Na marginesie kompletnie zidiociałej kampanii wyborczej do PE: nie jest prawdą, że stoimy na straconej pozycji i musimy się trzymać unijnej spódnicy.
Ci, którzy zbłądzili pod link https://dl.dropboxusercontent.com/u/75370509/Filary%20pa%C5%84stwowo%C5%9Bci%20naszajA4.pdf i przedarli się przez 80 stron broszurki „Filary państwowości naszej” wiedzą, że sprawa wygląda optymistycznie.
Wystarczy skierować strumień pieniędzy drenowanych przez międzynarodowy system bankowy z naszego kraju (przerywana czerwona strzałka do góry), a wynoszacy około 130 mld zł rocznie i skierować go do gospodarki (zielone strzałki pokazujące obniżki stóp procentowych i przerywana zielona strzałka emisji skierowanej do przedsiebiorstw). Większość z Was się z tym zgadza. Nie wszyscy może jednak mają odwagę.
Dla zachęty i dyskusji przedstawiam 10 rozdział tego opracowania.
„Terapię szokową„ i „wrzucanie na głęboką wodę” już przerabialiśmy. Jeśli przeżyłeś to miałeś sporo szczęścia. Inni może trochę mniej. Czy musimy to powtarzać tak bez namysłu?
Często bezrefleksyjnie podajemy dane o finansowym zadłużeniu Polski powołując się na słynny licznik Balcerowicza. Liczby są tak niewyobrażalne, że zachodzi, jednak uzasadnione pytanie, czy nie staliśmy się ofiarami gigantycznego finansowego przekrętu. Tak w istocie jest. Pętla zadłużeniowa zagraża naszej suwerenności i została nam założona z pełna premedytacją. Rodzi się pytanie: czy możemy odzyskać suwerenność gospodarcza i czy walka o tę suwerenność musi być okupiona dużymi ofiarami. Odpowiedź jest optymistyczna, pod warunkiem, że sięgniemy po rozwiązania niekonwencjonalne i nie będziemy się bali reform bardziej niż agentów Federal Reserve Board (specjalistów od przykuwania niepokornych do wózków inwalidzkich).
Podstawowym zadaniem jest wytworzenie mocnego impulsu gospodarczego. Aby to nastąpiło musiałyby pojawić się w gospodarce specyficzne pieniądze, które mogłyby być spożytkowane jedynie na powiększenie mocy produkcyjnych (nazwiemy je pieniędzmi inwestycyjnymi), oraz także specyficzne pieniądze konsumentów. Specyficzne, bo skierowane na zwiększenie podaży produkcji krajowej. Okazuje się, że takie pieniądze są. Jest nadzieja, na to, że można wyzwolić się z niewoli kredytowej bez straszenia potem, łzami i postem zupełnym.
Oto plan działań:
I.Odzyskujemy suwerenność nad emisją pieniądza,
Natychmiastowo przejmujemy na rachunek pozabudżetowych dochodów państwa całość kwot wyemitowanych na poczet długu wykazanych wTabela 1 Celka D25. Przyjmując, że w strukturze kosztów dominują kredyty o pięcioletnim okresie spłaty, sumę rocznych wpływów należałoby szacować na około 50 mld zł. Mamy do tego święte prawo. Odbieramy to co zabiera nam inflacja i co dodatkowo sobie wypracowaliśmy ponad stan poprzedniego roku.
Tu o powagę rzeczypospolitej chodzi. Nie może być bowiem tak, aby byle prezes polskiego oddziału zagranicznego banku, który jest marnym urzędniczyną na etacie, zarabiał 20 razy więcej od polskiego premiera!. Kimże jest w tej sytuacji premier Tusk jak nie zastraszonym szabas gojem! Czym zasłużyli sobie ci panowie na takie zarobki w naszym kraju? – tym że mają koszerne, talmudyczne charaktery?!
II.Rozpędzamy gospodarkę,
Dopisujemy nowy rozdział do Kodeksu Spółek: „Spółka właścicielsko- pracownicza”.
Implementujemy w polskim prawie gospodarczym prawo wspólnych ustaleń umownych w celu zdynamizowania procesu powstawania związków gospodarczych o integracji produktowej.
Przełamujemy obezwładniający nasza gospodarkę egoizm społeczny premiując spółki włascicielsko-pracownicze możliwością dokapitalizowania ich aktywów kwotami emisji pieniądza. Przykładowo dla inflacji na poziomie 2% i wzroście PKB na poziomie 2% byłaby to kwota 21 mld zł. Przy wzroście PKB do 5% i utrzymaniu inflacji na poziomie 2% kwota ta wzrosłaby do 40 mld zł. Do tego, w okresie przejściowym, dochodziłyby kwoty pochodzące z legalizacji emisji dokonanej na poczet długu w wysokości szacowanej na 50 mld zł rocznie. Gospodarka otrzymałaby potężny impuls rozwojowy.
III.Pobudzamy popyt wewnętrzny.
Obniżamy stopy procentowe kredytów dla ludności i przedsiębiorców do urzędowego poziomu 2,5% (przedsiębiorcy) 4% (gospodarstwa domowe). Zaoszczędziłoby to gospodarce ponad 104 mld zł rocznie. Zakładając, że połowa z tej kwoty pójdzie na szybszą spłatę kredytów to popyt wewnętrzny zwiększy się o kwotę szacowaną na 52 mld zł.
W gospodarce pojawi się zatem dodatkowo około 70 mld zł z tytułu zwiększonych inwestycji i 52 mld zł z tytułu zwiększenia popytu wewnętrznego. Szacując koszt jednego stanowiska pracy na 300 tyś zł, dałoby to dodatkowo około 400 tyś miejsc pracy rocznie, dodatkowo pobudzając popyt wewnętrzny i koniunkturę gospodarczą. Polska gospodarka złapałaby oddech.
Strona dochodowa budżetu państwa:
Załóżmy że dodatkowy impuls gospodarczy wywołany „rozproszeniem emisji” i zwiększeniem popytu wewnętrznego przy stałych cenach, wyniesie 3% co zwiększy kwotę wpływów budżetowych o:
300 mld (dochody za 2013r) * 3% = 9 mld zł.
Strona kosztowa budżetu państwa:
Tu oszczędności należałoby upatrywać w większej aktywizacji zawodowej i ograniczeniu bezrobocia. Przyjmijmy, że aby wytworzyć te dodatkowe 3% PKB zatrudnimy dodatkowo 3% pracowników w sferze produkcyjnej. Szacunkowe dane to:
16 000 000 (obecnie zatrudnionych) * 3% = 480 000 osób, co dawałoby (480 000 nowo zatrudnionych / 2 000 000 bezrobotnych) *100 = 24% spadku bezrobocia.
W pozycjach budżetowych mogłoby to wpłynąć na ograniczenie pomocy społecznej:
44 mld zł(kwota pomocy za 2009r) * 24% = 10,5 mld zł.
Co łącznie (uwzględniając stronę kosztowa i dochodową) dałoby efekt równoważenia budżetu na kwotę:
9 + 10,5 = 19,5 mld zł.
Oznacza to natychmiastowe obniżenie potrzeb pożyczkowych państwa o tę kwotę, co wiąże się z odczuwalnym obniżeniem kosztów obsługi długu publicznego.
Niniejsze wyliczenie nie uwzględnia „efektów mnożnikowych”, które mogą mieć wpływ chociażby na ograniczenie kosztów ubezpieczeń społecznych a tam rezerwy tkwią ogromne.
Efekt: sukcesywnie sprowadzamy bezrobocie do rozmiaru pozwalających znacznie ciąć wydatki socjalne.
IV. Dokonujemy cięć innych wydatków socjalnych oraz redukujemy biurokrację.
Dokonujemy tego jednak w warunkach obniżającego się bezrobocia i przez to unikamy groźby wybuchu społecznego. Rozwijająca się gospodarka szerzej otworzy drzwi dla potencjalnych urzędników. Nie trzeba będzie mieć „szwagra na urzędzie”, aby stworzyć rodzinie szansę na przeżycie.
Szacunki liczbowe nie uwzględniają efektów synergii oraz aktywizacji kapitału strukturalnego po „ucywilizowaniu” naszych spółek. Mogą one zdecydowanie przewyższać efekty zmiany w przepływach finansowych.
2 komentarz