Ceres zadziwiła nas już wielokrotnie swoimi zagadkami ale to co udało się sfotografować ostatnio przeszło wyobrażenia naszych „naukowców” tak, że nawet patrząc na zdjęcia i mając przed oczyma wszystkie fakty jak na dłoni, nie są w stanie zobaczyć tego co przed ich nosem. Sonda „Dawn” zbliża się coraz bardziej do powierzchni planetki i dzięki temu coraz więcej szczegółów na jej powierzchni staje się widoczne. Wprawdzie ten „szczegół” nie zalicza się do tej kategorii, ze względu na pokaźną wielkość, ale mimo to wytłumaczenie tego co obserwujemy jest niemożliwe jeśli nie pogodzimy się z faktem, że na niebie dzieją się rzeczy które się nawet filozofom nie śniły.
Przejdźmy więc do konkretów i spójrzmy na to zdjęcie.
Widzimy na nim zagadkową strukturę o piramido-podobnej formie. Jej wielkość jest całkiem pokaźna i oceniana jest na 12 km średnicy i 6 km wysokości. Ja szacuje ją jednak jako zdecydowanie niższą i moim zdaniem wysokość nie przekracza 2 kilometrów.
Ciekawe że ta góra rożni się cechami budujących ją skal od otoczenia i jest zdecydowanie jaśniejsza. Dodatkowo jej bardzo strome stoki zdają się być pocięte przez kaniony wyżłobione na jej zboczach, najprawdopodobniej przez lawiny z materii skalnej ale u jej podnóża nie widzimy żadnych usypisk z tej materii.
Warto zwrócić uwagę na krater w bezpośrednim sąsiedztwie tej góry, będący rezultatem zderzenia z innym ciałem niebieskim, przynajmniej tak twierdzą nasi „geniusze”.
Oczywiście „nasi naukowcy” patrzą na te zdjęcie jak sroka w gnat i „widzą ciemność”.
Tymczasem aby tę zagadkę rozwiązać trzeba się otrząsnąć z tego anachronizmu, że kratery na ciałach niebieskich powstają wskutek zderzeń z meteorytami i kometami i zaakceptować rzeczywistość, że są one wynikiem wulkanizmu eksplozywnego.
To samo zjawisko występuje również na Ziemi i o tym pisałem tutaj.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/10/o-kraterze-i-modawitach.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/12/o-kraterze-i-modawitach-czesc-druga.html
W przypadku Ceres doszło jednak do rzeczy niezwyklej.
Z racji minimalnej „siły ciężkości” na tej planetce wybuch taki, będący rezultatem koniunkcji ciał niebieskich i podgrzanie materii we wnętrzu Ceres w rezultacie wytworzenia się interferencji pomiędzy wieloma generacjami wakuoli, doprowadził do wyrwania z powierzchni planetki całego olbrzymiego bloku skalnego który spadł następnie obrócony, że tak powiem na plecy i przekręcony o ca. 90°, z powrotem na jej powierzchnię. Wprawdzie uległ on spękaniom które teraz są widoczne na jego stokach jako gigantyczne bruzdy ale generalnie odpowiada on dokładnie tej części powierzchni planety której brakuje w lezącym zaraz obok gigantycznym kraterze.
Oczywiście udowodnienie tego jest proste, ponieważ wystarczy tylko dokonać komputerowego złożenia tych dwóch części ze sobą i wtedy każdy będzie się mógł przekonać na własne oczy, że te dwie struktury powierzchniowe pasują do siebie jak pokrywka do garnka.
Jeden komentarz