Gdy byłem młodszy, cierpiałem. Nic nowego pod słońcem; cierpi mój ojciec, cierpiał dziadek i pradziadek. Tym co nas różni, jest lokalizacja problemu powodującego cierpienie.
U nich jest bądź była na podobnym poziomie, u mnie zmieniła się diametralnie; przejrzałem na oczy. O ile będąc młodzieńcem, uważałem że moje problemy to brak fajnej fury (żeby mnie podziwiali), przypakowanych kolegów (bo się bałem, a obecność grupy daje siłę i szacunek), dziewczyny (żebym mógł podymać, być szczęśliwym i akceptowanym w społeczeństwie, które lubi pary). Brakowało jeszcze wypasionej chaty, imprez i „stoliczku nakryj się!” z niekończącym się koksem, hajsem i karnetami do domku z różowymi firankami. A po co mi był alkohol i narkotyki? Bo wtedy robiłem głupie rzeczy, a inni je akceptowali, śmiali się, klepali po plecach; byłem wtedy kimś, a przynajmniej tak mi się wydawało. Czy potrzebowałem narkotyków? Nie, ale dawały mi one poczucie, że jestem w grupie, jestem szanowany, jestem cool. Im bardziej spektakularne wymioty, tym bardziej byłem trendy.
Będę szczęśliwy gdy…
Sytuacja była jasna, klarowna. Będę szczęśliwy, gdy zdobędę wyżej wymienione punkty na liście sukcesu. Oczywiście nic z tego nie osiągnąłem; jednak z czasem zacząłem zauważać, że co bym nie miał, czego bym nie osiągnął, umysł zawsze będzie czegoś pragnąć, będzie niespokojny. Mogę mieć miliard euro, człowiek z blizną będzie mi podawał koko do nosa – a ja nadal będę cierpiał, i wcale nie będzie koko spoko. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że problemy generuje umysł. Do szczęścia nie trzeba mi żadnej rzeczy – moje szczeście jest niezależne od przedmiotów, stanów umysłu (podniecenie, ekscytacja, radość) i szczebli na drabinie życiowego sukcesu.
Murzynek Mambo, w Afryce mieszka
Uśmiechasz się ironicznie… przeczytaj więc to: Dzieci w Afryce (niektórych jej rejonach), umierają z głodu. Dla nich fartem jest przeżycie następnego dnia. Gdy wyobrażają sobie mnie lub Ciebie, etetowego malkontenta – pełna lodówka, spokojne spanie, własny pokój, rower, samochód, ich umysł czuje że takie bogactwo jest nierealne, niezwykłe, jest oślepiony tą wizją, jeśli w ogóle może ją sobie wyobrazić. Jeść do oporu, niemal co się chce; cud! Sam teraz widzisz, że bogactwo czy bieda jest kwestią spojrzenia, a nie obiektywną prawdą. jeśli ja nie mogę od lat schudnąć, tę pełną węglowodanów lodówkę przeklinam. Ten biedny chłopiec z Afryki, wyobraża sobie Twoje życie jako raj na ziemi, a Ty myślisz że żyjesz w piekle; kto ma więc rację? Gdyby chłopiec z Afryki pożył jak Ty parę lat, jego umysł by się do tego przyzwyczaił – i on też byłby nieszczęśliwy. Zapomniał by o wydobywanych spod kamienia robakach, a pełne żądzy spojrzenie zwrócił by w kierunku medialnych miliarderów. Znowu byłby nieszczęśliwy, bo w porównaniu do tego co się promuje w tv, jest biedakiem, co widać, słychac i czuć. Tak samo Ty teraz – patrzysz w kierunku tych, którzy mają więcej, naiwnie myśląc że byłbyś wtedy szczęśliwy. Nie byłbyś – bo Ty dla nędzarzy jesteś właśnie takim miliarderem, więc gdzie te szczęście, mające wynikać z faktu że masz więcej przedmiotów niż oni? Ano właśnie.
Maszyna do stwarzania problemów
Umysł, czyli poczucie Ja – jest sztuczną, wirtualną strukturą stworzoną przez społeczeństwo, wychowanie, uwarunkowania kulturowe; nie jest mną. Ja jestem czymś innym, jestem świadomością, obserwatorem. Im mocniej jednoczę się z umysłem, tym więcej cierpię, ponieważ umysł to maszyna do stwarzania problemów, nawet tam gdzie ich nie ma. Im bardziej poprzez obserwację siebie (nazywaną medytacją) się od niego oddalam, tym więcej wolności, spokoju i szczęścia. Umysł cierpi, reaguje nawykowo – ale Ty już nie. Bo Ty to nie umysł, tylko coś znacznie więcej. Umysł to niezwykła maszyna projekcyjna, zaburzająca postrzeganie ustalonymi wcześniej, przeżytymi już emocjami. Zamiast widzieć to co jest, widzisz tylko swoje interpretacje i myśli na temat tego co widzisz. A każdy widzi przecież co innego, co oznacza że nikt nie widzi prawdy. Przerzuć spojrzenie z medialnych chłamów na siebie, na to kim właściwie jesteś – i odkryj coś, co Cię wkręci w szprychy życiowej satysfakcji.
—————-
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.
Jeden komentarz