Wyścig szczurów, możliwość osiągnięcia w ramach istniejącego kiepskiego dla Polski i Polaków systemu przyzwoitego statusu finansowego – byleby tylko iść w „głównym nurcie”, byleby się nie wychylać – powoduje, także z braku czasu, iż nie szuka się wielostronnych źródeł informacji i porzestaje na przejrzeniu GW i wysłuchaniu wiadomości w publicznych i najbardziej dostępnych kanałach TV. Nadmiar licencjonowanych dziennikarzy pozwala przebierać w nich, jak w ulegałkach – każdy ma ambicje zrobic karierę jako publicysta, jako pisarz, ale rzeczywistość skrzeczy – trzeba sie urządzić mieć na raty, żona chciałaby sie ubierać, bywać i … trzeba się sprzedać, ideały schować do kieszeni.
W efekcie istotne i bulwersujace nieraz informacje są praktycznie mało dostępne, albo tak zakamuflowane, że przysłowiowy Kowalski nie zawraca sobie głowy ich śledzeniem. Nawet bardzo wykształceni ludzie z naukowymi tytułami często są zaindoktrynowani przez media reżimowe; nie mają czasu, na głowie mają poważniejsze sprawy.
Tymczasem toczy sie nieubłagalny proces grabieży państwa, grabieży perfidnej, bo mało widocznej, bo ukrytej pod parawanem sprzyjajacych przepisow, – grabieży, którą prowadza lege artis gremia doskonale wpasowane w rządzący układ. W układzie są oczywiście hierarchie – jest wiekszość praktykantów, którzy mają dość odległe perspektywy i mamieni są błyskotliwą karierą finansową, ale nawet ta szeroka sfera (głównie urzędników państwowych i samorzadowych) ma się całkiem dobrze w porównaniu z ciężko pracującym narodem, który szuka jakiejkolwiek pracy za 1.200, albo młodsi jego przedstawiciele emigrują zarobkowo.
Otóż – wg słów PDT, wkrótce będziemy wśród 20 najbogatszych państw świata – oczywiście z punktu widzenia wielkości PKB, co akurat nie świadczy o zamożności pojedynczego obywatela; tutaj miarodajny byłby PKB per capita – czyli w przeliczeniu na głowę. W tej kategorii plasujemy się znakomicie niżej, o wiele niżej od upadajacych państw strefu Euro – Grecji, Portugali, Hiszpanii, czy Włoch i nie mamy szans na zmiane tego stanu rzeczy. PDT epatuje bez przerwy faktem otrzymania w tej budżetowej perspektywie najwiekszych w UE dotacji – znowu manipulacja – w przeliczeniu na głowę, to już jesteśmy bodaj na piątym miejscu. Ale niech, dobrze jest słyszeć, iż będziemy bogaci, tylko dlaczego w sytuacji gdy kosztem OFE zadłużenie państwa spadnie o 150 mld. zł., obsługa tego długu zmniejszy się o ok 8 mld. zł, także składka transferowana do OFE zmniejszy się wydatnie, zmniejszą sie koszty prowizji i wolumen odpisu „za zarzadzanie OFE” (to wszystko jest sprawą pożądaną i nawet o wiele spóźnioną) – dlaczego w tej sytuacji spadajacego deszczu pieniedzy rząd PDT gorączkowo poszukuje ich jeszcze i grabi ponad miarę co tylko do grabienia pozostało? Mam na myśli tylko dwie sprawy z ostatniego okresu – danina z Lasów Państwowych w wysokości po 800 mln. zł. w latach 2014-15 i dalej po ok. 150 mln. rocznie. Oczywiście po dwóch latach będzie różnie. To jest przedsmak prywatyzacji LP, gdyż po tej operacji popadną w długi i trzeba je będzie sukcesywnie sprzedawać (tak, jak dzieje się to w przypadku szpitali, które wg niejakiej Kopacz nie miały być sprzedawane). Drugą, dość ukrytą sprawą jest zmiana zasad odprowadzania podatków fiskusowi przez podmioty gospodarcze – mianowicie w myśl projektu rządowego obowiazek podatkowy nastąpi bezpośrenio po wykonaniu usługi, lub sprzedaży towaru – całkiem niezależnie od momentu wystawienia faktury, (która dotychczas powodowała powstanie obowiązku podatkowego). W sytuacji, kiedy istnieją w Polsce płatnicze zatory, kiedy nawet posiadanie faktury nie gwarantowało często posiadania zapłaty (ale zawsze stanowiło dowód w ewntualnym dochodzeniu roszczeniowym) – płacenie podatku z takim wyprzedzeniem bez pewności, że bedzie sie miało jakiś przychód, ale nawet tylko z dodatkowym wyprzedzeniem – bedzie skutkować upadłością tysiecy małych nieokrzepłych na rynku firm, albo koniecznościa zaciągania kredytów, czyli wzrostem kosztów osiagania przychodów. Oczywiście właśnie o owe koszty kredytów będzie bogatszy fiskus; przy okazji wzbogacą się jeszcze banki. Takie przedpłacanie podatków wydaje się być sprzeczne z obowiazujaca ordynacją podatkową i nawet z konstytucją, ale niechby prawnicy na to popatrzyli.
To tylko dwie sprawy, jest ich znakomicie więcej. Pieniądze potrzebne są właśnie na utrzymywanie ogromnej rzeszy klientów obozu rządzącego na „porządne” pensje setek tysiecy nowych pracowników administracyjnych stanowiacych znakomite „mięso wyborcze”, na nieustanne nagrody dla nich. Najbardziej bulwesującwe są kontrakty menedżerskie i przewidywane w nich odprawy. Odprawa prezesa Narodowego Centrum Sportu, to pikuś – jest wiele odpraw milionowych (rekord, to bodaj 13 milionów) – artykuł w Gazecie Prawnej sprzed roku:http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/593961,hojny-skarb-panstwa-czyli-….
W skali kraju, te ponadnormatywne odprawy i kontrakty menedżerskie to ogromne pieniądze rzędu wielu setek milionów, a nawet miliardy zł. Oczywiscie – ustawa kominowa mówi tylko o maksymalnie sześciokrotności średniej krajowej, ale kto by za takie nędzne grosze pracował. Owi ulubieńcy władzy zarabiają znacznie więcej od prezydenta i premiera – to jest dziwne i dziwne jest, że ci dwaj najwyżsi państwowi urzędnicy potulnie to znoszą – coś mi tu nieładnie pachnie.