Alfred Hitchcock może się schować do przysłowiowej mysiej dziury ze swoim credo „trzeba zacząć od trzęsienia ziemi a potem atmosfera musi rosnąć” przy naszych przecież skromnych w swoich zachowaniach politykach. Jeszcze pierwsze wiosenne jaskółki kolejnych wyborów nie nadleciały a oni już wytaczają, stymulowani kolejnymi tzw. aferami najcięższe działa. Właściwie to chyba odwołują się do naszej staropolskiej, warcholskiej tradycji, bo są to znane z powieści np. Sienkiewicza hakownice. Tego ma się rozumieć Sienkiewicza żyjącego na przełomie wieków XIX i XX. Nie chodzi nam przecież o podsłuchanego ministra, który wybitne celuje w opowieściach tanich i bełkotliwych.
Hakownice ustawiono na szańcach III i IV Rzeczpospolitej już na stałe. Obsadzono je co znamienitszymi puszkarzami po obu stronach i przystąpiono żwawo do gromienia przeciwników. Nowoczesne hakownice to przyrządy inwigilacyjne, podsłuchujące, służące do zdobywania i gromadzenia kompromitujących materiałów w, znanych nam już z przeszłości, teczkach. Taką teczkę można potem znacząco ustawić np. na mównicy (ew. przesłać zawartość do łaknących sensacji mediów) i złowieszczo oświadczyć, że tam oto znajdują się dowody zdrady, wiarołomstwa, czy też pospolitego przestępstwa licząc na wywołanie popłochu w szeregach wroga.
Media fiksują, ludzie głupieją a zabawa trwa w najlepsze. Nikt nie zadaje sobie pytania, czy w tym panoptikum zamieszania, głupoty, zawiści, agresji i braku odpowiedzialności zaplątani weń mają jeszcze czas na rządzenie. Otóż nie mają. Spada to na barki urzędników niższych szczebli, którzy szczegóły strategii, wytyczne zachowania i założenia przepisów i ustaw odczytują na podstawie własnej interpretacji wiadomości otrzymywanych przez telefon od swoich pryncypałów. I w ten sposób ministerialna pryncypialna pała (rozwinięcie poprzedniego) przepełniona nienawiścią do politycznej opozycji i niechętnych jej obywateli dyktuje warunki egzystencji dla tych pozostających za żelazną kurtyną władzy.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję