Siedemdziesiąta piąta rocznica zbrodni katyńskiej i piąta smoleńskiej powinny wzbudzić refleksję nad naszą przyszłością: – czy będziemy nadal podążać drogą tolerancji dla zbrodni przeciw ludzkości, – czy ockniemy się i zorganizujemy tak silny opór, że zbrodnie przestaną się opłacać? Zbrodniarzy można przekonywać żeby dla dobra ludzi i ich własnego nie czynili tego więcej, ale żeby mieć pewność skutków takiego działania trzeba niedwuznacznie przekonać, że zbrodnie są nieopłacalne. Na tę drogę już weszliśmy, ale i niedostatecznie i niekonsekwentnie, zaprzestano bowiem kontynuacji procesu norymberskiego, a na domiar złego jako sędziowie występowali w nim tacy sami, a może nawet więksi zbrodniarze.
W ten sposób pozbawiono się możliwości uczciwego postępowania, a świat został oddany na pastwę zbrodniarzy, po dzień dzisiejszy cierpimy z tego powodu nie mówiąc już o niezliczonych ofiarach słabości i zakłamania tych, którzy uważali się za obrońców cywilizacji.
Świadectwo sukcesu i światowego uznania dla zbudowanego na zbrodni imperium Stalina stało się zarzewiem dla kontynuowania tego rodzaju polityki.
Wiele krajów nie należących formalnie do bolszewickiego obozu zostało opanowanych przez reżimy uprawiające w mniejszej lub większej skali stalinowskie metody rządzenia i ekspansji.
Światowy terroryzm narodził się w Sowietach i dzisiaj skutki odczuwają niemal wszystkie kraje wraz z Rosją uznającą się za spadkobierczynię po bolszewickim imperium.
Jeżeli odpowiedzią na zbrodnicze działania różnych reżimów będzie popieranie „swoich” sukinsynów to niezależnie od różnicy skali będzie to oznaczało moralne przyzwolenie na przemoc i gwałt.
Kraje, które uznają zasady chrześcijańskiej moralności, a nawet mają je wpisane w swoje konstytucje nie mogą robić od nich odstępstw w imię doraźnych interesów. Jest to działanie, które mści się bardzo szybko, co potwierdza nam niemal co dzień historia.
Czasami warto jest zrezygnować z bieżących zysków na rzecz przyszłości.
Światowy terroryzm i inne formy zagrożeń karmią się bezkarnie uprawianą lichwą, monopolami i korupcją. Położenie im kresu leży całkowicie w możliwościach tzw. „cywilizowanego świata”, ale nie chce on z tego korzystać ulegając pokusom przekupstwa. Nie bez kozery uważa się, że rządy przodujących krajów to tylko wynajęte marionetki na usługach mafijnych układów stanowiących faktyczny „rząd światowy”.
Jednakże na dzień dzisiejszy stan zagrożenia jest tak wysoki, że grozi to już katastrofą totalną na skalę znacznie przewyższającą skutki ostatniej wojny światowej.
Co zatem należy robić ażeby powstrzymać marsz ku śmierci, jaki uprawia dziś cała ludzkość?
Działania dyplomatyczne podejmowane rzekomo w tej intencji stanowią jedynie zasłonę dymną dla aktywności światowego terroryzmu uprawianego w bardzo różnej formie.
Niektórzy robią sobie z tego oczywiste kpiny, i tak prezydent Rosji bierze czynny udział w najrozmaitszych zbiegowiskach mających na celu wyciszenie rebelii na Ukrainie i ciągle twierdzi, że Rosja w tej wojnie nie bierze udziału, a równocześnie nikt inny jak tylko Rosja zaopatruje rebeliantów w broń i wszelki sprzęt, a także dostarcza „ochotników” do walki.
Czy jest skuteczny sposób na zahamowanie procesu niszczenia świata?
Oczywiści, że jest, tylko że działania muszą być podjęte na serio, a nie pozorowane na zasadzie „sankcji”, z których sprawcy mogą sobie pokpiwać.
W chwili obecnej głównym źródłem finansowania światowego terroryzmu jest petrobiznes pozwalający na tworzenie gigantycznych zasobów, z których część jest przejmowana na potrzeby organizacji terrorystycznych. Nie wszystkie kraje arabskie są rządzone przez krwawych ekstremistów, ale wszystkie podlegają szantażowi i płacą dla zapewnienia sobie spokoju. Klasycznym przykładem może służyć Arabia Saudyjska i Emiraty z nad zatoki Perskiej, które płacą haracz na rzecz terrorystów.
Przychodzi im to z łatwością bowiem ceny na ropę przekraczają nawet stukrotnie koszty jej wydobycia w tym regionie. Wystarczy zatem nie tylko na budowanie ośmiosetmetrowej wysokości domów i sztucznych wysp, ale i na kupienie sobie świętego spokoju dla zażywania już na tym świecie rajskich rozkoszy.
Podobną sytuację ma Putin, któremu zachód funduje powróz, na którym ma go powiesić.
Jeżeli jeszcze do tego towarzystwa doliczymy Iran i Wenezuelę i innych, którym bezmyślna chciwość wielkich koncernów naftowych i posłusznych im rządów pozwala na gromadzenie środków na zniszczenie tzw. „cywilizowanego” świata to kataklizmu nie da się uniknąć.
Trzeba mieć świadomość, że w skali światowej petrobiznes zagarnia rocznie około 5 bilionów dolarów, z których przynajmniej połowę stanowią pieniądze dyspozycyjne dla różnych celów w tym znaczna część na opłacanie wszelakiej dywersji.
Z kolei Chiny gromadzą corocznie dwustumiliardową nadwyżkę w obrocie zagranicznym pozwalając swoim partnerom handlowym na jeszcze większy zysk z wielosetprocentowych marż. Nie ukrywają przy tym swoich zamiarów ekonomicznego podboju świata, za którym z pewnością pójdzie też podbój kulturowy. Sądząc po ustosunkowaniu się do ich własnego społeczeństwa nie trudno uświadomić sobie czym to grozi.
Świat „cywilizowany” ma też wielkie grzechy na sumieniu jak choćby utrzymywanie stanu destabilizacji i oczywistych niesprawiedliwości na Bliskim Wschodzie, a także hołubienie wewnętrznej dywersji w postaci promocji dewiacyjnego i nihilistycznego nastawienia do życia.
Jeżeli chce się uniknąć katastrofy to w stosunkach gospodarczych należy przywrócić normalne stosunki. W pierwszej kolejności przywrócić normalne ceny nośników energii, na przykładzie ostatnich wydarzeń można śmiało stwierdzić, że cena ropy na poziomie nie przekraczającym 40 dolarów za baryłkę, a gazu 150 dolarów za tys.m3 daje dostatecznie wysoki zysk, ażeby zapewnić ciągłość dostaw przy równoczesnym umożliwieniu normalnego rozwoju światowej gospodarki.
Równocześnie należy przestrzegać obowiązujących zasad w odniesieniu do międzynarodowego obrotu produktami pracy przymusowej i nieopłaconej. Krótko mówiąc należy dopilnować żeby ludziom za pracę płacono względnie godziwie, tak jak to wynika ze wskazań ewangelicznych.
Wszystko to leży w zasięgu możliwości wykonawczych współczesnego świata, wymaga tylko „drobiazgu” – odsunięcia od władzy w krajach cywilizowanych skorumpowanych marionetek przyzwalających na proces niszczenia świata.
Warunkiem niezbędnym jest jednak refleksja nad zaistniałą sytuacją i w efekcie powrót do jedynej pozytywnej drogi wyjścia z niej w postaci przyjęcia i realizacji chrześcijańskich zasad życia zarówno w skali indywidualnej, społecznej, państwowej i międzynarodowej.
Innego wyjścia nie ma.
3 komentarz