Jednym z największych wyzwań kampanii wyborczej jest tzw. rozmowa z prostym człowiekiem, statystycznym, uśrednionym przedstawicielem społeczeństwa, czy też opinii publicznej. Polityk, ta larwa, która nigdy nie przekształci się w radującego oko motyla, zamknięta w swoim kokonie, jak ognia boi się wyjść do ludzi, bo to moment trudnej konfrontacji z prawdą o stanie państwa i często samym sobie. Problem ten znany jest od dawna, ale w czasach poprzedniego reżymu władza przygotowywała bezalternatywny scenariusz takich spotkań, które jak w teatrze rozpisane na role nie pozwalały żadnej ze stron wypaść ze scenariusza.
http://www.galerialiber.pl/polityka/478/Do-ludzi.html
Teraz jest inaczej. Żaden scenariusz nie zabezpieczy przez przypadkowym „jak żyć panie premierze?” więc obawa o utratę kontroli i przy okazji może uszczerbek na wizerunku, który zaraz zaznaczy się w sondażach przeraża co niektórych mównicowych demagogów. To jednocześnie tłumaczy owo niezdrowe zainteresowanie mass mediami i różnorodnymi formami partyjnej promocji w nich. Zapewniają bezpieczny dystans, zero polemiki, i atrakcyjny obrazkowy przekaz. Jeśli dodatkowo grają na podstawowych emocjach to mamy receptę na przekształcanie w pulpę czegoś, co zwykło się nazywać mózgiem odbiorcy.
Dlatego przygotowywanie wszelkich gospodarskich wizyt, wyjazdów w teren zawsze rodzi u partyjniaków największy stress i obawy. Chroniąc się przed nimi oglądają miejsca, w których bywają i publikę zza pleców grupki ochroniarzy, co raczej utrudnia im dostrzeżenie sedna problemów opisywanych przez ludzi, którym często zza tych pleców nie są w stanie spojrzeć w twarze. Po powrocie szybko wyrzucają z pamięci nieprzyjemne fakty i od nowa zamykają się w świecie swoich wyimaginowanych spraw i wyobrażeń o tym, czego się od nich oczekuje. Czyż trzeba dodawać, że te sprawy najczęściej są odbiciem ich własnych oczekiwań?
Nic tak człeka nie utrudzi,
Gdy pod parą jest kampania,
Jak wyjście do prostych ludzi
I, gdy cała ich kompania.
Zaraz pot mu zrosi czoło
W trakcie, gdy pusto gadamy,
Bo przestaje być wesoło,
Gdy ktoś pyta, jak żyć mamy?
I choć recept ma tak wiele
Nie dotrzyma w tym im kroku,
Gdy człek zwykły ma niedzielę
Nie częściej niż raz do roku.
Lecz polityk ludzkim panem
I, jak pan ma też prezencję
Zasłaniając się wciąż sianem
Dzielnie walczy przez kadencję.
Na tym skupia się gorliwość
I to jest nam obiecane
Równość no i sprawiedliwość
Lecz nierówno rozdzielane.
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
2 komentarz