Prawo i Sprawiedliwość zabrało się za konsolidację prawicy i przygotowuje „zjazd zjednoczeniowy”, na który mają być ponoć zaproszeni przedstawiciele Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro i Polski Razem Jarosława Gowina. Chodzi oczywiście o to, by prawica wygrała przyszłoroczne wybory do czego może się przyczynić przejęcie tych kilku procent głosów zebranych przez obydwie partie, które – zdaniem Jarosława Kaczyńskiego – zostały zmarnowane.
Tłumaczenie od czapy kompletnie, bo nie chodzi o żadną konsolidację a o kolejną już w PiSowskiej tradycji próbę połknięcia przystawek. Dowodzić tego może fakt, że obydwie zaproszone do wspólnego stołu partie nijak pogodzić się nie mogą bez utraty tożsamości – Gowiniątka są wolnorynkowi i wolnościowi, Ziobryści etatystyczni i socjalni. Ogień i woda, żeby cokolwiek z akcji PiS-u wyszło najpierw trzeba je zneutralizować.
Dlatego też do współpracy nie został zaproszony Janusz Korwin-Mikke – jego się zneutralizować nie da, on i jego partia głoszą poglądy niezmienne od lat trzydziestu z hakiem, poglądy niebezpieczne dla… no właśnie, nie dla żadnej prawicy ale dla pobożnych socjalistów jakimi w rzeczywistości są Prawi i Sprawiedliwi. Udowodniła to ponad wszelką wątpliwość Małgorzata Sadurska, która w dyskusji z Jackiem Wilkiem z Kongresu Nowej Prawicy na antenie Superstacji powiedziała wprost, że absurdem jest to by ludziom pozwolić decydować na co chcą wydać swoje pieniądze – to państwo wie lepiej i państwo powinno dysponować pieniędzmi obywateli, bo oni sami są przecież za głupi i na pewno swoje zasoby roztrwonią. Wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu – wiecie, drodzy moi kochani kto to powiedział i jaki ustrój reprezentował? Nie, nie prezes Kaczyński. Ale równie dobrze mógłby to być on.
A skoro nie da się zneutralizować to trzeba zdyskredytować. I dlatego Jarosław Kaczyński zapytany „czy byłby skłonny do rozpatrzenia Janusza Korwin-Mikkego jako ewentualnego partnera” powiedział co następuje: „Janusz Korwin-Mikke nie został zaakceptowany nawet przez te najbardziej skrajne siły europejskie. Człowiek, który potrafi chwalić Hitlera może skompromitować każdego”. Retoryka godna TVN-u i „Gazety Wyborczej”, człowiek, który powiedział, że za Hitlera były niższe podatki i budowano więcej autostrad niż we współczesnej Polsce musi być przedstawiony tak, by we łbach lemingów (bez różnicy czy tych lewicowych, prawicowych, PiSowskich czy POwskich) stał się chwalcą zbrodniarza. Ręce opadają, ale trudno się temu dziwić – Prawo i Sprawiedliwość jak kania dżdżu potrzebuje kogoś, kto w oczach ogółu zastąpiłby Kaczyńskiego na stanowisku postrachu niewinnych dziatek. I nie ważne, że Korwin-Mikke powiedział po prostu prawdę, bo nie o prawdę chodzi a o zniszczenie konkurencji.
Tyle, że te zabiegi są całkowicie nieskuteczne. Według ostatniego sondażu notowania KNP są już na poziomie trzynastu punktów procentowych i stale rosną. Oczywiście łaska wyborców na pstrym koniu jeździ, o czym najlepiej przekonuje się ostatnimi czasy Platforma Obywatelska, prezes Nowej Prawicy może wypalić z czymś takim, co w ostatniej chwili przed wyborami zrzuci go poniżej progu wyborczego, ale… no właśnie, ale w mediach coraz więcej Przemysława Wiplera, Jacka Wilka, Artura Dziambora dzięki czemu widzowie i czytelnicy przekonują się, że KNP to nie tylko Korwin, że obok niego w partii jest wielu kompetentnych, logicznych ludzi, którym można zaufać. Dzięki nim – jeżeli mogę się pokusić o prognozę – w przyszłym sejmie Nowa Prawica będzie języczkiem u wagi, bez której poparcia żaden rząd się nie utrzyma…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.