„Tylko facet który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, nie na drogi” grzmiał Donald Tusk, gdy jeszcze nie był premierem. Potem role się odwróciły i Donald Tusk został premierem, z budowaniem dróg wyszło jak zawsze a radary przestały być „be”. Rzecz jasna w trosce o bezpieczeństwo na drogach, aż pojawiły się dowcipy, że fotoradarów jest tyle, że sobie robią zdjęcia nawzajem.
Ostatnio premier Tusk znów zajął się bezpieczeństwem na drogach i zapowiedział zaostrzenie kar dla piratów drogowych. Tak się tym przejął, że aż nie zdążył dotrzeć na głosowanie w sprawie pozbawienia Mariusza Kamińskiego immunitetu.
Mniejsza z tym. Są już pierwsze efekty zaostrzenia walki z piratami drogowymi. W Czersku w województwie zachodniopomorskim mandat z fotoradaru otrzymał właściciel Audi. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że samochód był przewożony na lawecie (http://www.mpolska24.pl/wiadomosc/jechal-na-lawecie-scigaja-go-za-przekroczenie-predkosci1), gdy dokonano pomiaru i pstryknięto pamiątkową fotkę płatną na poczcie lub przelewem.
Kiedyś, tak z rok albo dwa temu, zacząłem pisać takiego bluesa, którego jednak nie skończyłem. Refren jak ulał pasuje jako puenta do powyższej historii:
Policja radarowa
kontra dziura budżetowa.
Skrada się i chowa
wlepić mandat gotowa.