Dzięki panu Warzesze zresztą, rozkładającego znanego celebrytę na czynniki pierwsze. Analiza psychologiczna do której prawicowy dziennikarz został, jak sam pisze, „zmuszony” niecnymi zarzutami przeciwnika o zazdrość, nie pozostawia suchej nitki na „dyrygencie „WOŚP. Skopany od góry do dołu, przenicowany na wszystkie strony, połączony z Wałęsą, artykułem 212 kk oraz obrażaniem (sic!) człowieka któremu wytoczył proces o zniesławienie jak również Helsińską Fundacją Praw Człowieka, Owsiak poległ.
Już się nie podniesie po tym jak pan Warzecha pokazał, do spólki zresztą z tzw. Matką Kurką, jego bezeceństwa, egocentryzm no i inne jeszcze niecne cechy charakteru.
Pan Warzecha do spółki z Matką Kurką – tą samą zresztą, która w okresie błędów i wypaczeń przed rokiem 2011 posługiwała się wyzywaniem pp. Kaczyńskich i pisowskich polityków od szuj i dziadów i piała peany na cześć Tuska, a obecnie nielubianych polityków „oblewa ciepłym moczem”, przeprowadził zmasowany atak na organizatora m.in. akcji charytatywnej. Ulubieniecowi tzw. reżimowych mediów czyli a priori przeciwnikowi pana Warzechy i konsorcjum głoszących zabronioną „prawdę” dostało się w zasadzie za wszystko. I za buzię, i za poglądy i za niewłaściwe znajomości i za listy do niego pisane. Ot, taka szuja, moralny szantażysta i cynik. Chyba tylko „bufetowa” z W-wy doczekała się w przeszłości tak zdecydowanego odporu bo śmiała m.in. buspasy wprowadzić a stolicę na skraj przepaści doprowadzić.
Nie tylko zresztą Owsiakowi się dostało. Prof. Kaliciński – chirurg transplantologii dziecięcej, prof. Płatek (wiadomo: feministka!) i minister Kosiniak-Kamysz oberwali za swoje. Ośmielili się o Owsiaku dobre słowo powiedzieć czym zaliczyli się oczywiście do zwalczanej przez redaktora owsiakowej frakcji. Wiadomo, swój swojego broni a o twórcy najbardziej nośnej polskiej akcji charytatywnej dobre słowo powiedzieć mogą tylko degeneraci i takie tam feministki. Co innego pan Wildstein który przecież żadnych teczek nie wynosił a cała afera nazwana jego nazwiskiem to tylko oczywiste nieporozumienie. Tak samo zresztą jak dziesiątki czy setki procesów osób uwalnianych od podejrzeń bycia TW. Bo w końcu pan Wildstein nie musi wiedzieć jaka była różnica pomiędzy kandydatem na a rzeczywistym TW.
Pan Warzecha odnosi sukces. Kto chciałby jeszcze zawracać sobie głowę jakimiś akcjami? Opierzany ze wszystkich stron, „oblewany moczem” ze strony szukającego rozgłosu i pieniędzy blogera będącego sojusznikiem pana Warzechy? Komu to właściwie potrzebne? Ja sam byłbym pierwszym mówiącym: daj sobie spokój Owsiak, przerzuć się do biznesu, nie szukaj rozgłosu i nie chandrycz się z panem Warzechą czy wszystkimi wytykającymi cię palcami. Z zawiścią nie wygrasz gdyż zakotwiczyła się w polskich umysłach od wieków i stała się naszą narodową marką. Gdzie indziej byłbyś ceniony rozbudzając ludzką inicjatywę pokazując ile jest do zrobienia i jak można swoją cegiełkę dołożyć do rozwiązywania palących problemów.
Panie Owsiak, polskiej służby zdrowia pan nie uzdrowisz a te tysiące woluntariuszy mogą przecież iść na piwo albo pooglądać spokojnie TV. Kilkadziesiąt czy kilkaset medycznych aparatów nie poprawią sytuacji w szpitalach, telewizyjne akcje czy woodstocki kosztują publiczne pieniądze a te można spokojnie wydać na kolejne seriale. Co będziesz Pan bił głową w mur i użerał się z ciągnącymi cię za nogi i strzygącymi po równo? Po socjalistycznemu? Nie chwal się pan mieszkaniem na kredyt bo i tak wypomną Panu kilka pałacy i ranczo gdzieś w terenie. Warto się użerać? No przecież sam Pan widzi że nie.
Panie Owsiak, podziękuj pan redaktorowi Warzecha, pocałuj się z Matką Kurką i powiedz o nim dobre słowo. Idź Pan na emeryturę to i Polska się uspokoi, wróci w stare koryto samozadowolenia z siebie i użalań nad tuskową klasą polityczną. Nie denerwuj Pan Narodu bo namieszałeś Pan w beczce dziegciu a ten spokoju potrzebuje. Aby dobrze zatęchnąć!