Przy okazji hucznych obchodów rocznicy 25 lat wolności, uświetnionych obecnością Baracka Obamy przypomniała nam się wypowiedź zarządzającego IPSOS, który komentując emigrację zarobkową młodych użył sformułowania, że postępując w ten sposób hołdują wartościom przyziemnym. Pewnie przeszlibyśmy nad tym do tzw. porządku, gdyby nie to propagandowe zadęcie, z jakim zetknęliśmy się przy okazji wspomnianych obchodów, odwołujące się do tej nadrzędnej wartości, jaką jest właśnie uzyskana 25 lat temu, i jak zaakcentowano dobrze wykorzystywana wolność.
Odnosimy, bowiem wrażenie, że cała ta wspierająca i legitymizująca obecny porządek prawny, gospodarczy i polityczny gigantomania ideologiczna schodzi powoli na manowce. Staje się niczym temida ślepa i wiedzie nas ku wyimaginowanemu światu wartości, którymi winniśmy się cieszyć i który jest nam przeznaczony niczym współczesny dekalog dobrego Polaka. Najczęściej przywołuje się tu wolność zachowań, wyznania, słowa, zrzeszania etc. Pomijając to, że tak propagowane podstawy państwa są iluzją, (każdy, kto zderzył się z życiem wie, jak ograniczone są nasze, zwykłych ludzi możliwości w państwie generującym strukturalne nierówności) fakt, że możemy sobie posarkać w Internecie, czy w knajpie jest florystycznym dodatkiem do tego państwowego kożucha.
Najważniejsze, o czym pan z IPSOS i propagandowi protagoniści zdają się zapominać, w całym systemie wartości są te, które tworzą jego podwaliny, a które znane są, co najmniej od lat 50. minionego wieku, czyli od czasu, kiedy Abraham Maslow stworzył ich systematykę nazywaną piramidą Maslowa. Te, jak wiadomo to tzw. potrzeby fizjologiczne warunkujące nasze biologiczne przetrwanie: jedzenie, picie, dostęp do życiodajnego środowiska, potrzeby seksualne, etc. Dopiero na nich w górnych piętrach mogą rodzic się tzw. potrzeby wyższe w tym wartości, które identyfikują nas, jako homo sapiens i które są emanacją naszej potrzeby samorealizacji. Po drodze, dodajmy jest jeszcze kilka ważnych pięter, które z konieczności skrócenia wypowiedzi pomijamy.
Wspomniane osoby, które zakładamy posiadają solidny fundament tzw. wartości „przyziemnych” odmawiają go tym, którzy na drodze życiowej dopiero zaczynają się po piętrach piramidy Maslowa wspinać i domagają się ideologicznego posłuszeństwa i entuzjazmu, chociaż wiedzą doskonale, że nie da się tymi ideami ani zapchać lodówki, ani popłacić rachunków, ani zabezpieczyć sobie dachu nad głową.
Podsumowując możemy powiedzieć, że wartość każdej identyfikacji mierzona jest tym, jak bardzo przy okazji burczy nam w brzuchu. Młodzi emigranci swoim zachowaniem dają dowód, że są w stanie pokonać determinizm tkwiący w zastanym porządku i opisywany np. mądrościami ludowymi. Jedna z nich mówi, że kiedy w brzuchu pusto, w głowie groch z kapustą. Okazuje się, że w głowach młodych pozostało dość rozumu, żeby zrobić to, co jest konieczne i dać dyla z kraju marnych perspektyw i broniących tego modelu propagandystów, którzy puszczając propagandowy balon zapominają o podwieszeniu kosza, gdzie można wygodnie usiąść i skąd można balonem sterować.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję