Płoty…
Z byle czego: starych desek, wypaczonych drzwi, zardzewiałej siatki, kawałków mebli. Co akurat wpadnie w rękę i nie rozpadnie się od razu będzie się nadawać. W miarę prosto postawione i oddzielające ten kawałek ziemi, który jest tylko NASZ. Broniące wstępu obcym. To jest nasze i wara, trzymać się z daleka. Nasza pietruszka i marchewka, nasze kwiatki i trawa. Tylko nasze.
A że bez aktu własności i wpisu do księgi wieczystej? Nieważne. Bogaci sobie pokupowali działki za miastem, powpisywali do ksiąg i trzymają w sejfach papiery z wielkimi, czerwonymi pieczęciami a państwo i tak może przyjść i powiedzieć „WON! Drogę będziemy budować. Albo chodnik poszerzać bo taki akurat kaprys mamy.”
A biedni? Biedni poodgradzali przestrzeń między familokami czy czynszówkami i mają namiastkę własnych włości. Jakąś kurę tam wypuszczą, altankę zbiją z desek, jakiejś kapusty nasadzą czy innej kalarepy, kwiatków nasieją. I mają. Dopóki nie przyjdzie państwo i nie powie „WON!”. Dokładnie tak samo jak do bogatych. Tyle, że biednym nikt nie da odszkodowania. Ale i oni nie płacili to i strata żadna. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Tylko żal…
Bo człowiek potrzebuje kawałka własnego miejsca gdzie mógłby się poczuć bezpiecznie, na swoim. W mieście, w bloku czy kamienicy, otoczony sąsiadami wyzierającymi zza każdej ściany się dusi. Miasto jest niezdrowe, miasto szkodzi. Człowiek potrzebuje ziemi, którą mógłby przekazać dzieciom, która łączyłaby rodziny w klany. Ojcowizny, w którą mógłby się wgryźć korzeniami i powiedzieć – MOJE!
Ziemia jednoczy. To w szlacheckich dworkach narodził się Naród Polski, na ziemi, która od pokoleń należała do rodzin, która była łącznikiem między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. I właśnie dlatego nowa władza wprowadzając nowy ład musiała zniszczyć ten inkubator narodu.
Dziś już własności ziemi w Polsce nie ma. Dziś nawet mając akt własności w sejfie i wpis do księgi wieczystej nie jesteśmy właścicielami – mamy tylko prawo do użytkowania. Prawo, którego w każdej chwili możemy być pozbawieni. Bo wbrew pewnemu znanemu sloganowi to wcale nie praca czyli wolnym tylko ziemia – a wolni ludzie są niebezpieczni dla władzy pochodzącej nie z bożego, ale ludzkiego namaszczenia…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.
3 komentarz