyższych przywilejów – Adamassu Retty, który odpowiadając przed komisją do badania korupcji mówił, który z dygnitarzy co i kiedy otrzymał, gdzie i na jaką wartość. Za rządowe pieniądze dygnitarze budowali sobie pałace, kupowali majątki, jeździli za granicę”. Bardzo to smutne, że to porównanie Polski z państwem afrykańskim w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jest aż tak bliskie i jaskrawo zbieżne. Z tą różnicą, że w Polsce były od dawna telewizja i radio, ale pod kontrolą przebiegłych elit rządzących, kamuflujących dzięki temu rozmiar swej deprawacji i dezinformujących na potęgę, oszukiwany i wyzyskiwany naród. Tym razem, proporcje się odwróciły, a w przestrzeni medialnej nastąpił większy zakres wolności i dostępu do zróżnicowanej i sprawdzonej, informacji. Dodatkowym atutem, stał się Internet, który nawet w pierwszym rzędzie, przełamał blokadę, nieczystego i zdeformowanego przekazu. Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż po 3 latach, do władzy ponownie powróci, tym razem „zjednoczony obóz okrągłostołowy” (w skrócie ZOO), ale to nie zmienia faktu, iż ich potencjalna wygrana, nabierze w znacznej mierze cech pyrrusowego zwycięstwa. A wtedy, stawką nie będzie już tylko odsunięcie ich od przywileju sprawowania władzy, ale całkowite wykluczenie z życia publicznego w państwie. Oby jednak, ubocznym tego efektem, nie stało się wprowadzenie jeszcze gorszego reżimu, jak stało się to w wyróżnionym etiopskim przypadku. Dlatego, bierzmy na przyszłość przykład z bardziej cywilizowanych narodów.
ZOO