Prezydent Obama przemówił. Docenił naszą Historię i wczuł się w jej ducha emanującego potrzebę wolności. Podkreślił wielowiekowe zmagania z najeźdźcami, nie zapomniał o ostatniej wojnie i Armii Krajowej. Docenił rolę św. Jana Pawła II w polskim zrywie i przykład jakim był polski czerwiec przed 25 laty dla innych w uciskanej przez komunizm Europie Wschodniej. Pochwalił nawet polskie pierogi made in Chicago i nie zapomniał o skoku przez płot Wałęsy. Jednym słowem dowartościował nas wszystkich.
Wizyta amerykańskiego Prezydenta w Polsce jest ważnym wydarzeniem i jej znaczenie przekracza polskie granice. Jest sygnałem dla Ukrainy, krajów nadbałtyckich i oczywiście dla cara Putina nie tylko położeniem akcentów na sprawy szeroko rozumianej wolności i demokracji ale również podkreśleniem art. 5-go ustawy założycielskiej NATO o zasadzie wspólnej obrony członków sojuszu. Sygnał bardzo wyraźny który powinien stłumić podnoszące się głosy obaw w wypadku agresji w Europie. Jednocześnie próbujący potrzasnąć zachodnią Europą ciągle zmniejszającą swoje wojskowe budżety. Nic nie ma za darmo a więc również narodowe bezpieczeństwo nie jest dane Europie raz na zawsze i nie można jego kosztów cedować tylko na Amerykę.
Słowa Obamy nawiązujące do Ukrainy, Mołdawii i Gruzji nie pozostawiały wątpliwości i przekraczały dyplomatyczne frazesy. Agresja, rosyjskie prowokacje, zagrabienie Krymu, naruszanie suwerenności – to bez ogródek nazwanie rosyjskiej, zaborczej polityki. Co prawda to tylko słowa ale odpowiedzialność za ich wypowiedzenie jednak do czegoś zobowiązuje a nazwanie w Warszawie rzeczy po imieniu jest wyraźnym sygnałem na pewno temperującym zakusy Putina. To co podzielona gospodarczymi interesami z Kremlem boi się wypowiedzieć i zrobić Europa, amerykański Prezydent wypowiada otwartym tekstem. I chociaż Putin ostatnio trochę stonował swoje wypowiedzi i wysyła pojednawcze sygnały ale pogrożenie palcem przez Obamę na pewno mu nie zaszkodzi.
Wolności nie dostaje się za darmo, demokracji również nie. To nie jest złota szala którą otrzymaliśmy w prezencie. Kosztowała Polaków dużo łez, wyrzeczeń, straconych złudzeń i zmarnowanych wysiłków. Jej koszty spłacamy do dzisiaj popełniając błędy, nie umiejąc w pełni optymalnie wykorzystać szans nam danych i marnując często okoliczności w których można było więcej osiągnąć dla kraju. Amerykański demokrata wybrany na najwyższy urząd mówi wyraźnie: „Dziękuję ci Polsko za twój triumf. Nie triumf zbrojny, ale triumf w duchu człowieczeństwa. Prawda, która daje nam siłę jest taka, że nie ma zmiany bez ryzyka, nie ma postępu bez ofiar i nie ma wolności bez solidarności.”
Wizyta Prezydenta Obamy jest dobitnym uznaniem polskich osiągnięć w wywalczeniu wolności, podkreśleniu siły gnębionego społeczeństwa, które 25 lat temu zdecydowało się uczyć się wolności i demokracji w ciężkich warunkach nieomal od zera. Od podstaw, próbą błędów i wypaczeń, cierpiąc ale jednak idąc do przodu. Chciałoby się więcej lepiej i szybciej ale przecież to już własna Historia bez obcego najeźdźcy dyktującemu dumnemu Narodowi warunki nie do odrzucenia. Im bardziej oddala się czas sowieckiej dominacji tym łatwiej zapomnieć jak żyło się w dybach zniewolenia, kłamstwa i wszystko ogarniającej indoktrynacji. Pokojowo osiągnięto to co od wieków kończyło się tak często wykrwawianiem Narodu walczącego o swoje prawa.
Prezydent Ameryki – światowego mocarstwa uznaje i podkreśla w czerwcową rocznicę Nasze osiągnięcia. Bądźmy z tego dumni chociaż wielu jest malkontentów wyciągających oczywiste skądinąd błędy i niedociągnięcia. Ale potrafmy się też cieszyć i uznać zasługi i poniesione ofiary w zrzucaniu sowieckiego jarzma. Patrząc na Ukrainę widzimy i będziemy jeszcze widzieć ciężką drogę jaką przebywaliśmy. I cieszmy się tym, że jesteśmy już na szczęście 25 lat dalej.
2 komentarz