Każdego dnia rząd Prawa i Sprawiedliwości objawia nam się jako byt nieskoordynowany. Mózg decyzyjny w osobie imć Jarosława i jego kotki Fiony jest w stanie obdarzyć mądrością jedynie najbardziej wtajemniczonych i bliskich aksamitnego fotela. Reszta szanownego towarzystwa klakieruje na klęczkach.
Tym różni się od ekipy ch… dupy i kamieni kupy, że klerem stoi. Jak wiadomo – panowie w sukienkach mają trochę odmienne poglądy od reszty społeczeństwa i usilnie dbają o swoje interesy oraz bezwzględny posłuch. Po mąceniu kijem Wisły z Trybunałem Konstytucyjnym, dzisiejsi decydenci zaglądają narodowi do rozporków i kobiecych macic. W roku 2015 Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu obywatelski projekt ustawy, który wprowadzić miał bezwzględny zakaz przerywania ciąży. Zgłosiła go Fundacja Pro – prawo do życia. Odrzucenia projektu chciały m.in. PO i SLD. Autorzy projektu chcieli wykreślenia tych zapisów z ustawy – aborcja byłaby zabroniona, bez żadnych wyjątków. Jednocześnie proponowali wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym nie popełni przestępstwa lekarz, ratujący kobietę w ciąży, jeśli w wyniku jego działań leczniczych życie straci dziecko. Po bezwzględnym przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość stare demony wracają również i na tej płaszczyźnie Pamiętajmy wszak, że każda ingerencja państwa w swobody obywatelskie, jest ograniczaniem jego praw. Szef Ordo Iuris, organizacji, która forsuje wprowadzenie zakazu aborcji, wyjaśniał, dlaczego chce zaostrzyć i tak już ostre przepisy, regulujące usuwanie ciąży. W niedzielę w kościołach będzie odczytany komunikat Episkopatu: W roku Jubileuszu 1050. Obawiam się, że Kościół katolicki zechce wzmocnić swą pozycję wpływania na realną politykę i kształtowania „nowego obywatela” – toteż przepchnie całkowity zakaz aborcji. A co na to Polacy? Wystarczy dać naszym rodakom 500 zł i będą wielbić swojego dobroczyńcę… 27 miliardów na program „Rodzina 500 +” jest zagwarantowanych na rok 2016, lecz nie zmienia to faktu, iż rok 2017 i dalsze finansowanie tego projektu może stać pod dużym znakiem zapytania, bo ze strony Prawa i Sprawiedliwości nie widać deklaracji niszczenia sitwy kolesiowskich wpływów czy ograniczania biurokracji urzędniczej i likwidacji państwa partyjnego.
Kolejne – wyciągnięte z szafy – narodowe demony trafiły na podatny grunt. Papież Franciszek swoje, a nasz zaściankowy układ między Panem, Wójtem i Plebanem – swoje. Do walki z nielegalnymi emigrantami (których jeszcze w naszym kraju nie widać) oddolnie zabierają się środowiska skrajnej (i nie tylko) prawicy. Obóz Narodowo-Radykalny organizuje „patrole” w Łodzi. Grupy młodych ludzi z opaskami na ramionach zauważono na ul. Piotrkowskiej – w samym sercu włókienniczego kiedyś miasta. Kilkoro młodych osób, kobiety i mężczyźni, w paramilitarnych ubraniach i z biało-czerwonymi opaskami na ramionach – to prawdopodobnie jeden z „patroli”, zapowiadanych przez łódzki ONR. Wzorem doniesień z Niemiec, które sugerowały, że kolorowi emigranci masowo atakują kobiety, nasi „obrońcy polskości” sami będą decydować, kto jest godzien miana „prawdziwego Polaka”. Patrole, ONR-u mają reagować „w przypadku incydentów rasistowskich, wymierzonych w społeczność polską”. Konia z rzędem temu, kto wie, o co w takiej „definicji” chodzi? Również w Grotnikach pod Łodzią, gdzie narodowcy organizują „patrole” w okolicach ośrodka dla uchodźców, nie widać jakiegoś specjalnego zagrożenia, ale narodowe fobie zostały już pobudzone. Nie widać dżihadysty z pasem Szahida, ale strach można podsycać i wtedy ogłupiała tłuszcza pierwsza zgłosi się do samosądów. Policja na razie nie widzi w patrolach niczego złego, ale w Niemczech w latach 30. XX w. policja również przyglądała się bojówkom SA, zaprowadzającymi swój porządek. A jak się skończyło – wszyscy powinni wiedzieć i pamiętać ze smutnych kart historii.
Kolejna kontrowersyjna sprawa, w jaką „umoczony” jest rząd Prawa i Sprawiedliwości, to usilne zabezpieczanie władzy poprzez gwarancję ewentualnej sojuszniczej „bratniej” pomocy. Dziwi, że – solidarnościowy ponoć – rząd postępuje niczym onegdaj wasal PZPR wobec Kremla, ale jak widać lekcja historii nie została przez nowych panów Polski odrobiona…
Rząd zaproponował właśnie wprowadzenie zmian w ustawie o pobycie wojsk obcych na terytorium RP, które zakładają m.in. możliwość nadania siłom obcych państw takich samych uprawnień jak te, które przysługują polskiej armii. Decyzje o tym miałby podejmować prezydent na wniosek szefa MON, bez konsultacji z Sejmem. Ustawa o zmianie ustawy o zasadach pobytu wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz zasadach ich przemieszczania się przez to terytorium – wprowadza znaczące zmiany. Przede wszystkim: „zgodę na pobyt wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w ramach wzmocnienia wojskowego Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej przez stronę wysyłającą w operacjach wojskowych prowadzonych na terytorium RP w czasie pokoju wydaje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Ministra Obrony Narodowej, skierowany po uzyskaniu zgody Prezesa Rady Ministrów”. W zgodzie prezydenta ma zostać określony cel pobytu oraz zakres uprawnień polskich sił zbrojnych, przyznanych obcym wojskom na terytorium Polski. PiS tłumaczy, iż regulacje te dotyczą pomocy naszemu krajowi w razie zagrożenia militarnego (chyba ze Wschodu?) przez wojska NATO, UE, ewentualnie wojska USA. Projekt ustawy został zaakceptowany przez Sejm w pierwszym czytaniu i skierowany do komisji sejmowych. Komisja Obrony Narodowej rekomenduje Sejmowi przyjęcie projektu zmiany ustawy. Wprowadzenie możliwości operowania obcych wojsk i struktur siłowych na terenie suwerennego kraju wprowadza niebezpieczny precedens. Teraz już wiemy, dlaczego PiS nie zmienił ustawy 1066 o bratniej pomocy, przeforsowanej przez Platformę Obywatelską w styczniu 2015 r. Nie zmienił, albowiem sam ma jeszcze bardziej opresyjne i militarystyczne pomysły. Czy już jest strasznie? Nie! To kolejny znak, że Państwo Polskie istnieje tylko teoretycznie…
Realna jest tylko warszawska administracja, dusząca Polskę i jej mieszkańców kolejnymi podatkami!
Roman Boryczko,
kwiecień 2016
Za: http://www.siemysli.info.ke/