Autorytety rodem z PRL i postkomuniści, koncesjonowana opozycja postosolidarnościowa, „pisowczycy”, jak i inne organizacje lub partie, o nurcie mniej lub bardziej liberalnym, konserwatywnym czy socjaldemokratycznym, generalnie łączą się w micie błędnie pojmowanej wolności, niepodległości, państwowości. Stanowią dość parszywą mieszankę apologetów obecnej rzeczywistości. Oczywiście kierując się przy tym racją stanu, że związek Polski z Zachodem, jest jedyną racjonalną ścieżką, którą Polska może podążać. Nawet jeśli ceną jest faktyczne podporządkowanie się Niemcom, pod wzgędem ekonomicznym i politycznym. Jedni usprawiedliwiają to strategicznym zwrotem, w kierunku powrotu do polityki piastowskiej, jak w przypadku Radka Sikorskiego. Inni natomiast, podpisywanie lizbońskich traktatów, tłumaczą nową taktyką walki, która w obecnej rzeczywistości medialnej, jak i proporcji realnych sił, prowadzi w konsekwencji do tak minimalistycznej drogi. Z logicznego punktu widzenia, tak przyjęte założenia są słuszne. Czy taka droga prowadzi nas w przyszłości do ścislejszej unii gospodarczo-administracyjno-politycznej z Niemcami, na wzór Wielkiej Brytanii, z dominującą rolą Niemiec? Czy może zachowując swoją podmiotowość formalną jako państwo, uzyskamy szereg interesujących nas profitów, w postaci ekonomicznej, prawnej, politycznej a nawet militarnej? Tego nie wiemy. Sytuacja międzynarodowa jest na tyle niestabilna, że za kilkanaście lat, sformułowane tak ścieżki naszej polityki, mogą się łatwo zdeaktualizować. Załóżmy jednak, że ocena sytuacji jest właściwa. Co zyskuje na tym przeciętny Iksiński?
Jeśli nie posiadał satysfakcjonującej pracy w Polsce, nic nie zapowiada, aby ta sytuacja uległa zmianie, nawet w przypadku polepszenia swych kwalifikacji. Stopy kredytowe, możliwości na rynku pracy, innowacyjność gospodarki, a także niesprzyjające rozwojowi biznesu otoczenie i niewydolna biurokracja, powodują nikłe perspektywy na przyszłość. Jeżeli Iksiński wyjedzie za granicę, to musi liczyć się, iż niekoniecznie znajdzie tam łatwy kawałek chleba i będzie stanowił podrzędną kastę w społeczeństwie. Wszystko to ma być ceną jego wątpliwego dobrobytu? W przypadku państwa polskiego, sytuacja wygląda analogicznie. Wzmacniając demograficznie silniejsze państwa, jak Niemcy czy Wielka Brytania, osłabiamy jeszcze bardziej własne. Wszystko to cena za względne utrzymanie państwa polskiego i jego pozorne wzmocnienie w przyszłości. Przy tym Iksiński ma nie zważać na to, że w każdym z tych wariantów, jest zwykłym narzędziem w rękach panujących i śmieciem, któremu można zamknąć łatwo gębę. Jak to łatwo podejmować decyzje za miliony, niszczyć ich nadzieje czy perspektywy, za cenę własnego kompromisu, zawieranego z odpowiedniego punktu siedzenia. Czy eksperyment pod tytułem III RP, zostanie zakończony sukcesem czy klapą, to i tak ciepła posadka się znajdzie, a pieniądze będą płynęły szerokim strumieniem. Wszystko to na garbie niewolnictwa podatkowego zwykłych szaraków i ciemiężnej drogi emigrantów. I mamy cieszyć się z takiej wolności? Wolności, w której Iksiński jest nikim, gdzie nasz głos kompletnie się nie liczy. Może faktycznie milionom dało się wmówić racje ciągłych wyżeczeń i zakrzewić idee tolerancji, z wszelką głupotą na czele. Ale wciąż kilka kolejnych milionów, szczerze nienawidzi tego reżimu państwowego i żywi wielką niechęć do wartości przez niego propagowane. Tym milionom znajdującym się w kraju czy za granicą, nie przysłaniają oczu żadne klapki, w postaci zwycięstw siatkarzy, piłkarzy ręcznych, awansów Tuska w UE, czy szczęśliwego zwycięstwa piłkarskiej reprezentacji z Niemcami. Czy to w domu obliczając kolejne rachunki do opłacenia, czy w pracy zastanawiając się kiedy wypłacą mu pieniądze albo kiedy go zwolnią, czy na ławce przed blokiem myśląc o braku perspektyw, czy to po ukończeniu studiów dochodząc do wniosku, że straciło się czas, czy na emigracji w magazynie, restauracji, hotelu czy innym parobkowatym miejscu, wszyscy mają w sobie tą samą nienawiść do elit. Dlaczego to Zetsińskiego wstawiono na ciepłą posadkę albo ten dureń Zetsiński sprawuje to funkcję przez lata i dlaczego nic z tego nie wynika? Rola Iksińskiego od dawna została sprowadzona do konia pociągowego, idiotę, który będzie robił na Zetsińskiego w Polsce lub Zetinga w UK czy w Niemczech.W dodatku, Iksiński musi oglądać, jak Niemcy i Amerykanie realizują swoje interesy na Ukrainie, popierając banderowskich neonazistów, katów Polaków, którzy wykrzykują na ulicach antypolskie hasła. Gdzie tu logika? Walczymy także o żydowską pamięć o holokauście, zapominając o jeszcze większym, który oni wyprawili Polakom. Popieramy, w imię USA, wariackie dążenia Albańczyków na Bałkanach, karcąc zarazem bliskich nam kulturowo Serbów. A wszystko to, opłacane jest przez zaoferowaną Iksińskiemu, rolę pracownika najemnego, tudzież parobka. I, na co jemu właściwie taka wolność?