W ostatnich chwilach przed ciszą wyborczą warto uzmysłowić sobie, że bez względu na to, czy będzie jedna, czy dwie tury wyborów, to wygra ten kandydat, który skupi na sobie ponad 50% głosów osób biorących udział w głosowaniu. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że będą dwie tury, więc wynik z 10 maja nie będzie rozstrzygający o ostatecznym wyborze Prezydenta RP, ale będzie swoistymi eliminacjami do rozgrywki dwóch kandydatów w dniu 24 maja.
Wśród 11 startujących kandydatów jest kilku, którzy utożsamiają się z prawą stroną sceny politycznej i każdy z nich ma osobiste i partyjne ambicje, by osiągnąć jak najlepszy wynik. Dobry wynik jest więc w interesie nie tylko najsilniejszego kandydata z tej strony sceny politycznej, Andrzeja Dudy, ale wszystkich pretendentów i tego nie zmieni ani presja zaplecza najsilniejszego kandydata, ani zabiegi mediów usiłujących wpłynąć na sympatie prawicowych wyborców.
W wielu artykułach i komentarzach pojawia się stwierdzenie, że Paweł Kukiz, Grzegorz Braun i pozostali prawicowi kandydaci „zabierają głosy Dudzie”. Taka retoryka ma na celu mobilizować elektorat Dudy i demotywować pozostałych prawicowych wyborców, którzy chcieliby zagłosować na Korwin-Mikkego, Wilka, Kowalskiego czy wspomnianych wcześniej Kukiza lub Brauna i pozornie jest logiczna, bo „zabieranie głosów Dudzie” brzmi dla prawicowego ucha groźniej, niż „zabieranie głosów Komorowskiemu”.
Warto jednak sobie uzmysłowić, że głos „zabrany” Dudzie w pierwszej turze wyborów – jeśli faktycznie przypadłby Dudzie, gdyby nie było Kukiza, Brauna czy Wilka – w drugiej turze „wróci” do Dudy, bo Kowalskiego, JKM i pozostałych prawicowych kandydatów najprawdopodobniej w stawce już nie będzie. Więcej. Kandydat prawicowy, który z powodu „odbierania głosów Dudzie” jest krytykowany i potępiany przed zaplecze Dudy, media sympatyzujące z prawicą i różnej rangi autorytety, zniechęca się do ewentualnego poparcia Andrzeja Dudy w drugiej turze. Jeśli Paweł Kukiz nie był mile widziany w TV Republika, Naszym Dzienniku czy Gazecie Polskiej, a pojawiał się w innych mediach (TVN, u Kuby Wojewódzkiego itp.), to utożsamiany był odrobinę bardziej z obozem nie prawicowym, docierał do kręgów niezdecydowanych wyborców obserwujących te liberalne media, a w razie zyskania ich sympatii w pierwszej turze zachodzi obawa, że w drugiej turze te głosy padną na Komorowskiego, stale obecnego w TVN, Polsacie czy TVP.
Tzw. „nadmuchiwanie Kukiza” nie jest więc groźne dla Andrzeja Dudy, bo nawet „nadmuchany” Kukiz nie przeskoczy Dudy w wyścigu o drugą turę. Mało tego – czym lepszy wynik Kukiza (oraz Wilka, Brauna, JKM, Kowalskiego) w pierwszej turze, tym większe prawdopodobieństwo, że te głosy w drugiej turze przypadną Dudzie a nie Komorowskiemu. Oczywiście pod warunkiem, że są to głosy „zabrane” Dudzie, a nie Komorowskiemu.
W interesie kandydata Dudy jest więc nie tylko osobisty dobry wynik, ale i dobre relacja z prawicowymi kontrkandydatami, by w przyjęty w demokracji sposób zawrzeć przed drugą turą porozumienie, w ramach którego ci kandydaci byliby skłonni wskazać na Dudę, a nie na Komorowskiego, co by zmniejszało szansę na „odzyskanie” głosów tych kandydatów na rzecz Andrzeja Dudy.
Autor tekstu – Piotr Strzembosz
Mąż Agnieszki, ojciec Jana i Joanny, mgr politologii, wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej na Mazowszu, radny Sejmiku Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmów dokumentalnych i fabularnych, miłośnik ogrodów botanicznych.