Istnieje w psychologii pojęcie poznawczego lenistwa. Wszyscy jesteśmy nim dotknięci. Gdyby nie konieczność codziennego wzajemnego wyszarpywania sobie z gardeł tego ochłapu, którym się karmimy, nasz świat wyglądałby zupełnie inaczej. Pytanie jak? Z dużą dozą prawdopodobieństwa lepiej. Niemniej póki co zajęci swymi ochłapami, które wydają się nam być czymś cudownym i wartym poświęcania im większości naszego czasu i hołdując jednocześnie naszemu poznawczemu lenistwu cedujemy sprawy pozornie błahe, bo jakby odległe na tych, którzy wmawiają mu (temu lenistwu), że zadbają o jego interesy.
Nic bardziej naiwnego, bo prosty mechanizm ewolucyjny nie przygotował nas do bezinteresownego altruizmu. Owszem możemy zdobyć się na jakieś poświęcenie, ale tylko w sytuacji, kiedy w tle kryje się jakiś ważniejszy i przede wszystkim nasz osobisty interes. I niech nie mydlą nam oczu protagoniści miłości i bezinteresowności, oni też mają w tym swój interes. Summa summarum chodzi nam o to, że politycy i polityka to przesiąknięta niezwykle wyrafinowaną ideologią forma dominacji jednych nad drugimi zasłaniająca się parawanem altruizmu, dobrej woli i dbałością o innych. Czyż trzeba mówić o rzeczach oczywistych, skoro w rankingach zaufania zawód polityk znajduje się jednej z najniższych pozycji?
W imię pozornego świętego spokoju zgadzamy się na wszystkie wyrzeczenia, utratę godności, szacunku, falę złości, która nas przenika i w konsekwencji rodzi nienawiść do siebie i innych. Nie bądźmy, więc zdziwieni całą tą patologia która nas otacza i którą współtworzymy. Najbardziej banalne w obecności zła jest to, że każdy z nas z nim kolaboruje a tzw. demokracja to nic innego, jak naiwna wiara, że politycy wybrani w wyborach chcą naszego dobra, złudna nadzieja na lepsze jutro i gorąca miłość do pieniądza.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
Jeden komentarz