Trzy lata temu dał się poznać jako bezkompromisowy obrońca układu ACTA. Dzisiaj, być może ze względu na kończącą się jesień, znów wznosi się na wyżyny.
1.
– Niebywały cynizm i bezczelność – komentuje poseł Stefan Niesiołowski (PO) apel Jasińskiego. W rozmowie z Onetem stwierdza, że nie tylko Wojciech Jasiński nie ma moralnego prawa, by tak mówić, ale także prezes Jarosław Kaczyński. Dlaczego? Tu polityk PO uzasadnia, że „rząd prezesa PiS w sensie szerokiego zaplecza, a nie tylko konstytucyjnych ministrów, liczył wielu byłych członków PZPR„. Chodzi m.in. o Jasińskiego, Annę Kalatę, Andrzeja Kryże, Krzysztofa Czabańskiego czy Jerzego Targalskiego. – PiS nie ma prawa nikogo uczyć moralności – dodaje.
Wojciech Jasiński z PiS na swoim blogu gorąco apeluje, by pójść w marszu. Zwraca przy tym uwagę, że 13 grudnia jednoznacznie kojarzy się w Polsce z wprowadzeniem stanu wojennego. – Wówczas brutalnie przerwano zataczającą coraz szersze kręgi rewolucję pierwszej „Solidarności”. (…) Nie wszyscy Polacy rozumieją, co stało się 13 grudnia 1981 r., gdy zniszczono wspaniały ruch, w którym odradzała się polska demokracja po blisko pół wieku niewoli – podkreśla były minister skarbu w rządzie PiS.
Zdaniem Jasińskiego dziś to PiS „aspiruje do bycia reprezentantem tej części narodu, która pamięta o wydarzeniach sprzed 33 lat”. – Organizowane przez nas cyklicznie marsze w dniu 13 grudnia jednoczą ludzi, chcących być nową „Solidarnością”, która dokończy to, co komunistyczne czołgi przerwały w 1981 r.
Kontynuując wywód Jasiński zaznacza, że poprzez „zafałszowanie wyniku” wyborów samorządowych koalicja PO-PSL kończy w Polsce z demokracją. Według niego tegoroczny marsz ma być aktem sprzeciwu. – Łączy nas przesłanie, które było z nami także w poprzednich marszach, czyli piękna idea walki o wolną i suwerenną Ojczyznę pod sztandarami „Solidarności”.
– Kłamstwo. Ten marsz jest przeciwko demokracji i przeciwko Polsce. Jest pod kłamliwym hasłem, że wybory zostały sfałszowane. Marsz ma doprowadzić do wymuszenia na rządzie powtórzenia wyborów, a to oznaczałoby koniec demokracji – mówi Onetowi poseł PO Stefan Niesiołowski.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/jasinski-wzywa-na-marsz-niesiolowski-cynizm-i-bezczelnosc/05nsl
Przypomnijmy więc zbyt mało znany fragment życiorysu „nieugiętego bojownika”.
2.
MACIEJ ZDZIARSKI: -Powiedzmy, że od 20 lat mieszka Pani w Wielkiej Brytanii, jest Pani znaną dziennikarką zajmującą się między innymi tematyką filmową, ale dziś powraca Pani jako osoba, która odegrała w tamtych zdarzeniach istotną rolę. Na czym ona polegała?
ELŻBIETA KRÓLIKOWSKA-AVIS: – Na początku chciałabym powiedzieć o ludziach, których zrzeszał „Ruch”. Była to pierwsza właściwie grupa od czasów organizacji „Wolność o Niezawisłość”, w ponurych czasach gomułkowskich, pierwsza właściwie grupa od „WiN”, która głosiła hasła wolnościowe, niepodległościowe. Jak bardzo wysoko ideowo zmotywowana była to młodzież niech świadczy fakt, że około 100 osób rozproszonych w 6, czy 7 ośrodkach miejskich, na tyle osób współpracujących ze sobą przez 2, czy 3 lata znalazł się tylko jeden TW, pan Sławomir Daszuta z Gdańska, który tropem Andrzeja Czumy dotarł do Warszawy. Ale jeszcze kilka dni przed aresztowaniem – przed tym słynnym wyjazdem do Poronina w celu spalenia Muzeum Lenina jako protest przeciwko opresji radzieckiej – SB nie wiedziała co to za akcja i kiedy ma się odbyć.
– I 20 czerwca 1970 roku zostali Państwo zatrzymani. Jak wyglądały pani przesłuchania?
– My wpadliśmy w kocioł w domu Andrzeja Czumy, SB już tam na nas czekała. Po czym zostaliśmy przewiezieni na Rakowiecką 2 i tam przesłuchani. Bardzo intensywne były te pierwsze dni przesłuchania, bo zawsze w tego rodzaju śledztwach są intensywne.
– O co Panią pytano?
– Tu mam dokumenty IPN z pierwszych dni mojego śledztwa. To jest właśnie 20, pierwszy dzień mojego śledztwa i ja mówię tak: „Nie przyznaję się do winy w przedmiocie ogłoszonego mi zarzutu i wyjaśniam, co następuje”. I przez 10 dni idę w zaparte. Istnieją jakby trzy postawy członków „Ruchu” i członków zapewne innych konspiracyjnych organizacji. Jedna postawa, taka jak Andrzeja Czumy i nieżyjącego już Janka Kapuścińskiego – oni nie powiedzieli ani słowa. Druga taka jak moja, to znaczy idziemy w zaparte: nie boimy się, idziemy w zaparte i czekamy na sygnał, bo umówiliśmy się, przedtem wielokrotnie mówiło się na ten temat, że nie mówimy dopóki nie otrzymamy sygnału od wierchuszki, że możemy mówić, bo i tak SB wszystko wie. A pierwszego dnia, 20 czerwca, kiedy zostaliśmy aresztowani już wszystko wiedziała, bo dowiedziała się kilka dni przed naszym aresztowaniem. No więc druga postawa, to taka jak ja, idę w zaparte. No i trzecia to postawa rozklejenia się po prostu i decyzja mówienia o wszystkim.
– Jak odebrała Pani te słowa Jarosława Kaczyńskiego, od których zaczął się cały spór: „Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposób, to naprawdę fatalna sprawa„? Czy Pani zdaniem Stefan Niesiołowski sypał na pierwszym przesłuchaniu?
– Ja niechętnie wracam do wątków prywatnych.
– To jest kluczowe pytanie, by zrozumieć czy te słowa Jarosława Kaczyńskiego są związane z prawdą, czy też nie.
– Tak, to była prawda. Stefan Niesiołowski mówił od pierwszego dnia śledztwa. Tu jest dokumentacja z IPN, która wyjaśnia wszystko.
-Co mówił?
– Pierwszego dnia śledztwa przyznaje się do tego, że istniał „Ruch”, że był organizacją konspiracyjną, twierdzi, że nie było przywódców. Drugiego dnia śledztwa :”Przyznaję się do winy w przedmiocie przedstawionego mi zarzutu i wyjaśniam, co następuje”. Tu padają nazwiska brata Marka, Andrzeja, Benedykta Czumów i tak dalej. Pierwszego dnia śledztwa zaczęli zeznawać tylko dwaj ludzie: na pewno wiem, że Stefan Niesiołowski, bo przedstawiono. To jest protokół przesłuchania Stefana Niesiołowskiego, gdzie on zaczyna mówić.
-Stefan Niesiołowski mówił o tych wydarzeniach tak: „Jeszcze raz mówię: moje zeznania nie różniły się od znakomitej większości zeznań członków „Ruchu” i to było potwierdzenie, jak mi się wydawało, tego, co i tak jest wiadome”. Czyli Stefan Niesiołowski mówi, że nie zeznał niczego, co SB by już nie wiedziało.
– Bardzo mi przykro, ale to nie jest zgodne z prawdą dlatego, że pierwszego dnia zaczęły zeznawać dwie tylko osoby Stefan Niesiołowski i ten inkryminowany właśnie Wiesław Kurowski, który otwarcie poszedł na współpracę. Drugiego dnia zaczął zeznawać Wojtek M, piątego dnia… i tak dalej, i tak dalej. Nie chcę się tu zabawiać w nazwiska. To nie jest prawdą, że Stefan Niesiołowski zaczął zeznawać 26 czerwca, zaczął zeznawać pierwszego dnia. Po pierwsze SB bardzo niewiele wiedziała o nas, o czym już mówiłam. Po drugie on był jednym z trzech przywódców, czyli wiedział prawie wszystko. Po trzecie większość naszej organizacji była jeszcze na wolności.
– Stefan Niesiołowski mówi, że gdyby miał dzisiejszą wiedzę, to nie powiedziałby w śledztwie ani jednego słowa, że to był błąd, do którego się przyznaje. W jakich okolicznościach się Pani dowiedziała, że Stefan Niesiołowski zeznaje?
-Dziesiątego dnia śledztwa, kiedy szłam w zaparte, zgodnie znasza umową,.. Bo chcę powiedzieć, że może byłam w szoku, kiedy odebrano mi ciuchy cywilne i zaczęto do mnie mówić „Wy”, byłam zszokowana na tej Rakowieckiej 2, ale ja się nie bałam.
– Ile Pani miała wtedy lat?
– 26.
– Dziesiąty dzień śledztwa. W Pani protokole zeznań jeszcze wtedy widzimy, ze mówi Pani, że to są czysto towarzyskie związki. I tu następuje zmiana w Pani zeznaniach. Dlaczego?
-I tu jest dowód właśnie. 30 czerwca mówię:” Stefan Niesiołowski nigdy nie proponował i wstąpienia do tajnej organizacji, nigdy też nie informował mnie, że taka organizacja istnieje”. I w tym miejscu „podejrzanej okazano przedstawiono protokół zeznania podejrzanego Niesiołowskiego z dnia 29 czerwca 1970 roku” i parę innych. „Podejrzano oświadczyła, że rozpoznaje charakter pisma swojego narzeczone oraz jego podpis po czym zapoznała się treścią protokołu rozpoczynającego się do słów „ Pragnę jeszcze wyjaśnić, że pozyskałem wiosną 1969 jako członka nielegalnej organizacji również Elżbietę Nawrocką”, a kończącą się „Nawrocka miała wziąć udział w akcji podpalenia Muzeum Lenina”. Za to, to ja mogłam dostać kilkanaście lat więzienia.
– Czy po okazaniu tych protokołów zaczęła Pani zeznawać?
-Tak. Tu jest jeszcze jeden ważny sygnał mojej ówczesnej emocji sprzed 40 lat: „Następnie podejrzana oświadczyła, że w tej chwili wiele zrozumiała”.
– Co Pani wtedy zrozumiała?
– Zrozumiałam, że jestem sama. Że przyszedł taki czas,
Że przyszedł ten czas właśnie, który charakterystyczny jest dla wszystkich organizacji konspiracyjnych, że zaczyna się moment efektu domina.
– Andrzej Czuma tymczasem mówi, że Stefan Niesiołowski „ nie sypał nikogo, nie współpracował nigdy z bezpieką. Walczył z bezpieką”. No, top jest jednak zupełnie inny opis tych samych zdarzeń. Dlaczego Andrzej Czuma mówi cos zupełnie innego iż to, co Pani mówi?
– Nie wiem. Tym bardziej jestem zaskoczona, że Andrzej Czuma zna dokumenty, zna protokoły. Dwa lata temu, ponieważ były takie kontrowersje między nami, ja sama dla przypomnienia dostarczyłam mu tę dokumentację z IPN. Jako poszkodowana miałam tam wstęp. I Andrzej Czuma doskonale zna te dokumenty.
(…)
w: „Kwadrans po ósmej”, dnia 7.12 2008 roku
http://blogmedia24.pl/node/5840
3.
Człowiek, który sypie własną narzeczoną, i to nieprzymuszony, przed wojną (tą światową) tracił zdolność honorową i nikt nie podawał mu ręki.
Po wojnie obyczaje stały się nieco luźniejsze, powiedzmy wprost – siermiężne. W miejsce kultury szlacheckiej przyszła chłopska.
Dlatego zamiast o utracie zdolności honorowej mówimy o takim kimś bez ogródek – jest chujem. I również nie podajemy mu ręki.
I nie chroni przed tym nawet tytuł profesora, uzyskany już w III RP (Niesiołowski tytuł otrzymał z rąk Aleksandra Kwaśniewskiego). Ocenie bowiem podlega człowiek, a nie posiadane przez niego tytuły.
4.
Należałoby się zastanowić jeszcze nad jedną kartą z historii życia „nieugiętego bojownika o niepodległość” Stefana Niesiołowskiego.
Otóż w 23 października 1971 roku został on skazany na karę 7 lat pozbawienia wolności. Już we wrześniu 1974 roku opuścił więzienie na mocy amnestii.
Po kolejnych 5 latach uzyskał tytuł doktora. Miał wtedy 35 lat.
Pobyt w więzieniu nie zaważył zbytnio na karierze naukowej posła Niesiołowskiego – jak gdyby nigdy nic powrócił na uczelnię, gdzie miał kontakt z młodzieżą. Mimo 4-letniej przerwy raz-dwa napisał i obronił pracę doktorską.
No cóż, skoro Adam Michnik w więzieniu pisał książki, to pewnie więzień Niesiołowski miał pod celą mikroskop?
Najwyraźniej komuna łaskawa była dla opozycjonistów.
Przynajmniej niektórych.
fot.: internet
10.12 2014
3 komentarz